Przeskocz do treści

„Prywatna otwartość” w tarapatach

Anna Maria Kowalska

Do niedawna jeszcze irytowałam się, gdy na rzekomo „katolickich” i „chrześcijańskich” portalach internetowych znajdowałam teksty rozpaczliwie i pod każdym względem odbiegające od przyjętego profilu portali. Coś mi jednak mówiło, że teksty takie nie mogą pozostać bez odpowiedniego odzewu. Poza krytycznymi uwagami publicystów musi pojawić się zdrowa reakcja wiernych – Czytelników.

No i nareszcie jest. Czytelnicy, wyczuleni na te sprawy, coraz częściej „wytupują” takie teksty bezlitośnie i niemal natychmiast, demaskując bez ogródek cel ich napisania. Już nie pomaga ofensywa trolli, a próby przeprowadzania idiotycznych, prywatnych „reform” wewnątrzkościelnych, lub nastawiania wiernych przeciwko hierarchom Kościoła Katolickiego są kwitowane „uśmieszkiem”, wzruszeniem ramion i argumentacją, wskazującą na pokrętność  podsuflowywanych pomysłów. A nuż chodzi tu, podobnie jak niektórym mediom świeckim, np. głównie o zwiększenie ilości wejść na stronę i utrzymanie się na medialnej karuzeli? A cała reszta to tylko żałosny dodatek, bo o czymś przecież pisać trzeba?

Czytelnicze reakcje bardzo cieszą. Tak trzymać! Wygląda na to, że głosiciele „sprywatyzowanej” otwartości w Kościele nie będą mieli innego wyjścia, poza zmądrzeniem. Czego z całego serca Wszystkim życzymy. Ostatecznie przecież chrześcijanin jest powołany do otwartości w niesieniu w świat Dobrej Nowiny, a nie ekshibicjonistycznej prezentacji egocentrycznego, zadufanego w sobie, a często potrzebującego nawrócenia „ja”.

Dodaj komentarz