Prof. Filar przyjacielem władzy jest. Był od zawsze, z małym wyjątkiem, kiedy to władza wśród światłych przyjaciół nie miała. Światłych, czyli takich, co to ich za autorytet uznawały telewizornie, a dziobaki słuchały a słuchały. Nic więc dziwnego, że Profesor pochwalił władzę za to, że podrzuciła obywatelowi dowody na jego winę. No, ale jeżeli władza ustami Premiera oznajmiła, że dany obywatel nie wyjdzie, a ustami Grasia, że jest przygotowana (ta władza) na każdą okoliczność i wyszło jak wyszło, to władzę z powodu tej okoliczności, należało bronić. Może te działania władzy niektórym się podobały, wszak chodziło o Trynkiewicza, ale jak się przepuści władzy w tym wypadku, to nie mamy prawa protestować, kiedy identyczny numer nam władza wywinie, nawet kiedy nie będziemy w kiciu. Tej władzy daj palec, to rękę sama wyrwie z... płucami.
Gdzie to nam się Profesor uczył ,na czym polegają zasady demokracji, czy przypadkiem nie miała na to wpływu jego droga partyjna i partie, które zawsze miały w swej nazwie DEMOKRACJĘ : Kongres Liberalno-Demokratyczny, Unia Wolności (wcześniej Unia Demokratyczna), Partia Demokratyczna demokraci.pl, Stronnictwo Demokratyczne, a do Sejmu kandydował z listy Lewica i Demokraci. Od „pierwszy milion trzeba ukraść”, po „cel uświęca środki”, czyli demokracja w najczystszym wydaniu, ale pod jednym wszak warunkiem. To ma funkcjonować kiedy MY rządzimy, lub rządzą CI, którzy nie naruszą naszego stanu posiadania. W przeciwnym wypadku podnosimy raban na całą Europę i resztę świata po Jamajkę, a jak to nie pomoże, to na mocy ustawy o bratniej pomocy, zwracamy się o ratunek do strony z nami zaprzyjaźnionej, która tak walczy o demokrację, że krew się leje (na ulicach w czasie antyrządowych demonstracji) a i trup pada czasami (Politkowska, Litwinienko itd.) Wszystko jasne?
Tygodnik wSieci opisał przeszłość Naczelnego „Wprost” - Sylwestra Latkowskiego. Przeszłość piękna, bogata i akuratna na dzisiejsze czasy. „Wymuszenia, rozboje, udział w pobiciach, oszustwa, więzienie, rosyjska i polska mafia w tle - oto przeszłość Latkowskiego” (14.02.14, wPolityce). Latkowski chłop swój, salon medialny go uwiarygadnia i pozwala na bywanie tu i tam, dziennikarz śledczy tygodnika (Andrzej Potocki) reklamę Sylwkowi zrobił, więc czemu mu się do domu włamano? Taki życiorys staje się na naszych oczach normą i daje gwarancję, że delikwent zaszczytów dostąpi, pod warunkiem, że będzie wiedział kiedy i z kim trzymać. Dziwię się, że jeszcze Sylwester nie ozdabia jakiejś listy wyborczej do PE. Może czekają go propozycje na jakieś inne wybory? Kto wie? Przecież posłem od Palikota został b. bandzior z odsiadką za pobicie, niejaki Penkalski, co to z rozrzewnieniem wspomina swój pobyt w pudle: „grypsowałem, byłem kimś” i na co mu przyszło? Jest tylko posłem. Taka Nowicka Wandzia, była palikocianka - sąd stwierdził, że była na liście płac przemysłu aborcyjnego. Rybakiewicz, któremu funkcja publiczna nie przeszkodziła, by siusiać na bydgoskiej starówce. Jeszcze się na policję oburzał, że kazała mu schować dowód przestępstwa i natychmiast przestać. Chłop dowód schował, ale ponoć na znak protestu, nie przestał. Poseł Dębski - pierwszy szczuj na Macierewicza, z zarzutami prokuratorskimi po ujawnieniu podróbek w jego firmie (za 3.5 mln zł) No to co? Pasuje Sylwester do tego towarzystwa? Brać go palikociaki, a cały zapuszkowany elektorat jest wasz. Sylwester ma jeszcze jeden atut. Osobiście ściskał prawicę Najjaśniejszego Żyrandola (oby ten żył wiecznie, a Wajda filmy o nim kręcił), bo „Wprost” wybierając Komorowskiego „Człowiekiem Roku” tygodnika, do wręczenia nagrody, wydelegowało właśnie Latkowskiego. Aj, jak piknie na fotkach wyglądali... Bronek i Sylwek, chłopaki z jednej paki... „Wprost”.