Co powie twa stopa nie ozuta w skarpetę
jak się poskarżyć może reszcie twego ciała
gdy do wyjściowych butów miniesz ją niestety -
lub gdy na spacer pomnisz jednego sandała...
Jak się poczuje wobec lewej dłoni ręka
twa prawa gdy zapomnisz dla niej rękawicy,
czy musi marznąć i czy dopuścisz by w jękach
głośnych z chłodu i z zazdrości lżyła lewicy...
A jak radę da sobie jedno z twoich oczu
gdy latami żyjesz bez młodzieńczego wzroku,
a tu złym trafem jedno ze szkieł się wytoczy -
czy długo ślepotą zechcesz karać swe oko...
A co się zdarzy rankiem z organizmem twoim
kiedy miast okulara masz zaćmę na twarzy
w rękawicę pomniałeś swą dłoń uzbroić
i w sandała stopę? Co się wtedy okaże?!
Albo jeszcze lepiej! Kiedy owego ranka
stracisz stopę i nogę - co ci pozostanie
gdy wyłupią ci oko i odrąbią rękę?!
Na co ci twój okular?!!! Na co ci ubranie?!!!
Dlaczego więc kaleczysz swe zbolałe ciało,
czemu plujesz na siebie i jadzisz w nim strachem
kiedy pół korpusu i członków rozerwała
smoleńska ziemia w tobie za jednym zamachem!
Piąty rok zaszczepiają w skaleczonym ciele
dziesiątki kłamstw, wrzutek i obce ci implanty
rządy konowałów z tefałenów palanty -
bliźniakoznawcy niczym sam doktor Mengele...
Ślepnij dalej. Skalpel resortowych chirurgów
drugie płuco i nerkę amputuje czule
znów kopiąc na metr w głąb twoją drugą półkulę
przemysłem pogardy - paszczami demiurgów...
Tym w strój hipokratesa strojnych hipokrytów
to srebrnikami sypiesz w laskowe koryta,
to dajesz z brzozy kołek w ich łajdackie ręce
które wciąż przebijają twe bijące serca.
Jednooki pamiętaj! – Choć wśród ślepych jesteś królem,
gdy kaleczą co dzień twe narządy bliźniacze
Narodzie - miast być dumny - szydzisz swoim bólem -
Sam z siebie się śmiejesz!!! Czy jest może inaczej...