Przeskocz do treści

„Schematyczność myślenia” po studiach, czyli „ja, jako produkt”

Anna Maria Kowalska

Z prawdziwym zdumieniem czytam gorzkie żale prezesów czołowych firm i korporacji w Polsce, narzekających na nieprzygotowanie do podjęcia pracy zawodowej absolwentów wyższych uczelni, ubiegających się u nich o pracę. Jednym z powodów zniechęcenia i niezadowolenia tychże wobec aktualnie funkcjonującego systemu szkolnictwa wyższego jest rzekoma „schematyczność myślowa” absolwentów. Absolwenci nie potrafią myśleć twórczo, niekonwencjonalnie, ale także z odwagą rozwiązywać dalekosiężnych zadań, pracować w grupie….Innymi słowy: prezesi firm oczekują, że to uczelnia wyższa „nauczy” absolwentów, jak „myśleć samodzielnie” i „grupowo”, etc. a także wprowadzi ich w świat pragmatyki biznesu i wielkich korporacji z wysokimi kompetencjami etycznymi.

Bardzo to wszystko ciekawe i zajmujące. Krytyczny punkt widzenia prezesów jest nam zatem znany. Warto jednak podejść do zagadnienia w sposób systemowy także z punktu widzenia ubiegającego się o pracę i zdać sobie sprawę, że i on mógłby mieć pewne, także etycznie uwarunkowane oczekiwania w stosunku do pracodawcy. Prezesi chcieliby, żeby pracownik był w pełni wydajny, a nadto myślał samodzielnie i twórczo, w dodatku dając z siebie wszystko w stanie permanentnego stresu w związku z koniecznością nieustannego liczenia się z natychmiastową zmianą charakteru funkcjonowania firmy, czy też natychmiastowym …. zwolnieniem z pracy. Doskonale Panowie wiedzą, że to marzenie ściętej głowy. Żeby myśleć samodzielnie i rozwijać się, trzeba mieć niczym niezagrożone poczucie własnej wartości, pozycji w zespole i minimum bezpieczeństwa zatrudnienia, a także – bezpieczeństwa płacowego. Żeby mieć z kolei poczucie własnej wartości – trzeba czuć się „Osobą”, traktowaną przez rekruterów i przyszłego szefa z szacunkiem i poważaniem. W programowej zmianie sposobu kształcenia na wyższej uczelni eksponuje się rzekome centralne miejsce studenta w procesie nauczania – a także fakt zdobycia „konkretnego” zawodu. Nic bardziej mylnego! Konkretna wiedza absolwenta po studiach jest, wedle architektów kariery, tak naprawdę – niewiele warta. Na „dzień dobry” architekt kariery „cieszy ucho” potencjalnego pracownika wieścią, że za trzy – cztery lata ten znów będzie musiał zmieniać branżę, bo „takie są uwarunkowania rynku”, w związku z tym trzeba się liczyć z cyklem szkoleń, przygotowujących do wykonywania kolejnego, hipotetycznego zawodu! Jaka jest zatem ranga wykształcenia uniwersyteckiego w obliczu przeprowadzanej aktualnie reformy i dostosowania sposobu kształcenia absolwenta do rynku pracy? Z punktu widzenia tak pracodawców, jak i absolwenta – chwilowa, zależna jedynie od uwarunkowań rynkowych! To zasadnicza zmiana w systemie kształcenia, z której tak naprawdę niewielu pracowników naukowych zdaje sobie sprawę!  „Jedyną stałą rzeczą na rynku jest zmiana” – powtarzają jak mantrę architekci kariery. Toteż nic dziwnego, że specjaliści od doradztwa personalnego proponują młodemu magistrowi „na rozgrzewkę” ćwiczenia, w ramach których ten musi wyobrazić sobie siebie jako…produkt! W założeniach machiny, która bierze go od tej chwili w objęcia – absolwent wyższej uczelni faktycznie staje się „produktem”, poddawanym nieustannym „liftingom”! Czy „produkt” może nawiązać więź osobową z potencjalnym szefem (szefami)? Ile razy w ciągu życia „produkt” zmieni charakter pracy? Czy strategia nieustannej gry, jaką oferuje rynek (także zmiana profilu firm) sprzyja jakiejkolwiek samodzielności myślenia? Przecież trzeba dostosować się do poleceń potencjalnego pracodawcy i uwarunkowań rynkowych! I tu kończy się bajka o samodzielności myślenia, a zaczyna się jego ukierunkowanie: dla dobra strategii firmy! W dodatku „head hunterzy” z konkurencyjnych korporacji uwijają się nieustannie, by „podkupić” naprawdę dobrych pracowników, oferując im wyższe zarobki. Transfery z firmy do firmy nie są w naszej rzeczywistości czymś nader rzadkim. Rządzi twarda konkurencja i pieniądz, nieprawdaż?

Czy szanowni Panowie Prezesi firm, zgłaszający zastrzeżenia do sposobu kształcenia absolwentów  naprawdę o tym wszystkim nie wiedzą?