Przeskocz do treści

Jan Paweł II nieznany. Część VI: „Co czytać”?

Anna Maria Kowalska

W dzisiejszych czasach, gdy czytelnictwo w Polsce jest zatrważająco niskie, świadectwo Jana Pawła II o konieczności stałej lekturowej formacji może stać się zachętą do naśladowania. W okresie biskupiej posługi Karol Wojtyła walczył nieustannie z ograniczeniami czasowymi. Jednak na „skupienie i studium” nigdy nie żałował czasu:

„Zawsze miałem dylemat: co czytać? Starałem się wybierać to, co najistotniejsze. Tyle rzeczy się publikuje. Nie wszystkie są wartościowe i pożyteczne. Trzeba umieć wybierać i radzić się, co czytać. (Wszystkie podkreślenia moje: A.M.K.)

Od dziecka lubiłem książki. Do tradycji czytania książek wdrażał mnie mój ojciec. Siadał obok mnie i czytał mi całego Sienkiewicza i innych pisarzy polskich. (…) I on nie przestawał zachęcać mnie do poznawania najbardziej wartościowej literatury. Nigdy też nie stawał na przeszkodzie mojemu zainteresowaniu teatrem. Gdyby nie wybuchła wojna i nie zmieniła się radykalnie sytuacja, to może perspektywy, jakie otwierały przede mną uniwersyteckie studia literatury polskiej, pociągnęłyby mnie bez reszty. (…)

Różnych autorów przeczytałem jeszcze jako student polonistyki. Naprzód sięgnąłem po literaturę piękną, zwłaszcza dramatyczną. Czytałem Szekspira, Moliera, polskich wieszczów, Norwida, Wyspiańskiego, Fredrę, oczywiście. Miałem zamiłowania aktorskie, sceniczne. Nieraz więc myślałem sobie, które postacie chciałbym zagrać. (…) A przecież liturgia jest także pewnego rodzaju mysterium granym, inscenizowanym. Pamiętam, jak wielkie wrażenie na mnie zrobiło, gdy ksiądz Figlewicz zaprosił mnie, piętnastoletniego chłopca, na Triduum Sacrum na Wawel i uczestniczyłem w Ciemnej Jutrzni antycypowanej w środę po południu. To był dla mnie duchowy wstrząs. Triduum paschalne jest dla mnie do dzisiaj wstrząsającym przeżyciem.

Nadszedł potem czas literatury filozoficznej i teologicznej. Jako seminarzysta clandestinus dostałem podręcznik metafizyki prof. Kazimierza Waisa ze Lwowa i ksiądz Kazimierz Kłósak powiedział: „Ucz się! Jak się nauczysz, to zdasz egzamin”. Kilka miesięcy przedzierałem się przez ten tekst. Zgłosiłem się na egzamin i zdałem. I to był przełom w moim życiu. Nowy świat mi się otworzył. Potem podczas studiów w Rzymie zacząłem zgłębiać Sumę Teologiczną św. Tomasza.

Były zatem dwa etapy mojej drogi intelektualnej: pierwszy polegał na przejściu od myślenia literackiego do metafizyki; drugi prowadził mnie od metafizyki do fenomenologii. To mi dało warsztat pracy naukowej. (…)

W mojej lekturze i studium zawsze starałem się harmonijnie łączyć sprawy wiary, sprawy myślenia i sprawy serca. To nie są osobne obszary. Każdy przenika i ożywia pozostałe. W tym przenikaniu się wiary, myśli i serca szczególną rolę odgrywa zdumienie nad cudem osoby – nad podobieństwem człowieka do Boga jedynego w Trójcy, nad najgłębszym związkiem miłości i prawdy, daru wzajemnego i życia, które z niego się rodzi, nad przemijaniem i przychodzeniem ludzkich pokoleń”. [1]

[1] Jan Paweł II, Wstańcie, chodźmy! Wydawnictwo Św. Stanisława BM, Kraków 2004, s. 76-79.