Przeskocz do treści

krakowniezaleznymkInformacja własna

Fotografie w tekście p. Mirosław Boruta.

15 stycznia 2015 roku w restauracji "Grazie" przy ul. Zwierzynieckiej 32 w Krakowie odbyło się spotkanie opłatkowe środowiska członków i przyjaciół Związku Konfederatów Polski Niepodległej 1979-89.

oplatekzkpn2015cSpotkanie zorganizowały Zarząd Główny i Zarząd Oddziału Małopolskiego ZKPN 1979-89 stąd też obecność m.in. pp. Ryszarda Bociana, Krzysztofa Bzdyla, Adama Macedońskiego i Adama Słomki, a przede wszystkim kapelana Związku, księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego.

Spotkanie pełne modlitwy, pieśni religijnej i patriotycznej a także wystąpień wlewających w obecnych "bojowego ducha" - jak to u Konfederatów - miało także swoją część serdecznych życzeń, uśmiechu i radości z przeżywanej wspólnoty.

oplatekzkpn2015aDzięki zagajeniu p. Krzysztofa Bzdyla mieliśmy także czas na wymianę opinii i refleksji o minionym roku i o przyszłości, bo przecież szczególnie warto patrzeć jest w dal. Stąd też bardzo ciepło przyjęto wystąpienie dr. Mirosława Boruty poświęcone w dużej mierze szansie, jaką dla Polski będzie od maja Jej nowy prezydent, dr Andrzej Duda 😉

Warto dodać, że i środowisko Konfederatów będzie chciało wykorzystać szansę jaką są wybory prezydenckie, by zaprezentować swój program i swoje pomysły na powrót Polski do normalności, tak potrzebny  po latach rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego.

krakowniezaleznymkInformacja własna

W niedzielę, 28 września w Sali Łuczniczej gościnnych progów krakowskiego oddziału Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” (Macierz Lwów) przy ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 27 odbył się uroczysty Kongres z okazji 35. rocznicy ujawnienia działalności Konfederacji Polski Niepodległej - najstarszej i największej, jawnej organizacji antykomunistycznej w Europie Środkowo-Wschodniej. Dzisiaj Konfederacji Polski Niepodległej - Niezłomnym przewodzi więzień polityczny III RP, p. Adam Słomka.

20140928kpn1Podczas obrad prowadzący i zebrani wspominali Tych, Którzy Odeszli, wypowiadali się także Goście Honorowi, jak pp. Adam Macedoński (fot. p. Mirosław Boruta) i Jacek Smagowicz, Goście z zaprzyjaźnionych środowisk, choćby Prawa i Sprawiedliwości: pp. Mirosław Boruta, kandydat do Sejmiku Województwa Małopolskiego oraz krakowscy radni (a jednocześnie także kandydaci): Krzysztof Durek i Adama Kalita (ten ostatni również w imieniu kandydata na Prezydenta Krakowa p. Marka Lasoty) oraz - przede wszystkim - Gospodarz Konferencji, p. Adam Słomka.

20140928kpn2Jego przemówienie programowe o trzech kręgach aktywności uznać należy za wzorcowy model działania organizacji opozycji politycznej w warunkach ideologicznego totalizmu władzy i wspierających ją mediów oraz ciągłego braku odcięcia się od poprzedniego, "komunistycznego" ustroju, choćby w kwestiach personalnych w wymiarze sprawiedliwości, środowisk dziennikarskich czy uczelnianych. W tym kontekście Konfederacja Polski Niepodległej – Niezłomni może już wkrótce pojawić się jako ciekawa alternatywa na polskiej sceny politycznej (fot. p. Mirosław Boruta).

Zapraszamy Państwa także do obejrzenia fotoreportażu, zdjęć p. Elżbiety Serafin:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/30Wrzesnia2014es1

krakowniezaleznymkInformacja własna

W sobotę, 26 lipca - w samo południe - Krakowianie, zwołani i zorganizowani przez radnego Dzielnicy I, p. Wojciecha Pasternaka poparli akcję nadania p. Adamowi Macedońskiemu tytułu Honorowego Obywatela Miasta Krakowa.

20140726am1Za Wikipedią podajemy drogę życiową Czcigodnego Kandydata: Adam Macedoński (ur. 29 stycznia 1931 r. we Lwowie) – polski artysta plastyk, poeta, działacz niepodległościowy. W kwietniu 1940 r. wraz z rodziną opuścił okupowane przez Rosjan tereny polskich Kresów Wschodnich i udał się do Krakowa. W 1945 r., jako uczeń Liceum im. Witkowskiego w Krakowie zorganizował Ruch Oporu Armii Krajowej. Aktywnie uczestniczył w krakowskiej demonstracji z okazji obchodów 3 Maja w 1946 r. i strajku uczniowskim. W 1950 r. zdał maturę w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych w Krakowie. Studiował na Akademii Sztuk Pięknych (1950-51) i Uniwersytecie Jagiellońskim historię kultury materialnej (1951-52). Był represjonowany przez UB i zmuszony do przerwania studiów i podjęcia pracy w hucie szkła (fot. p. Alicja Rostocka).

20140726am2W 1956 r. uczestniczył w działaniach Studenckiego Komitetu Rewolucyjnego Politechniki Krakowskiej oraz był organizatorem pomocy dla powstania na Węgrzech. W 1960 r. uczestniczył w obronie krzyża w Nowej Hucie. Był pomysłodawcą i wydawcą pisma „Krzyż Nowohucki”. Od 1976 r. współpracował z KOR-em, w 1977 r. uczestniczył w ROPCiO. W 1978 r. zakłada Instytut Katyński, który już od 1978 r. wydaje Biuletyn Katyński. W 1979 r. zostaje współzałożycielem Chrześcijańskiej Wspólnoty Ludzi Pracy (1979-85), a w 1979 r. sygnatariuszem deklaracji założycielskiej KPN (fot. p. Alicja Rostocka).

20140726am3Z okazji 20 rocznicy obrony krzyża, w kwietniu 1980 r., współorganizował pierwszą niezależną manifestację w Nowej Hucie. W sierpniu 1980 r. uczestniczył w głodówce, popierającej strajkujących w Gdańsku stoczniowców, w nowohuckim kościele „Arka Pana”. Od 1980 r. należy do NSZZ „Solidarność”, działa w krakowskim Komitecie Obrony Więzionych za Przekonania. Po wprowadzeniu stanu wojennego internowany 13 grudnia 1981 r., zwolniony w lipcu 1982 r. Więziony w ZK w Nowym Wiśniczu i Załężu (fot. p. Alicja Rostocka).

20140726am4W 1984 r. współtworzył w Krakowie Inicjatywę Obywatelską w Obronie Praw Człowieka „Przeciw przemocy”. W 1986 r. Założył w Krakowie Rodzinę Katyńską, a w 1989 r. był jednym z współzałożycieli Niezależnego Komitetu Historycznego Badania Zbrodni Katyńskiej. Jest członkiem Kapituły Medalu "Niezłomnym w słowie". 8 kwietnia 2008 r. Rada Polskiej Fundacji Katyńskiej nadała mu Medal Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej (fot. p. Stanisław Markowski).

Ciesząc się z udziału krakowskich Klubowiczów Gazety Polskiej oraz Małopolskich Patriotów zapraszamy Państwa do obejrzenia całego fotoreportażu z dzisiejszej uroczystości. Autorką zdjęć jest p. Alicja Rostocka:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/26Lipca2014

krakowniezaleznymkInformacja własna

Dzisiaj, 21 marca, w samo południe, Krakowianie oddali hołd śp. Walentemu Badylakowi, który 34 lata temu dokonał aktu samospalenia w proteście przeciwko zakłamaniu ówczesnej władzy.

20140321wbPrzemawiali pp. Adam Macedoński, Henryk Świątek i Stanisław Markowski, a okolicznościowe strofy poetyckie zaprezentowała p. Sława Bednarczyk. Uroczystość, połączoną ze składaniem wiązanek kwiatów i zniczy na Studzience im. śp. Walentego Badylaka i wmurowanej obok, w płytę Rynku Głównego tablicy (fot. p. Alicja Rostocka), zakończyło odśpiewanie Hymnu Narodowego. W ceremonii wzięła udział kilkuosobowa delegacja Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki oraz Przymierze Naród Wolność Suwerenność.

Zapraszamy Państwa do obejrzenia trzech okolicznościowych fotoreportaży, autorstwa pp. Alicji Rostockiej, Mirosława Boruty i Marka Rosnera:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/21Marca2014
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/21Marca2014mb
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/21Marca2014mr

O uroczystościach poinformowała także, w 24-sekundowej migawce, Kronika Krakowska (13:36-14:00): http://www.tvp.pl/krakow/kronika/wideo/21-iii-2014-godz-1830/14483169

(Od Redakcji): Materiały o najnowszej książce p. Adama Macedońskiego zamieszczamy za stroną Wydawnictwa AA (religijna.pl), a wywiad otrzymaliśmy od firmy APG STUDIO - bardzo dziękujemy 😉

podczerwonaokupacjaBył świadkiem dwukrotnego wkroczenia Sowietów na polską ziemię...
Doświadczył dziesiątków lat czerwonej niewoli...
Walczył o prawdę o Zbrodni Katyńskiej...
10 kwietnia 2010 roku z powodu chwilowej choroby nie poleciał do Smoleńska...

Adam Macedoński w rozmowie z Anną Zechenter / Niezwykły wywiad-rzeka! Pasjonująca opowieść o życiu niezwykłego człowieka, całe życie walczącego o prawdę, wolność i niepodległość Polski, założyciela Instytutu Katyńskiego, artysty plastyka, pieśniarza, poety. To także opowieść o naszej najnowszej historii, począwszy od sowieckiej okupacji Lwowa i Kresów, poprzez okupację hitlerowską, ponowne wejście Sowietów, komunistyczną niewolę, walkę o wolność i prawdę, aż po Smoleńską katastrofę z kwietnia 2010 r. / Książka zawiera liczne ilustracje oraz zbiór wybranych grafik Adama Macedońskiego.

Z Adamem Macedońskim rozmawia Krzysztof Wojdowski:

Podczas lektury  „Pod czerwoną okupacją”, miałem wrażenie że czytam scenariusz na... gotowy film sensacyjny. Historie, które przywołuje Pan na kartach książki, momentami wydają się być zaczerpnięte rodem z opowieści o Jamesie Bondzie.

To nie tylko moje historie, moje pokolenie po prostu dużo przeżyło, bo była wojna, po wojnie, podziemie itd. Kto był aktywny w jakikolwiek sposób, to przeżywał po tej i po tamtej stronie, czasy były okrutne, szczególne, skomplikowane.

Z drugiej strony mówi się: „obyś żył w ciekawych czasach”, w Pana przypadku to powiedzenie, paradoksalnie, sprawdziło się w stu procentach.

Rzeczywiście, to były ciekawe czasy (śmiech) ale lepiej żeby się nie powtórzyły. Tego typu przeżycia wiązały się z powszechną opresją. Natomiast dawały pewną korzyść. Można się było sprawdzić.

Tytułowa czerwona okupacja – kiedy dla pana zaczęła się tak naprawdę?

Kiedy weszli do Lwowa sowieci, Armia Czerwona.

Ten pierwszy okres, wejście Armii Czerwonej do Lwowa... Wspomina Pan na kartach książki o tym, że z tą armią we Lwowie pojawił się potworny smród. Dla młodych ludzi to szczególnie ciekawa informacja, bo w podręcznikach rzadko się o tym pisze.

Armia Czerwona miała bardziej charakter hordy biednych żebraków. Tak wyglądali. Niejeden nie miał butów, tylko jakieś owijacze na nogach. A Lwów był miastem ogrodów, parków, zawsze był tam zapach kwiatów i roślinności. To był szok dla Lwowian.

Po wojnie, już w Krakowie, Pana losy ściśle związane były z Nową Huta. Jako młody człowiek budował Pan kombinat. Później uczestniczył Pan we wszystkich ważnych dla tego miejsca wydarzeniach. Dlaczego tak bardzo chciał Pan być w Nowej Hucie kiedy mieszkańcy bronili tam krzyża. Widać wielką determinację w Pana pragnieniu dotarcia na to miejsce. Ciekawa jest też historia z powrotem do Krakowa – ukrył się Pan pod tylnymi fotelami samochodu.

Byłem związany z Nową Hutą, bo budowałem Nową Hutę. Widziałem tam ludzi różnych, wielu alkoholików, kryminalistów. Spotkałem się tam też w czasie pracy z ludźmi porządnymi, z kresów. Wiedziałem że jak coś się dzieje, to ta ludność ma rację. Więc chciałem to po prostu zobaczyć, to, co się tam dzieje.

I ta droga powrotna...

No właśnie. Nikt nie chciał nas zabrać z powrotem, żaden taksówkarz. Większość była mieszkańcami Nowej Huty. Na szczęście znalazł się ten jeden odważny, szlachetny który powiedział: „zaryzykujemy, ja jestem zameldowany w Krakowie, mam prawo wrócić, ale musicie się schować, tak żeby was nikt nie widział”. No i nie miał nas czym przykryć, a miał Warszawę,  taki duży samochód, miał tę tylną część dosyć pakowną, no i jak dojechaliśmy do Czyżyn, to reflektory wojskowe oświetliły nas i jakiś kapitan mówi: „Gdzie  jedziesz?” Taksówkarz się wylegitymował, powiedział że jest z Krakowa i wraca do domu. Na to wojskowy: „Co tam masz w środku? Otwieraj drzwi”, a on mówi: „może okno wystarczy” no i otworzył okno, przekręcił na korbkę a myśmy leżeli na podłodze. Żołnierz włożył głowę i popatrzył na mnie, to były czerwone berety, powiedział: „nikogo nie ma, pusty – to odjazd”. I w ten sposób żołnierz nas uratował, uczciwy, bo widział co się dzieje.

Liczył Pan ile razy wychodził Pan albo wchodził do domu, ale nie tak jak normalny człowiek, przez klatkę schodową, tylko piwnicami, zapleczami sklepów, dachami?

Nie liczyłem ale wiele razy. Ja w zasadzie nauczony tego zostałem za okupacji. Ale nie Niemcy, tylko chuligani krakowscy mnie bili...

Kiedy jeszcze mieszkał Pan z rodzicami na Kazimierzu...

Tak jest. Tam o dziewczyny też chodziło. Córkę dozorcy, która rozgrywała między mną, a swoimi tamtejszymi amantami. Często matka wysyłała mnie na zakupy. Wiedziałem że czekają tylko na mnie pod bramą, żeby mnie pobić, no to przez płot skakałem na Trynitarską, potem Krakowską szedłem, albo jak ktoś gruby wychodził z bramy na ulicy przy Mostowej 3 no to zanim szedłem, jak oni mnie zauważyli, to puszczałem się biegiem, a szybko biegam, potem przecież zdobyłem wicemistrzostwo Krakowa juniorów w biegach krótkich.

Później, już ze swoją rodziną mieszkaliśmy na Królewskiej 92. Tam jest osiem klatek. I te klatki łączą się nie górą, tak jak w tym bloku, gdzie mam pracownię, tylko przez piwnicę. Ja wiedziałem o tym i wchodziłem. Zanim tajniacy z UB się zorientowali, przez parę miesięcy wchodziłem przez piwnicę, z ostatniej klatki przechodziłem do mojej pierwszej piwnicami, potem na górę windą, a Ubecy stali pod bramą i mnie nie widzieli. Jak się zorientowali, to postawili dwa samochody, które pilnowały wejść. No to wiedziałem który sklep ma zaplecze otwarte i wchodziłem przez zaplecze sklepów do tych klatek schodowych i do piwnicy. Potem, kiedy i w tym się zorientowali, to dachami przechodziłem. No ale w końcu już się tak wycwanili że samochody z Ubekami stały z tej strony bloku od dzisiejszej ulicy Królewskiej, na tyłach stał też jeden samochód. Tak że już potem było trudno. To znowu szedłem – jak w młodości na Kazimierzu, za jakąś grupą ludzi, tak żeby mnie zasłaniali od ubeckich aut. Na szczęście przy mojej bramie był sklep mięsny a za komuny zawsze stał tam tłum ludzi. Można było się jakoś między tych ludzi wmieszać. I ta sytuacja komunistyczna pomagała też w takich sprawach że ten tum ludzi w kolejce do sklepu maskował mnie czasami. Miałem po prostu praktykę.

A urząd bezpieczeństwa przynajmniej od lat siedemdziesiątych miał powody żeby się Panem mocno interesować, bo powołaliście do życia pierwszą, nieformalną oczywiście jeszcze instytucję, która zajmowała się dokumentowaniem tej potwornej zbrodni na polskich oficerach w Katyniu. Za taką działalność w latach siedemdziesiątych można było iść na długie lata do więzienia. Tak po ludzku, nie bał się Pan?

To znaczy, wiedziałem, że prędzej czy później mnie wsadzą. Bałem się bardziej o swoje dziecko i matkę tego dziecka. Jak bym tego nie zrobił – ja się ciągle zastanawiam,  ponieważ się bałem, taki przestraszony mieszczanin – to byłbym do końca życia czuł się winny, że miałem pomysł, żeby coś zrobić dla ujawnienia sprawy Katynia.. A córka moja też będzie się mnie wstydzić kiedyś, że byłem tchórzem. A jak będę odważny, jak zrobię coś szlachetnego, to będzie dumna. Mimo że przeżyjemy może trudne chwile – i tak było, to jednak będzie dumna, że ojciec nie był tchórzem, tylko był odważny, zrobił coś dobrego dla Polski czy w ogóle dla świata, dla sprawiedliwości. Jednak najważniejsze, że rozpowszechniłem tę madonnę katyńską. Ten wizerunek zrobił, moim zdaniem, więcej dla sprawy niż teksty w biuletynach katyńskich.

Podroż z warszawy do Krakowa z linorytem, też z przygodami…

Też. Jakby mnie wtedy aresztowali, miałem ten linoryt pod kurtką, on by znikną, po prostu by go zamknęli.

A Pana pewnie razem z nim…

Tak jest. Razem z nim. Ale tu muszę powiedzieć ciekawą rzecz. Generał Kiszczak oddał po zmianie systemu zbiory dokumentów katyńskich, które w latach pięćdziesiątych znaleziono w czasie procesu w kurii krakowskiej. Ktoś je schował, pewnie jakiś Ubek, w którym się sumienie odezwało. Bo jakby to Rosjanie dostali, to by te dokumenty i pamiątki zniknęły w Moskwie. I w zasadzie jest to wielka tajemnica, do dzisiaj nie odkryta, kto to wtedy schował.

Panu w tamtych czasach bardziej zależało na tym żeby np. wieźć z Łodzi biuletyny katyńskie do Krakowa, rozprowadzać je i zdobywać pieniądze raczej na to, niż, na przykład, na malucha?

Tak, to prawda. Moi najbliżsi żyli w wielkiej biedzie.

Czuje się Pan świadkiem historii?

Tak, siłą rzeczy. Nie robiłem tego, żeby być świadkiem, dostać za to medal czy nagrody. Robiłem to z potrzeby rozumu i serca. Widocznie takie przeżycia zrobiły ze mnie świadka historii, to po prostu zasługa historii i tego, że tu mieszkam – to właśnie przeżyłem, to pamiętam i chętnie się dzielę tą pamięcią – no to jestem tym świadkiem.