W Polityce.pl: Czy nieobecność prezydenta Komorowskiego na wtorkowej debacie wpłynęła w jakikolwiek sposób na jej odbiór przez widzów i wyborców?
Na pewno wpłynęła – jeżeli urzędujący prezydent ubiega się o reelekcję, to naturalną sprawą jest dyskusja z nim o 5 latach prezydentury i o tym, jak powinna być realizowana. Tego oczekiwali przede wszystkim widzowie i wyborcy. Prezydent Komorowski powiedział, że nie przyjdzie, nie przyszedł, przez co zlekceważył kontrkandydatów i wyborców – cieszę się, że pozostali rywale przyszli i dyskutowali.
Ale przyzna pan, że formuła dyskusji nie sprzyjała pogłębionej debacie.
Uważam ją jednak za wyraz szacunku do wyborców i cieszę się, że się odbyła. Ta debata była rzeczywiście trudna, bo jeśli ma się 7,5 minuty przez 1,5 godziny, w dodatku podzielone na cztery części, to nie jest to łatwe. Dla mnie szczególnie, bo ja przez wiele lat prowadziłem zajęcia ze studentami i jestem przyzwyczajony, że wypowiedź ma część zasadniczą, wstęp i zakończenie (śmiech). To była trudna dla mnie formuła – rozumiem jednak, że taka była, skoro było 10 uczestników – ale jestem zadowolony z tej debaty. Poza tym weźmy pod uwagę istotną rzecz, że debata była organizowana z mocy ustawy – to ustawa mówi, że przed I turą ma być debata i ma ją organizować TVP. Nie mogłem się na niej nie stawić, także poprzez szacunek do prawa.
Czy po tej debacie może Pan powiedzieć, że z którymś z kontrkandydatów będzie pan współpracować w przyszłości, niezależnie od wyników wyborów?
Usłyszałem wiele ciekawych głosów i propozycji. Myślę, że kontrkandydaci nie zawiedli swoich wyborców – każdy pokazał się dobrze w granicach możliwości, jakie stwarzała formuła ta debata. Współpraca jest możliwa, zwłaszcza wtedy, gdy mamy wspólne poglądy, a już na pewno dyskusja – jestem otwarty i jeśli zostanę prezydentem, a uczestnicy debaty wychodzili z jakimiś inicjatywami społecznymi, mieli propozycje ustaw, to ja będę zawsze otwarty, by usiąść i porozmawiać. Tak jak proponuję, by w nowej konstytucji znalazł się zapis, że jeżeli projekt jest popierany przez przynajmniej 1% uprawnionych do głosowania (ok. 300 tys. osób), to Sejm musiałby przeprowadzić przynajmniej dwa czytania tej ustawy.
Uważam za głęboko niedemokratyczny stan, gdy większość w Sejmie odrzuca w pierwszym czytaniu obywatelski projekt ustawy. To jest nie fair – prezydent powinien wspierać dyskusję nad każdą inicjatywą obywatelską, nawet jeśli się z nią nie zgadza. Właśnie po to, by obywatele nie mieli poczucia, że się ich wyklucza (fot.PAP/Marcin Obara).
A do kogo z pozostałych uczestników debaty jest panu najbliżej?
Trochę mnie to zaskoczyło, ale wielu kandydatów mówiło o moich postulatach – dlatego jestem pełen wiary w to, że w nowym Sejmie znajdzie się większość, która wesprze plan odbudowy gospodarczej Polski. Chodzi o potrzebę polityki innowacyjnej, współpracy nauki z biznesem, o tym, by powstrzymać wypływ pieniędzy za granicę i przetargi, które zasilają budżety innych państw… Weźmy pod lupę przetargi na szczeblu lokalnym – chciałbym, by wygrywały je przynajmniej w 40% firmy lokalne, by zyskiwały lokalne przedsiębiorstwa budowlane. Jak można było dopuścić, by nie polskie firmy budowały autostrady?
Nawet Jerzy Buzek wypowiedział się ostatnio, że żadne poważne państwo nie pozwoliłoby sobie na taki numer, by kupić helikoptery za granicą, gdy ma się fabryki w kraju. Nie wyobrażam sobie, by rząd nie popierał wsparcia polskiej gospodarki i polityki patriotyzmu gospodarczego.
Rozmawiał Marcin Wikło.
Tekst i ilustracja:
http://wpolityce.pl/polityka/243474-andrzej-duda-dla-wpolitycepl-jezeli-urzedujacy-prezydent-ubiega-sie-o-reelekcje-to-musi-stanac-do-debaty-nasz-wywiad