Anna Maria Kowalska
W Soplicowie gorączka! Szaleństwo bez mała!
Przyszła wieść, że się zorza znowu pokazała,
A to jak lud od wieków w przekazie swym głosi
Zwiastuje same klęski; Sędzia na dwór prosi
Gości, co się wraz z wieścią zjawili u proga:
Zjechał Hrabia z małżonką; zima ciągle sroga.
Jak sięgnąć okiem: bieli nieprzebyte mile,
Gil razem z grabołuskiem czynią krotochwile,
Z lasa wilcy swym wyciem straszą niebywale
A słońce po nieboskłon świeci okazale.
Hrabia chwilę pomilczał i rzecze: „Mospanie,
Nie wiem, jak Waść, ale ja wielkie czuję pomieszanie
I respekt, kiedy rankiem, tuż po przebudzeniu
Zorza w okno zagląda… „Gerwazy zaniemógł…”
„Nasz Protazy nie lepszy! Jest chory od rana,
Zosia w spazmach, Telimena takoż załamana,
A i ja też nie filut…i psy się nie cieszą,
Biegają wokół dworu i ciągle się bieszą.
Jeden tak się był zbiesił, że ugryzł sąsiada…”
„Cóż nam czynić”? Tadeusz znienacka powiada,
Na radę familijną przybywszy od gumna,
Gdzie wśród czeladzi trwała sprzeczka nierozumna.
„Najpierw” – doradza Sędzia – trzeba nam diagnozy,
Jaka tego przyczyna….Wszak nie było zorzy
Od czasów, kiedy Cesarz Francuzów…” „Ciiii..cicho!”
„We dworze są podsłuchy…nadto nie śpi licho,
Trzeba mądrze rozmawiać..Tak przez aluzyją,
Gdyż dzielne niedobitki może się gdzieś biją….
„Doszły do mnie zawczoraj dziwne jakieś wieści,
Uważajcie, waszmoście, w głowie się nie mieści.
Pojawił się był człowiek, co twierdzi niezbicie,
Że potrafi o dwieście lat wydłużyć życie
I przeniesie nas w czasie, byśmy w tej to chwili
Co nas czeka na własne oczy zobaczyli.
Co gorsza, on powiada, że ta właśnie zorza,
Którą na niebie widzim – to czarna prognoza.
Podobno rzeczy straszne to i niepojęte…”
Wtem ksiądz Robak się włączył: „to sprawki przeklęte,
Taż on z siłą nieczystą jakiś pakt mieć musi!
Miejcież wyrozumienie! Był taki na Rusi,
Diabelskie sztuki sobie – nam ufać wypada,
Że Bóg nas nie opuści, a nie głupstwa gadać!”
Hrabia zamilkł, stropiony, a reszta ze zgrozą
Zaczęła rozhowory. Niestety, już prozą.
Stąd nie wiemy, co dalej. Wiemy tylko tyle,
Że kolor zorzy onej tak przybrał na sile,
Iż ni nosa wystawić z dworu w Soplicowie
Nikt z nich teraz nie może. Resztę czas dopowie.