Przeskocz do treści

Mobbing – problem nierozwiązywalny?

Anna Maria Kowalska

Pod wpływem silnych nacisków kolegów i szefa Dorota zwolniła się z pracy. Tego od niej oczekiwano. Zupełnie rozbita psychicznie, zbierała się długi czas. Jedyne, co udało się jej uzyskać – to jaki – taki powrót do normalnego funkcjonowania w domu, pod troskliwą opieką męża. O powrocie do pracy zawodowej – szkoda nawet mówić. To w najbliższym czasie nierealne. Gdy ją o to zapytać – momentalnie zaczyna płakać. Ma wyraźnie zaniżone poczucie własnej wartości.

Co nie podobało się prześladowcom w „wizerunku” ofiary? Chyba wszystko. Styl bycia,  znacząco odbiegający od zwyczajów w korporacji, sposób mówienia, pozbawiony skrótów i „ozdobników”, charakteryzujących język „zintegrowanego” (!?) zespołu. Nie podobało się i to, że nie podlizywała się szefowi. I nareszcie – nie podobał się świat wartości, w którym żyła i żyje. Ten denerwował najbardziej.

Miała bowiem odwagę mówić prawdę. Gdy trzeba było bronić niesłusznie oskarżonych – jedynie ona stawała w ich obronie, krytycznie odnosząc się do ich traktowania przez szefa i jego zauszników. Spotykały ją za to szykany, a ci, których broniła, zamiast wyrazić wdzięczność, nierzadko wypierali się bliższej z nią znajomości. Ze strachu, żeby nie stać się kolejną ofiarą szefa i grupy. I żeby nie stracić pracy.

Ostatecznie, gdy wszyscy ją opuścili, gdy została sama – zaczęto jej dawać do zrozumienia, że „ nie pasuje” do reszty zespołu. Broniła się jeszcze bezskutecznie – ale to niewiele dało. „Wypchnięto” ją nieomal za próg firmy. Na jej miejsce przyszedł ktoś ze znajomych szefa. Ona – osoba ze świetnymi kwalifikacjami –  trafiła, ni stąd, ni zowąd, na bruk. A potem do poradni psychologicznej. To „straszak” dla pozostałych, którzy chcieliby walczyć z firmową „grupą decyzyjną”. Nikt się już, zapewne, nie odważy, przy tak wysokim bezrobociu. Zapanuje „milczenie owiec”. I „wielka smuta”, połączona z lękiem i bezradnością.

Ile takich tragedii toczy się za zamkniętymi drzwiami firm i innych zakładów pracy, w których nie ma silnych związków zawodowych? Czy o zjawisku mobbingu będzie się  tylko dyskutować, mniej, lub bardziej naukowo (teoretycznie, i konferencyjnie), czy też ktoś nareszcie realnie ukróci tę falę samowoli i dręczenia psychicznego? Przebiegłość i spryt decydentów nie może decydować o czyimś „być, albo nie być” w pracy. Gdzie podziała się szczytna zasada solidarności i sprawiedliwości?

Dodaj komentarz