Przeskocz do treści

Problem numer jeden

Anna Maria Kowalska

Przez media przelatują  w ostatnim czasie znane już od dawna hiobowe wieści o poziomie zadłużenia Polaków, o prowadzonej polityce fiskalnej, o skutkach takiej polityki, itp. Ostatnio pisze się także o mentalności niewolniczej w zakładach pracy, i o dramatach ludzi, opuszczonych przez najbliższych po utracie płynności finansowej. Wypada zatem powiedzieć wprost: poza wpadnięciem w pułapkę zadłużenia współczesny Polak najbardziej boi się utraty stałej pracy.  To bowiem pociąga za sobą niewyobrażalne wręcz skutki.

Ci, którzy takiego czegoś nie przeżywali, nie wiedzą, o czym mowa. W jednym momencie grunt usuwa się spod nóg. Z osoby dotąd samoutrzymującej się znienacka robi się żebrak. Pozbawiony ZUS – u, świadczeń zdrowotnych (o ile się nie zarejestruje w Urzędzie Pracy), odcięty od dawnych znajomych (po zwolnieniu ci, którzy otaczali i kłaniali się nisko – dziwnie szybko się ulatniają), często z wilczym biletem w postaci szeptanej propagandy – człowiek ten nie może się spodziewać realnej pomocy znikąd, a już najmniej znalezienia zatrudnienia. Jeśli nie brał kredytów, a na dodatek wierzy w Boga i jest silny psychicznie i fizycznie, choćby wszyscy Go opuścili – przecież przetrzyma. Trudno jednak o to, kiedy wszędzie okazuje się, że nie ma etatu – i, co gorsza, w najbliższym czasie nie będzie nadziei na odmianę losu.

W ostatnich tygodniach obserwujemy także olbrzymią falę dobroczynności przedświątecznej, świadczonej za pośrednictwem rozmaitych organizacji kościelnych i społecznych, tak w Kraju, jak poza jego granicami. Chwała za to Wszystkim Darczyńcom i Dobroczyńcom! Święta jednak szybko przeminą, a twarda rzeczywistość dopadnie nas już u progu Nowego Roku. I trzeba się z nią będzie mierzyć raz jeszcze, na nowo.

Pomoc materialna jest potrzebna, to prawda, zwłaszcza Osobom starszym i samotnym, choć nie tylko. Ale ileż jest Osób, które otrzymają paczki żywnościowe – nie otrzymując żadnej szansy na zmianę status quo? Na dalsze życie?

Myślę o zwalnianych Osobach młodych i w średnim wieku. One nie chcą jałmużny. Nie jej potrzebują. Są zbyt dumne, by po nią sięgać. Potrzebują jedynie przysłowiowej wędki, by złowić choć jedną rybę dziennie. Nie mają wygórowanych wymagań, ale jeśli nawet na przetrwanie nie starcza?

To w tej chwili w Polsce nabrzmiały, jak wrzód, po priorytetowej kwestii wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej – problem numer jeden. Nie łudźmy się – dopóki nie znajdziemy recepty na naprawienie krzywd tych, których zwalniano i zwalnia się znienacka (w dodatku – zgodnie z „prawem”, lecz pozostawiając praktycznie bez nadziei na wykonywanie wyuczonego zawodu) – dopóty żaden z traktujących poważnie Ojczyznę Polaków nie będzie mógł czuć się w Kraju bezpiecznie – jak we własnym domu.

Dodaj komentarz