Przeskocz do treści

Narodowy fundusz zdrowia

Marek Morawski

Jest to fundusz należący do wszystkich ludzi tworzących Naród. Nie jest to państwowy fundusz. Ten fundusz powinien być we władaniu społeczeństwa, ale tak nie jest. On jest w rękach urzędników sowicie wynagradzanych, lepiej niż większość lekarzy w przychodniach czy szpitalach. Do tej hurmy dochodzi jeszcze tłum urzędników Ministerstwa Zdrowia. Obsiedli oni Fundusz Zdrowia niczym dojną krowę. To mleko miało być na leczenie pacjentów, ale zbyt wielu przyssało się do tego cycka. Przepływają więc krociowe pieniądze, nasze, narodowe pieniądze na wytwory urzędniczej fantazji. Co kilka dni lekarzy atakuje nowelizacja ustaleń. Pacjenci czekają w kolejkach, a lekarze muszą czytać absurdalne postanowienia, by po kilku dniach zapoznawać się z ich zmianami. Częsta zmiana przepisów oznacza, że te przepisy są całkowicie zbędne, nikomu nie potrzebne oprócz biurokracji.

Nic dziwnego, że coraz częściej słyszy się – czego nigdy nie było – NIGDY – głosy o zamiarach odejścia z zawodu lekarzy o 20 letnich stażach. Niech mi ktoś wskaże państwo na świecie, które tak jest rządzone.
Narodowy Fundusz Zdrowia czyli nasz, obywateli. Nadzór nad nim powinni mieć obywatele, by opłacić za te pieniądze swoje leczenie, zadbać o swoje zdrowie. Winni to być nie fryzjerzy, nie ludzie bez wykształcenia, ale fachowcy, lekarze, finansiści, ekonomiści. Do tego z doświadczeniem i otwartą głową, by nie wygenerowali jeszcze czegoś gorszego niż jest. Model działania winien być wypróbowany na fragmencie służby zdrowia. Jednym szpitalu czy jednej gminie. Po zweryfikowaniu albo poprawiony, albo wyrzucony. To jest tańsze niż zabawa na 40 milionowej ludności. To jest ekonomia, to jest logika ekonomii. Lecznictwo powinno być zorganizowane bez zbędnych, kosztownych przybudówek. Droga do lekarza powinna być jak najkrótsza. Trzeba ścigać nieuczciwość, ale na Boga nie sprawdzać długości papierka na recepty. To kuriozalne, śmieszne, wręcz błazenada. Jeżeli pojawiają się recepty fałszywe lub nieprawnie wypisane, to ścigać, a nie tłumaczyć małą szkodliwością. Żadne przestępstwo nie jest małą szkodliwością. Jest wielką deprawacją, Przyzwolenie na mała szkodliwość oznacza pojawienie się wielkiej szkodliwości. To tylko kwestia czasu. Wtedy zło zostało już uczynione, a mleko rozlane szeroko.