Anna Maria Kowalska
Nierzadko zdarza się, że wypowiedzi Jana Pawła II – zwłaszcza te, które pamiętamy z czasów pielgrzymek do Polski – bywają wypaczanie, przekręcane, albo dostosowywane do wymogów „politycznej poprawności” medialnej. Często umieszcza się je także jako „ostatnią deskę ratunku” w rozmaitych artykułach, licząc na zaistnienie tych ostatnich w szerszych kręgach opiniotwórczych.
Z reguły zatem słowa Ojca Świętego – wyrwane z pierwotnego kontekstu i w ten sposób użyte – spełniają tylko rolę instrumentalną, ważną doraźnie, tu i teraz. Rolę, której spełniać nie powinny. Bywa, że legitymizują czyjeś przesłanie, mimo że przesłaniu do nauczania papieskiego daleko.
W jaki sposób się przed tym bronić? Jak rozpoznać tego typu działania, skutkujące falsyfikacją myśli Jana Pawła II?
Na pewno nie należy się zabiegami mediów przerażać. Naturalną „odtrutką” na tego typu wykorzystanie papieskiej spuścizny powinien być powrót do źródeł. Zacznijmy od lektury przemówień papieskich z czasów pierwszej pielgrzymki do Polski. Powrót do pierwotnego znaczenia słów Jana Pawła II uodporni nas na skutki ich nadużycia w niepożądanych i nieuprawnionych sytuacjach.