Przeskocz do treści

szymonhuptys1Szymon Huptyś

Palikot ma problem. Spada poniżej Korwin-Mikkego i progu, a przyczyną jest przede wszystkim niespójny przekaz.

Koalicja Europa Plus Twój Ruch (czyli w skrócie EPTR, lub – jak kto woli – TREP) balansuje na granicy progu wyborczego w przedwyborczych badaniach opinii publicznej. To w gruncie rzeczy może zaskakiwać. Partia Palikota zajęła trzecie miejsce w wyborach sejmowych z wynikiem ok. 10 proc. W wyborach do parlamentu europejskiego startuje koalicja, której jedną z części jest właśnie ta partia – a jej notowania są dwa razy słabsze. W niektórych badaniach słabsze nawet od wyniku Kongresu Nowej Prawicy innego Janusza – Korwin-Mikkego. Jaka jest tego przyczyna?

Po pierwsze należy sobie uświadomić, że na partię Palikota w 2011 r. głosował elektorat buntu, który został dobrze zagospodarowany. Nie bez znaczenia pozostawał też fakt, że Janusz Korwin-Mikke nie zdołał zarejestrować list wyborczych w całym kraju. Zatem część wyborców, którzy „na przekór wszystkim” zagłosowaliby na Korwin-Mikkego, postawiła krzyżyk przy kandydacie od Palikota. Obecnie sytuacja jest inna – Korwin-Mikke zdołał zarejestrować listy w całym kraju, zatem na pewno Palikot nie może liczyć na to, że ktoś zagłosuje na TREP „bo akurat KNP nie startowało”.

Po drugie zmiana nazwy ugrupowania połączona z faktem, że w wyborach startuje nie partia, a koalicja sprawia, że wyborcy mają mętlik w głowie. W polityce obowiązuje zasada, że należy przyzwyczaić obywateli do siebie, nieustannie powtarzając nazwę partii. W przypadku partii biłgorajskiego polityka mieliśmy najpierw kosmetyczną zmianę – z „Ruch Poparcia Palikota” na „Ruch Palikota”, a następnie poważniejszą – „z Ruch Palikota” na „Twój Ruch”. Ludzie mogli zacząć tracić wątek. W nadchodzących wyborach bierze udział jednak nie Twój Ruch, a koalicja o wzmiankowanej nazwie. Wyborca nie śledzący wydarzeń na polskiej scenie politycznej może czuć się zdezorientowany.

Po trzecie – być może najważniejsze – Palikot się zamotał jeśli chodzi o przekaz medialny. Mówiąc najbardziej wprost – nie za bardzo wiadomo, o co chodzi jemu i ludziom z jego środowiska. On – człowiek, który dopuszczał się tak obrzydliwych ataków na ofiary katastrofy pod Smoleńskiej przyjmuje na listy wyborcze osobę, która – jak sama mówi – „nigdy nie powiedziałaby, że lot do Smoleńska był pijacką wyprawą” oraz że „prezydent Kaczyński ma krew na rękach”. Chodzi oczywiście o Barbarę Nowacką, której mama zginęła 10 kwietnia 2010. To niespójny przekaz, który tej części elektoratu, która doceniła palikotową pogardę względem ofiar na pewno się nie podoba. Skoro już zaczęło się samodzielną przygodę w polityce od tak paskudnej działalności to już nie ma wyjścia – powinien był się trzymać z dala od rodzin ofiar Smoleńska.

Niespójny przekaz dotyczy też wartości polskich i europejskich. Jeszcze rok czy dwa lata temu Palikot mówił o tym, że należy wyrzec się polskości, „bo Polacy są przede wszystkim Europejczykami”. A 2.05, w Dzień Flagi, do Krakowa przyjechał autobus wypełniony działaczami Twojego Ruchu, którzy nieśli ze sobą nie tylko flagi unijne, ale także flagi Polski. Ciekawe, co na to ich szef.

Kłopoty Palikota i jego ferajny nie martwią, bo im mniej takich ludzi w polskiej polityce tym lepiej. Czas, w którym ten polityk dowodził trzecią czy czwartą siłą polskiej sceny publicznej bezpowrotnie się kończy. Natomiast życie nie znosi próżni. Miejsce „potrzebnego polskiej polityce” ekscentryka zaczyna zajmować Janusz Korwin-Mikke. Wszyscy działacze lewicowi i lewaccy będą mieli na pewno bezcenne miny, jeśli KNP rzeczywiście zajmie wyższe miejsce niż TREP (a to pokazało już kilka sondaży).

Warto na te miny poczekać.

miroslawborutaMirosław Boruta

Pisałem niedawno o Hartmanie (https://www.krakowniezalezny.pl/hartman-inwektywiarz) i dawałem go za przykład psucia języka (a więc także psucia obyczajów) w sferze publicznej. Dzisiaj to samo powiedzieć trzeba o Palikocie. A nawet podkreślić, że decyzją wyborców został on wybrany na parlamentarzystę, a więc tym bardziej powinien stanowić wzór dobrego smaku i obyczaju. Tymczasem wczoraj usłyszeć można było jego wypowiedź, że osoby tworzące techniczny rząd opozycji to ajatollachowie i talibowie katoliccy.

Ajatollah to z języka arabskiego ajat Allah czyli cudowny znak Boga i jest wysokim tytułem znawcy teologii i prawa w szyizmie imamickim, a talib to uczeń, najczęściej medresy lub szkoły koranicznej, zdobywający za pomocą nauki pamięciowej ogólną wiedzę na temat Koranu (za wikipedią). Wypowiedzi Palikota w kontekście próby obrażania polskich postaci życia politycznego należy jednoznacznie i równolegle zakwalifikować jako antyarabskie, antyislamskie oraz antymuzułmańskie.

Polska będąca od wieków krajem tolerancji nie może sobie pozwolić na funkcjonowanie w przestrzeni publicznej osób nietolerancyjnych wobec innych kultur i religii. Mam nadzieję, że w tej sprawie zabiorą także głos miłośnicy Kultur Wschodu, przedstawiciele mniejszości muzułmańskiej w Polsce a także pracownicy placówek dyplomatycznych krajów muzułmańskich w Polsce.

Już wielu europejskich i amerykańskich głupców obrażało muzułman nie licząc się z pomordowanymi w konsekwencji tych wygłupów księżmi i katolikami. Trzeba tym głupcom jak najprędzej pokazać inne miejsce w społeczeństwie, z pewnością poza sferą publiczną. Polacy nie mogą się godzić na tego rodzaju „reprezentantów” jak Palikot.