Przeskocz do treści

Czy można uczyć nienawiści do własnego kraju?

Marek Morawski

Ostatnio usłyszałem wypowiedź starszej pani, której córka wyjechała do Austrii. Tam mieszka, pracuje, płaci podatki dla dobra Austrii, ma swoją rodzinę. Pani ta ubolewa bardzo nad tą sytuacją, ale córka nie chce wracać do Polski, nienawidzi Polski.

Padły takie mocne słowa. Nigdy się z czymś takim nie zetknąłem. Nigdy nie słyszałem od ludzi o pokolenie czy dwa starszych takich sformułowań. Nie słyszałem takich słów od tych, co wyemigrowali w XX wieku, a nawet XIX wieku. Ludzie emigrowali z powodów ekonomicznych, z powodów prześladowań politycznych. Zawsze z wielkim żalem i smutkiem, że opuszczają ojczyznę. Przeżywali tragedię opuszczenia swojego kraju. Decyzja zawsze była bardzo trudna. Teraz młodzi ludzie uciekają z tego kraju, z Polski nie tylko z nadzieją na lepsze życie, ale i z radością, że w końcu wyjadą z tego potworne źle zorganizowanego państwa, z państwa, które nie dba o wszystkich obywateli w takim  samym stopniu, są lepsi i gorsi, jest sekowanie ludzi, które tworzy prawo trudne do życia, prawo, które w swym majestacie zachowuje się jak Janosik: odbiera wielu ludziom, by dać innym. Prawo, które nie jest zgodne z principiami zawartymi w konstytucji, nie jest zgodne z normalną przyzwoitością. Państwo jest niewygodne, trudne, stronnicze, dzielące społeczeństwo na lepszych i gorszych. To nie przypadek, że wyjechało ponad 2 miliony młodych ludzi pełnych sił, przedsiębiorczych, posiadających przecież jakieś walory, które można sprzedać w postaci pracy za granicą. DWA MILIONY OBYWATELI, którzy powiedzieli temu państwu NIE. Oznacza to, że do budżetu państwa nie wpływa kilka miliardów złotych w postaci podatku miesięcznie. Czy nie zatkałyby one dziury w budżecie?

Kto zostaje w kraju? Mniej zaradni, mniej wykształceni i już nie tak młodzi. Zostają ustosunkowani. Państwo nic nie zrobiło nie tylko dla tych, co wyjechali, ale i dla tych, co zostają. Decydenci wciąż wszystko robią, ale dla siebie samych, dla warstwy uprzywilejowanych. Reszta niech się sama martwi o siebie. Nie będzie lekarstw, nie będzie dostępna opieka medyczna, to ci najbardziej potrzebujący wymrą. Mniejsze będą wydatki, mniej emerytów, więcej usług pogrzebowych. Tak to się w praktyce przekłada.

Czy można uczyć nienawiści do własnego kraju? Tak, można i mam wrażenie od pewnego czasu, że to się czyni na wielką skalę. Sposobów jest wiele. Jednym z nich jest takie zorganizowanie państwa, by ludzie młodzi sami uciekali, mając dość nie tylko niemożliwości znalezienia pracy, ale i warunków życia, niesprawiedliwego traktowania obywateli, zakłamywania rzeczywistości, stronniczości sądów i prokuratury, trywializowania poważnych problemów prawie 40 milionowego narodu, a wyolbrzymianie spraw niewielkich do wielkiej rangi. Wszystko zostaje przedstawiane w niewłaściwych proporcjach.

Owszem wiele dokonano, ale zadajmy sobie pytanie, kto tego dokonał? Miasta i wioski są uporządkowane, mury odnowione, ogródki przystrzyżone, buduje się jakieś zakłady pracy. To widać. Tylko, że tego dokonali sami mieszkańcy tego kraju. Mogli kupić choćby kosiarki i przystrzyc trawę dookoła domu. Są farby. Można wymalować domostwo. Tyle, że na tych kosiarkach, farbach i innych materiałach zarabiają firmy zagraniczne. Mamy sklepy wielkopowierzchniowe. Na nich znowu zarabiają współcześni kolonialiści, czyli kapitał i państwa zagraniczne. To nie jest pikuś. To jest ponad STO MILIARDÓW wywożonego kapitału w postaci zysku opodatkowanego i nieopodatkowanego. Czy wyrażamy zgodę na okradanie nas przez kapitał zagraniczny za przyzwoleniem władz?

Polski drobny handel właściwie całkowicie padł. Nie miał szans, bowiem państwo stworzyło obcemu kapitałowi warunki lepsze niż kapitałowi krajowemu, własnemu. W efekcie w Polsce jest coraz mniej polskiej majętności.

Jest jeszcze inny sposób zmieniania stosunku do własnego kraju. Szerzenie polityki antypatriotycznej, co się czyni na wielką skalę, wypaczanie historii dawnej i współczesnej, eliminowanie własnej historii i propagowanie historii obcej, zawieranie umów niekorzystnych dla własnego kraju i mnóstwo innych sposobów.

Jesteśmy chyba jedynym państwem na świecie, które prowadzi politykę antypatriotyczną, którego establishment otwarcie wyśmiewa się z polskości, w którym jest tolerancja na hańbienie własnej flagi, wyśmiewanie się otwarcie z ludzi wierzących, ignorowanie większości, propagowanie zachowań niszczących rodzinę przy propagandzie niby obrony rodziny itd.

Moją zatem odpowiedź na postawione pytanie jest niestety TAK. Tego nigdy w ponad tysiącletniej historii Polski nie było. Nawet  w czasach Targowicy. Tego nie ma w jakimkolwiek kraju na świecie.