Przeskocz do treści

Byłem, byłem, byłem!!!

maciejmiezianMaciej Miezian

Byłem, byłem, byłem!!! Ćma ludzi. Gdy czoło pochodu dochodziło do Placu na Rozdrożu poinformowano nas przez megafon, że właśnie ostatnia grupa wyszła z Placu Trzech Krzyży. Każdy kto zna Warszawę, wie jaka to odległość. Tłum szedł całą szerokością Alej Ujazdowskich, a na dodatek ludzie dochodzili z boków. Marsz przebiegał spokojnie i był dobrze zorganizowany. Od chwili zbiórki pod krakowskim Audytorium Maximum o 6:00 rano do godziny 17:00 zdążyliśmy dojechać na miejsce, „podpalić Polskę”, coś zjeść i zapakować się do autobusów, by wrócić do Krakowa.

polskimarsz1Ale i tak w gorliwości zawstydzili nas pracownicy TVN, którzy zjawili się na miejscu zbiórki przed nami. To, że my wstaliśmy tak wcześniej to oczywiste. Ale, że pani redaktor i kamerzyście też się chciało to pełny „szacun” (tym bardziej, że wszyscy widząc napis TVN24 mijali ich bez słowa i chyba nic nie skręcili). Potem zaś kamery tej stacji, która mówi „całą prawdę przez całą dobę” towarzyszyły nam od początku do końca. Co za uczynni ludzie – dzięki temu, że stanęli na dachu cały świat mógł zobaczyć rozmiary pochodu i potem ciężko było mówić o „garstce ekstremistów”.

polskimarsz2Do Warszawy dojechaliśmy sprawnie. Nikt nas nie kontrolował co było ewenementem, bo zwykle policja bardzo interesuje się stanem technicznym autobusów, które przewożą ludzi na niemiłe władzy demonstracje. Mało tego – w stolicy wpuścili pod samo „Narodowe”. Szybko więc znaleźliśmy się na miejscu. Uroczystości na Placu Trzech Krzyży zaczęły się po 13:00. Najpierw oddaliśmy hołd Ofiarom stanu wojennego. Był Apel Poległych, czytano nazwiska, a po każdym odpowiadaliśmy: "Zginął za Ojczyznę". Potem p. premier Jarosław Kaczyński przemówił a następnie złożył kwiaty pod pomnikiem Wincentego Witosa.

Zaczęły się przygotowania do formowania czoła pochodu, co trochę to trwało. My w tym czasie staliśmy na Placu Trzech Krzyży śpiewając "Żeby Polska była Polską". Potem marsz ruszył, ale jeszcze nie zdążyliśmy wyjść z Placu Trzech Krzyży a już musieliśmy stanąć, bo czoło doszło do Ambasady Amerykańskiej i p. poseł Anna Fotyga składała kwiaty pod pomnikiem prezydenta Ronalda Reagana. Ja w tym momencie byłem na wysokości pomnika Wincentego Witosa (czyli ze 400 metrów od pomnika), a za mną był prawie cały ten tłum, który dotąd stał na placu.

polskimarsz3Potem przez Aleje Ujazdowskie i Plac na Rozdrożu, ruszyliśmy pod Belweder. Nawet tam nie doszedłem. Nie było szans. Utknąłem w tłumie na wysokości wejścia do URM-u i nie widziałem nawet telebimu z przemówieniami. Także ze słyszeniem tego co mówili z podium było kiepsko, bo co chwilę ktoś zaczynał skandować i trzeba było się przyłączyć. Dopiero od przemówienia p. Andrzeja Gwiazdy ludzie całkowicie się uspokoili i zaczęli nasłuchiwać tego co docierało z daleka.

Po zakończeniu marsz się rozformował i równie sprawie jak się zebrał tak się rozszedł. W mgnieniu oka asfalt na, na którym przed chwilą stały dziesiątki tysięcy ludzi (może nawet setka) był puściusieńki i nie leżał na nim nawet skrawek papieru.

polskimarsz4Wracaliśmy mijając poszczególnych funkcjonariuszy w żółtych kamizelkach. Przez cały dzień policji praktycznie nie było wcale. Nie stali po drodze, gdy jechaliśmy, praktycznie nie widać ich było na Placu Trzech Krzyży, ani podczas marszu, nie licząc ok. 20 funkcjonariuszy, którzy stali pod URM-em i swoimi ciałami blokowali wejście do tego pustego o tej porze budynku. A przecież ponoć mieliśmy „podpalić Polskę”... Czy to był typowy dla władz paraliż organizacyjny, czy też może nawet najwierniejsi z wiernych nie kupują tej propagandy, która sączyła się przez tydzień z publikatorów ? Ja stawiam na drugie, choć oczywiście pierwszego, podobnie jak obu naraz, nie można wykluczyć.

Zapraszam Państwa jeszcze do obejrzenia całości fotoreportażu:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/13Grudnia2014mm