Przeskocz do treści

Polska dla obcokrajowców!

Anna Maria Kowalska

Metod postępowania warszawskiej Rady Miasta wobec polskich dzierżawców lokali usługowych nie da się w żaden ludzki sposób wytłumaczyć. Informacja, która przed kilkoma dniami pojawiła się na portalu: www.niezalezna.pl/30750-kupcy-wyrzuceni-z-dnia-na-dzien  ludziom przyzwoitym nie mieści się w głowie. Wyobraźmy sobie sytuację księgarza (opisywaną na w/w portalu), który stworzył praktycznie swoje miejsce pracy, przez 19 lat prowadził księgarnię, i nagle, po podniesieniu czynszu o prawie 500 procent z dnia na dzień musi się wynosić, zostawiając za sobą kawał życia,  licząc straty, z otwartym pytaniem: „co dalej”? Dalej – wiadomo. Szok i niedowierzanie. Apatia. Oby nie rozpacz. A potem: bezrobocie, względnie tzw. „umowa śmieciowa”, albo wyjazd za granicę w charakterze płatnego niewolnika. A w tym czasie do Warszawy przylecą na czarodziejskim dywanie zagraniczni „global players” ze swoimi towarami, pomysłami i chęcią zysku. A ponieważ biznes sentymentami się nie kieruje, jestem niemal pewna, że nikt o jakąkolwiek rekompensatę dla ludzi takich, jak opisany wyżej księgarz – nie zadba. Warszawa to ma być miasto „europejskie”. A co z Polską, integralną częścią Europy? Tym jednym gestem symbolicznie potwierdzono specjalne, rajskie warunki dla zagranicznych kontrahentów, czy inwestorów – i beznadziejne dla zwykłych Polaków, mających pełne prawo do życia i pracy nad Wisłą. Czyli – Warszawa otwarta na Europę i świat, z wyłączeniem Polski i Polaków. Ci zawsze mieli i nadal mają pod górę. Także między „swymi”(?!). Taki los?!

Usunięci dochodzą swoich praw przed sądem. Niezależnie od tego, jaki będzie finał, z powyższego przykładu wynika ewidentnie, że sami dokładamy się do budowania Europy „dwóch prędkości”. Wpuszcza się do Polski kosztem polskich inicjatyw zagraniczny kapitał i usługi, przy jednoczesnym gromkim nawoływaniu do zakładania przez Polaków własnych, nowych „biznesów”. W dodatku w sytuacji, gdy coraz więcej polskich firm upada, i to przy wydatnej pomocy urzędników samorządowych i państwowych. Logiki tu nie ma, ale za to byczo jest! A jak się komuś nie podoba – droga wolna. Na zmywak.