Przeskocz do treści

Marcin Warchoł – Zachcianka jednej Niemki nie może wszystkiego zmieniać

Za chwilę możemy się obudzić w państwie, w którym nie będą się liczyć obywatele, którzy wybierają swoich przedstawicieli, lub sami, bezpośrednio mogą wnosić projekty ustaw, tylko w kraju, w którym rządzi Komisja Europejska - mówi wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Środki z KPO wciąż są zagrożone. W wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" Ursula von der Leyen oceniła, że nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie w połowie lipca, nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innych sędziów bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Jak pan ocenie słowa przewodniczącej Komisji?

Marcin Warchoł: Słowa przewodniczącej Komisji Europejskiej są kuriozalne i nawołują do pogwałcenia polskiej konstytucji, ustroju i demokracji.

Dlaczego?

Ponieważ po pierwsze, w Konstytucji RP jest wyraźnie napisane, że prerogatywa prezydencka dotycząca nominowania sędziów jest niewzruszalna. Po drugie, w naszym ustroju nie wchodzi w grę, żeby ktokolwiek głowie państwa umniejszał lub odbierał prerogatywy. Głową państwa jest prezydent, a nie przewodnicząca KE, która nie posiada nawet demokratycznej legitymacji. Po trzecie, chcę zauważyć, że w Polsce prawo uchwala społeczeństwo poprzez swoich przedstawicieli w parlamencie, a nie pani von der Leyen. Mamy do czynienia z oburzającymi słowami i nawoływaniem do obalenia Konstytucji, ustroju i demokracji. Za chwilę możemy się obudzić w państwie, w którym nie będą się liczyć obywatele, którzy wybierają swoich przedstawicieli, lub sami, bezpośrednio mogą wnosić projekty ustaw, tylko w kraju, w którym rządzi Komisja Europejska. Czy tego chcemy?

Na ile to w Pana ocenie poważne zagrożenie?

Podam przykład: w tej chwili Solidarna Polska zbiera 100 tys. podpisów pod projektem ustawy „w obronie chrześcijan". Jeśli to się uda, a prawo zostanie przyjęte, to co będzie, jeśli komuś w Brukseli to prawo się nie spodoba i będzie uzależniać wypłatę środków od jego zmiany? Przecież rząd, czy Sejm wykonali wolę obywateli, a jedna zachcianka Niemki, wybranej niedemokratycznie na stanowisko przewodniczącej KE może wszystko zmienić? Nie można na to pozwolić.

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro mówi wprost, że nie chodzi tu o praworządność, czy sądownictwo, lecz o zmianę władzy w Polsce.

Oczywiście. Tutaj jest jeden cel: osadzenie w Warszawie Donalda Tuska jako namiestnika, który będzie wiernie wykonywał wszystkie polecenia Berlina czy Brukseli. Oni chcą federalizacji Unii Europejskiej. Zapisano to wręcz nowej umowę koalicyjnej niemieckiego rządu, dlatego będą do niej dążyć. Jak wiemy, dziś głównym rozgrywającym w Unii Europejskiej są Niemcy, którzy takimi działaniami z pogwałceniem traktatów i demokracji rządzić. Proszę zwrócić uwagę, że niemiecki „Der Spiegel" pisał o tym, że przyszły rząd federalny wzywa do stworzenia „Stanów Zjednoczonym Europy". Po drodze chcą zmieniać traktaty europejskie. Dalej zostanie wprowadzona europejska ordynacja wyborcza, z ponadnarodowymi listami i spisem najlepszym kandydatów. Dziś Niemcy powoli realizują ten cel, a my musimy to blokować, gdyś mamy do czynienia z bandyckim działaniem.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/329140/warchol-zachcianka-jednej-niemki-nie-moze-wszystkiego-zmieniac.html