Przeskocz do treści

Elżbieta Uczkiewicz-Bachmińska

W jednym z ostatnich, niezależnych numerów Uważam Rze jest na okładce znamienne pytanie: Jak się niszczy polską pamięć? I obrazek orła w koronie, z kamieniem u szyi, którego jakieś, bliżej niezidentyfikowane osoby spychają ze stromej skarpy do wody. Krótka, dosadna alegoria tego co się ostatnio w Polsce dzieje. Kto stoi za orłem? Jacyś tajemniczy Oni.

Jak zauważają niezależni publicyści, 40-milonowa Polska w samym sercu Europy jest łakomym kąskiem dla wielu sił wpływu. Począwszy od bliższych i dalszych, wielkich sąsiadów aż do potężnych korporacji przemysłowo-finansowych, które chętnie sprawowałyby kontrolę nad krajem leżącym na skrzyżowaniu dróg. Kontrolę tym łatwiejszą im mniejsze poczucie więzi miedzy tubylcami, im mniejsza ich narodowa świadomość. I tu nieocenioną rolę mają nasi pożyteczni idioci, pilnie odrabiający narzuconą im lekcję. O tyle groźniejsi, że często stoją na świecznikach w tzw. układzie trzymającym władzę.

Pozbawić pamięci, a więc i tożsamości młodych ludzi to łatwizna: wystarczy ograniczyć lekcje historii w szkołach, wyrugować lektury, na których wychowały się całe pokolenia Polaków, uznać patriotyzm za obciach,  nie licujący z nowoczesną postawą światłego Europejczyka, a Biało–Czerwoną  za najlepsze narzędzie  do wbijania w psie kupy.

Ale starsi? A już ci, którzy jeszcze nie tak dawno siadywali po więzieniach, „internatach”, rozrzucali ulotki, drukowali odezwy i biuletyny, zbierali cięgi na manifestacjach? Ta wiara co „ruszała w pole żeby Polska była Polską?” Tych, wydawałoby się, nic nie złamie, nic nie zmieni ich sposobu myślenia.

Jeśli tak sądzicie to nie do końca macie rację. Oto 26 października 2012 odbył się w Krakowie Kongres Założycielski Stowarzyszenia Sieci Solidarności. Jak czytamy w statucie, SSS jest otwarta na wszystkich byłych i aktualnych członków oraz osoby, którym droga jest idea Solidarności. W założeniu SSS leży materialna pomoc dawnym członkom opozycji, którzy często żyją w niedostatku (podczas kiedy, dodajmy, miód płynący z przemian spijają najczęściej dawni wrogowie).

W przedstawionym na Zebraniu Założycielskim statucie SSS nie ma jednak ani słowa o Polsce, patriotyzmie, działaniu publicznym.

Nie byłoby w tym może nic do robienia ochów i achów, w końcu organizacja charytatywna mogła pominąć, nawet przypadkiem, w projekcie swego statutu sprawy tak ogólne jak działania dla dobra Ojczyzny. Choć, jeśli się wczytać w statuty Solidarności, zarówno tej pierwszej, z 80-tego roku jaki i obecnej (a ideały „S”, przypomnijmy, przyświecają SSS) to nie sposób nie zauważyć jednego z celów: kształtowanie  aktywnej postawy działania dla dobra Ojczyzny. Ten sam motyw powtarza się w hymnie NSZZ „S”: a jeśli ktoś nasz polski dom zapali to każdy z nas gotowy musi być…

Ten brak odniesień w statucie SSS do Polski, polskości, patriotyzmu i działań publicznych zaniepokoił jednego z dawnych członków-założycieli Konfederacji Polski Niepodległej w Krakowie w 1979 roku. I co się okazało? Nie jest to bynajmniej niezręczność, przeoczenie. Jest to celowe działanie! Jak wyjaśnił założyciel Stowarzyszenia, Edward Nowak, SSS nie jest organizacją polityczną i jako takie nie będzie miało w swoich celach żadnych odniesień do polskości. (Choć równocześnie, i jest w tym jakaś szczególna schizofrenia, SSS pragnie w świętować tak ważne dla Polaków daty jak 31 sierpnia, 3 Maja czy 11 Listopada!). Czyli – nawet na swoją skromną miarę nie będzie próbowała przeszkodzić tym tajemniczym ONYM z okładki Uważam Rze. A kiedy orzeł poleci już na pysk, czy też dziób, w otchłań, członkowie SSS być może zbiorą się po latach w jakichś katakumbach aby zapalić zaduszkowe świece.

Człowiek który upominał się o treści patriotyczne w statucie SSS, został na Zebraniu Założycielskim wybuczany, dano mu do zrozumienia, że nie pasuje do towarzystwa. Zanim opuścił zebranie usłyszał jeszcze od innego kolegi z KPN, że przynajmniej przez najbliższe 3 do 5 lat w statucie Stowarzyszenia nie będzie mogło być mowy o patriotyzmie. Dlaczego, na miłość Boską? Co stanie się w ciągu tych 3-5 lat? Czyżby pomysłodawcom SSS obiecano na górze: coś tam dostaniecie, załapiecie się na resztki z tortu, pod warunkiem, że zrezygnujecie w swoim Stowarzyszeniu z patriotycznej retoryki? A kiedy już się to stanie, kiedy jakieś tam dotacje, może unijne, spłyną na konto SSS, to wtedy będzie można powrócić do kontrowersyjnego dziś słowa „Polska”?

Jeśli te przypuszczenia choć w małej części są prawdziwe, to wniosek jest smutny: oto kwiat krakowskiej opozycji  poszedł po prostu w koniunkturalizm. I w tym miejscu warto chyba przytoczyć drugą część cytowanego wcześniej fragmentu z hymnu Solidarności: …bo lepiej byśmy stojąc umierali niż mamy klęcząc na kolanach żyć.

Tak, wiem. Zaraz posypią się na mnie gromy, że po co te górnolotne cytaty, że przecież nic się u nas nie pali… No właśnie, dobre pytanie: pali się już czy nie? Ale to temat na osobną dyskusję.