Przeskocz do treści

Dziękujemy za wolność i przepraszamy, że ona tak wygląda

szymonhuptys1Szymon Huptyś*

Fotografie w tekście - ze strony Stowarzyszenia Passionart - p. Jacek Stokłosa.

W piątek 29 sierpnia w Filharmonii Krakowskiej odbył się Koncert Wolności i Solidarności, podczas którego uhonorowano medalami zasługi wybitne postaci z okresu transformacji. Jednakże poza ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim próżno było wśród wyróżnionych szukać osób, o których choćby co jakiś czas wspominały media w kontekście przemian ustrojowych. Przeciętny Polak będzie kojarzył z Solidarnością tylko Lecha Wałęsę. Część bardziej uświadomionych może przypomni sobie, jaką rolę odgrywał w tych przemianach śp. Lech Kaczyński (dla wielu osób myślozbrodnią będzie przyznanie zasług Antoniemu Macierewiczowi). Osoby uważniej wsłuchujące się w polską historię wspomną jeszcze byś może o śp. Annie Walentynowicz, być może skojarzą ks. Jerzego Popiełuszkę.

20140829aWszystko to są jednak nazwiska „frontmenów” – osób, które swoim autorytetem porywały tłumy osób. Ten tłum wszakże nie był jednolity. Byli szeregowi „żołnierze”, czyli ci, którzy codzienną pracą organiczną chcieli przyczynić się do osłabienia (quasi-)komunistycznego reżimu. Ale byli też tacy, którzy organizowali tych szeregowych żołnierzy. Ludzie wielcy, waleczni. Ludzie, którzy zaleźli za skórę władzy na tyle, że ta postanowiła ich zaszczuć, zniszczyć. Ci ludzie wreszcie doczekali się upamiętnienia.

20140829bNa początku koncertu przemawiał przewodniczący Sejmiku Małopolskiego Kazimierz Barczyk. Sala nie przyjęła go ciepło ze względu na to na kabotyńskie wrzutki w rodzaju „dzięki Sejmikowi powstało...”, „Sejmik zainicjował...”, przypominające o zbliżających się wyborach samorządowych. Jego wystąpienie było znaczące też z innego powodu. Oto mieliśmy okazję doświadczyć szoku poznawczego. Człowiek, który w procesie przemian co prawda uczestniczył, ale nie był w tamtym czasie postacią wyróżniającą się, stoi przed publicznością w pięknym garniturze, uśmiechnięty, beztroski. Ludzie, którzy otrzymali wyróżnienia to ludzie, którzy w przeciwieństwie do pana Barczyka na przemianach wcale nie skorzystali. Ludzie niejednokrotnie zmordowani życiem, biedni. Upamiętnienie ich jest wspaniałą inicjatywą i próbą choć częściowego zadośćuczynienia. Właśnie dlatego uroczystość obfitowała w wiele wzruszających chwil.

Sam koncert był świetnie zorganizowany. Całość działań koordynował, obecny bardzo często przy tego typu inicjatywach, Mateusz Prendota. Zaprezentowała się orkiestra i chór Stowarzyszenia Passionart oraz chór Uniwersytetu Papieskiego "Psalmodia". Widzowie usłyszeli m. in. piosenki Przemysława Gintrowskiego, Jana Pietrzaka i oczywiście Jacka Kaczmarskiego. Szczególnie porywające było wykonanie utworów „Janek Wiśniewski padł” z sopranowym solo Dagmary Sysuły oraz melodii góralskiej „Choćbyś Wojtuś trzy dekrety wyrychtował (...)” z tenorowym solo Mateusza Prendoty. Wszystkie utwory opracował na orkiestrę, chór i solistów Marek Pawełek. Dyrygował Janusz Wierzgacz.

20140829cSzef Regionu Małopolskiego NSZZ "Solidarność" zapowiada, że to nie ostatnie takie spotkanie. Oby rzeczywiście tak było. Nigdy nie dość odznaczania ludzi zasłużonych, wielkich – a zapomnianych. W takich chwilach powinniśmy się zdobyć na chwilę refleksji i wraz z podziękowaniami za wolność przeprosić za to, że ta wolność tak wygląda – wolność, w której ci, którzy o nią walczyli, stracili niejednokrotnie sens życia.

* Autor to językoznawca, absolwent Leiden Universiteit (Holandia), doktorant UJ.