Przeskocz do treści

Ofiary cichej manipulacji

Anna Maria Kowalska

Jak zmusić kogoś do zrobienia tego, czego zrobić nie chce? Wbrew pozorom – to żaden problem. Wystarczy odgórnie „ubrać” go w system punktowy (np. w szkolnictwie wyższym), zmusić  formalnie do przygotowania e-learningu dla studentów (boć przecie trzeba iść z osiągnięciami techniki!), czy  wypełnienia szeregu nikomu niepotrzebnych dokumentów. Czy ktoś pyta studenta o to, czy woli studiować wg starych zasad, czy zbierać punkty? Jakoś nie słyszę. A pyta ktoś pracowników naukowych, czy wolą wykładać po ludzku, czy też mają ochotę na „fajerwerki” e-learningowe, z których tyle pożytku, co kot napłakał? Podobnie nikt nas – użytkowników e-mailowych kont internetowych – nie pyta, czy chcemy nowej wersji konta, lub nowych funkcji do konta dołączanych. Po prostu – któregoś dnia pojawia się informacja, że stary tryb zostaje wyłączony, a oporni – albo rezygnują z jego użytkowania, albo godzą się z rzeczywistością, przystosowując się do nowej sytuacji. Tertium non datur.

Po kilku latach takiej „tresury”, czy człowiek chce, czy nie chce – staje się ofiarą cichej manipulacji, której często nie zauważa. Coś, lub ktoś ma nad nim władzę, choć sam żyje złudzeniami wolności.  Ufa tym, którzy głoszą, że trzeba „być na bieżąco” i nie odstawać od „reszty cywilizowanego świata”. Na tej samej zasadzie łyknie każde kłamstwo mainstreamu, jeśli to kłamstwo zapewni mu spokój, korzyść i osobiste bezpieczeństwo. Na zasadzie owczego pędu wyrzuci do kubła książkę papierową, bo ktoś powiedział, że teraz w modzie czytnik elektroniczny, i za chwilę nie będzie już w księgarniach książek, a w kioskach prasy. I będzie błogosławić wszystkiemu, co nowe. Albowiem „nowe” oznacza „postępowe”. A to, co postępowe – trzeba wdrażać za wszelką cenę. I to szybko, nie bacząc na to, czy przyniesie ze sobą dobre, czy złe skutki. Konkurencja nie śpi. Licho też.

Dopóki nie zdamy sobie sprawy z faktu, że tak postępując, w pewnym sensie godzimy się na życie niewolnicze, przebiegające „poza dobrem i złem” – szanse na jakąkolwiek realną zmianę panującego porządku, a także odnowę moralną Narodu są iluzoryczne. Naród, który chce naprawdę postępować w rozwoju intelektualnym i duchowym musi chcieć odnowy moralnej, widząc w niej nadzieję na prawdziwe odrodzenie serca i sumienia, powrót do odróżniania dobra od zła. I na budowanie sprawiedliwej Polski, w której władza będzie służyć Narodowi i państwu, a tryby zewnątrzsterowności i „wyścigu szczurów” staną się jedynie reliktem przeszłości.