Przeskocz do treści

Co dalej Polsko?

leszeksmagowiczLeszek Smagowicz

Co dalej? To mało konkretne pytanie, które zadaję po dzisiejszym, wydawałoby się gorącym dniu? Bez zbędnego opisywania samego przebiegu debaty (prawie każdy widział, a wiele osób relacjonuje wraz z analizą nie tylko tu obok) przejdę do sedna.

Co dalej? Komu dziś można to pytanie zadać?

Na pewno odpowiedzi, która byłaby pozytywnym rozwiązaniem dla Rzeczpospolitej, nie udzieli nikt z obozu szeroko rozumianej władzy. Od samego nie - rządu, poprzez sądy, prokuraturę, administrację i Belweder nie znajdziemy ani jednej osoby, która zechciałaby pochylić się nad tym zagadnieniem. No cóż: pensje, etaty, nagrody, nepotyzm etc.

W ogóle nie usłyszy tego pytania żadna wiodąca siła czwartej władzy. Zestaw suflerów i klakierów właśnie kolejny raz staje na wysokości zadania i zaczyna tworzyć „rzeczywistość”. Cóż, taka już ich rola w wyścigu po kolejne dotacje reklamowe z budżetu obfitości. No cóż: etaty, nagrody, pensje, kredyty itp.

Dziś wiemy, że żadna z partii i - cytując Prezesa - partyjek też nie ma zamiaru nawet myśleć, o tym co dalej będzie niż jutro. Z jednej strony przytakiwania, z drugiej powielana obłuda. Argumentacje żałosne, a kadencja jeszcze prawie trzy lata. A jak poseł Piechociński sam zaznaczył wysokie uposażenia, nagrody, diety, własne biura itd.

Co dalej? Komu więc można dziś to pytanie zadać?

Czy ludziom mającym sześćdziesiąt lat na karku i raczej żadnych perspektyw na lepsze jutro, stojąc w kolejce do lekarza i apteki? Czy ludziom po czterdziestce już nie z PRL-u, a jeszcze nie z Polski? Czy tym wszystkim zagonionym w wyścigu szczurów, zarówno tych bezideowych, jak i wiążących koniec z końcem, ratujących dzień w dzień budżet rodzinny i domowy?

Czy tym, co szkołę właśnie zaczynają lub kończą? Czy tym, co jeszcze z naszej ziemi, ale już między niemi? Czy tym, co właśnie dziś wsiadają na przystanku: „byle nie tu”. Czy tym pozostałym, ostatnim, ogłupiałym z pilotem w ręku, rechoczącym w sobotni wieczór z haratania w gałę?

Co dalej? Kto więc odpowie na to pytanie?

Czy Pan, Panie Prezesie? Przecież połowa z tych 12 tez powinna wystarczyć do wygrania w cuglach kolejnych wyborów. A przecież to nie wszystko, co Pan wymienił. Jeszcze rybołówstwo, koleje linowe. I będą następne, kolejne litanie. Czy to coś zmieni?

Co dalej? To pytanie od lewa do prawa dla ludzi myślących. A są tacy. Lecz cały czas siedzą we własnych okopach, pośród własnych wygłaszanych tez i przyzwyczajeń ciepłego zacisza. Kiedy dojrzeją do przekładania słów w czyn? Na co czekają? Kto lub co przerwie ten chocholi taniec? Brak pieniędzy w bankomatach, końcowa emigracja, rozlew krwi, czy może obca interwencja? Póki co ten archipelag drugiego obiegu, tworzący piękne teorie ale przy jednoczesnym mijaniu się idei z czynem pozwoli nam najwyżej dobić do brzegów drugiego Sejmu Wielkiego. I to przy dobrych wiatrach. Tylko co wtedy? Czy będziemy na to gotowi?!

Dodaj komentarz