Przeskocz do treści

Czy należy uczyć miłości Ojczyzny?

Marek Morawski

Mieszkam w chyba najdziwniejszym kraju świata. Niegdyś sam Jean-Paul Sartre pisał, że Polska (Ludowa) jest krajem paradoksów. Było to jednak w czasach demoludów, pięćdziesiąt czy sześćdziesiąt lat temu. Teraz, jak wielu podaje, ponoć się zmieniło. Pozostało jednak stwierdzenie Sartre’a, że prozę warto pisać jedynie w kraju wolnym, w demokracji. Nie można się z tym nie zgodzić. Piszę zatem o problemie, który mnie od dawna nurtuje: Czy należy uczyć miłości Ojczyzny? Dla mnie Ojczyzny pisanej zawsze z dużej litery. W chwili zadania powyższego pytania myśli zaczynają się kłębić. Sartre pisał o Polsce jako o dziwnym kraju, kontrowersyjnym, pełnym sprzeczności. Tym razem nie stawiam kwestii jak sam egzystencjalista Sartre, że przeciętnie w Polsce zarabia się 2000zł, a wydaje 3000zł. Jest kwestia zasad, pryncypiów, istnienia Polski i Polaków, a nie pełnego żołądka. Dlatego piszę o Polsce, jako o najdziwniejszym kraju świata. Nie znam, nie czytałem o żadnym kraju, obojętnie jakiego ustroju, w którym patriotyzm nie byłby ważny dla władz państwowych, dla rządzących, dla elit danego kraju, dla obywateli tego kraju, dla establishmentu. Obywatele mogą chcieć obalenia monarchy, dyktatora, samowładcy czy partii rządzącej, ale nie słyszałem o wyparciu się swego kraju, chyba że chodziło o uzyskanie samodzielności jak w kraju Basków, Tybecie, Katalonii.

Wszystkie kraje dbają o stworzenie i utrzymanie pewnych specyficznych rytuałów podczas podniosłych uroczystości, specjalnych momentów w życiu swego kraju. Szacunek dla nich, dla hymnu, barw narodowych, flag, symboli jest bezwzględnie wymagany pod rygorem sankcji karnych. Tak się dzieje w starych demokracjach jak w USA, w monarchii angielskiej, ale kraju demokratycznym, nowych krajach afrykańskich czy państwach azjatyckich. Wszędzie pieczołowicie przestrzega się wszelkich narodowych rytuałów, podkreśla swoją historię, wstawia na piedestały swoich bohaterów narodowych. I jest to świętość. Tak jest w Meksyku, tak traktują swój kraj Tybetańczycy, którym odbiera się ich kraj, chce pozbawić tożsamości polityką, inżynierią demograficzną. W wielu krajach to nie jest temat w ogóle do dyskusji. Patriotyzm jest oczywistością, jest koniecznością, inaczej traci się swój kraj, traci wolność, staje się niewolnikiem niby we własnym kraju.

Jacy synowie mogą chcieć odwrócić się od swej Ojczyzny, od swojej historii, swej tożsamości? Komu oni naprawdę służą? Jak to się wówczas nazywa? JAK TO SIĘ WÓWCZAS NAZYWA?

Nauka patriotyzmu jest koniecznością, a nie możnością!!! To jest principium każdego sprawującego władzę, za wyjątkiem tych, co pełnią ją jako namiestnicy w obcym imieniu.

Jakże pięknie uczucie to wyrażają słowa hymnu napisanego (opublikowanego) w 1774 roku przez Ignacego Krasickiego:

„Święta miłości kochanej Ojczyzny,
Czują cię tylko umysły poczciwe*…”

* wówczas określenie „poczciwy” znaczyło zacny w przeciwieństwie do obłudny, zdradziecki, fałszywy.