Od dłuższego czasu nasuwa mi się myśl, że pędzimy życie w czasach analogicznych do naszych rodaków żyjących w XVIII wieku i trochę później. Dziś relatywnie do tamtych czasów można wiele takich porównań dokonać. Zacznijmy więc od początku.
Żyjemy od ponad dwudziestu lat w trakcie V rozbioru. W tym od pięciu ostatnich, pod płaszczykiem dosłownego budowania, działania te zostały zintensyfikowane. Trwa na dobre rozbieranie RP z wolnościowej przestrzeni, możliwości podejmowania samodzielnej decyzji, majątku narodowego, wolności słowa itp. Co ciekawe często sami podpisujemy się po tym zjawiskiem. Dzieje się tak od święta, w czasie wszelakiego rodzaju wyborów, gdy wrzucamy kartę z zaznaczonymi przez siebie miernotami, których destrukcyjne działania legitymizujemy swoim „demokratycznym” głosem. Ale nie tylko od wielkiego dzwonu przykładamy do tego rękę. Również, gdy przymykamy oko na patologie urzędowe, sądowe, nasz brak protestu na rzeczywistość dziejącą się dookoła to dzień w dzień zatwierdza.
I rozbiór był poprzedzony Konfederacją Barską. Ta próba analogicznego ratowania naszej RP odbywa się pośród ludzi myślących i oddychających w drugim obiegu cały czas. Ten „archipelag polskości” tak wyszydzany w mediach i wśród klakierów prorządowych, przebija się coraz częściej. I może niedługo być praprzyczyną do przyszłych zmian ustrojowych „naszego” Sejmu Wielkiego.
Lecz co mamy teraz?
Znamienny jest obraz po wczorajszym występie prezesa Kaczyńskiego. Właściwie po takiej dwugodzinnej lekcji, na temat nieudolności rządzenia, niejedna administracja państwowa ległaby w gruzach. I tym razem jednak, tak dobre wypunktowanie anty rządzenia przez PO, nawet nie zachwiało stołkiem pana premiera. Ze znaną dla siebie butą, nie odniósł się w żaden merytoryczny sposób do istoty sprawy. Po prostu nie mógł.
A co na to reszta możnych IIIRP?
Najbardziej zagorzałym obrońcą tego upadku jest „nowa” twarz-zderzak pan vice Piechociński. Jemu wybaczmy, on przecież musi sygnować swoją postawą beton rządowy i partyjny.
Co inne partie opozycyjne zaprezentowały? Ano oberka na trzy takty zatańczonego na głowie. Z jednej strony rząd PO jest beznadziejny, z drugiej ewentualny profesora Glińskiego jest jeszcze słabszy w dodatku w herbie ma „kaczystowską” gilotynę .
Ale wracając do analogii IRP nie ma się w sumie co dziwić? Tam również żyli proeuropejscy bywalcy salonów Wersalu, Wiednia czy przede wszystkim Moskwy. Dziś takim fircykiem jest lider Ruchu Własnego Nazwiska. Pajacuje ten główny nadpopulista w wyliczankach, zapominając, że wiele z tych bubli sam procedował tym samym nazwiskiem, wcześniej będąc u władzy.
Co dotyczy się pana Millera? Tu co byś nie powiedział to i tak na kilometr zawsze Targowicą śmierdzi. Pożytecznych idiotów nasza RP miała już za jej pierwszego życia. To nie Władimir Iljicz Uljanow, protoplasta partii z której wywodzi się nasz eks-premier, wprowadził do naszego krwioobiegu tę tkankę.
Ludwik Dorn. No cóż? Tu jak i wcześniej woltyżerka ta sama. Ubrana tylko w inne piórka. A partykularne interesy własne zdominowały tę przecież skąd inąd sympatyczną twarz. Pomimo całkiem ciekawej biblijnej analogii SP do króla Dawida, pointa jest raczej taka: nie ma się co śpieszyć z tym Rządem Cieni, wszak trzy lata kadencji nam jeszcze zostało.
A co nam zostało?
Nie ma się co łudzić. Dzisiejszy sejm nie ma nic wspólnego z Sejmem roku 1789-1792. To nie ten moment w naszych dziejach. Jednakże nie zapominajmy, że tylko systematyczność naszych pozytywistycznych działań może przyspieszyć bieg wydarzeń. Nie czekajmy więc na cud. On sam się nie zdarzy. Twórzmy naszą Republikę od podstaw, w naszych codziennych małych ojczyznach.
W domach i rodzinach póki jeszcze je mamy. Zanim ta zgraja myślących o własnych interesach i o interesach ich promotorów, zostawi nam same porozbiorowe zgliszcza.