Przeskocz do treści

Marek Morawski

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w imię pluralizmu zablokowała umieszczenie telewizji TRWAM na platformie cyfrowej. „Dziennik Polski” 14 grudnia  zamieszcza artykuł „PiS chce telewizji” co nie tyle jest informacją, co wyrażeniem pewnego zdziwienia: ”Opozycja chce telewizji. Też im się zachciewa.” Gdyby nadano tytuł: „Czyżby w końcu pluralizm w mediach – w telewizji? to wówczas widziałbym troskę o dochodzenie do normalności takiej, jaka jest w krajach demokratycznych nie z propagandy, tylko w rzeczywistości.

Tak prawdę mówiąc media nie powinny być ani prywatne, ani państwowe tylko obywatelskie, aby mogły pełnić swą funkcję nie tylko informacyjną, ale i kontrolną, krytyczną wobec państwa i instytucji sprawujących różne funkcje na rzecz społeczeństwa.

Widać, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie spełnia swej roli. Pluralizm chce się realizować według zasady: Mogą być wszystkie poglądy głoszone, byle nie inne niż nasze. Dyskusje panelowe nie mogą być przecież prowadzone przez człowieka będącego stroną. To jest tylko takie minimum.

Chciałbym także wśród dyskutujących zobaczyć inne twarze niż zazwyczaj. Tych, co cały czas umieszczają swoją facjatę w szklanym okienku, znamy bardzo dobrze. Oni nic nowego, odkrywczego nie powiedzą, niczego nie zaproponują. Widzimy tylko coraz bardziej rozlane twarze i nie tylko. Chciałbym, aby dyskutowali fachowcy, z odmiennych opcji politycznych. Pragnąłbym, by taka dyskusja kończyła się jakimiś propozycjami, przedstawionymi ma kolejnym spotkaniu, a potem w dyskusji z decydentami i kontrdecydentami. Niech powstanie jakiś konsensus do realizacji. W przeciwnym razie to tylko piana, nawet nie ubita, tylko zgnieciona, wręcz zdechła, nieapetyczna. To powinni być ludzie mądrzy, dążący do tworzenia mądrych koncepcji, akceptowanych.

Nie widać dążności do umocnienia demokracji. Jest dążność do samowładztwa, dyktatury. Nie ma znaczenia nawet pozorowanie legalności działania. Sejm bez skutecznej opozycji uchwali wszystko. Majątku narodowego już prawie nie ma, bo wyprzedano, przekazano, rozdano. Wszelkie koszty przerzuca się na barki społeczeństwa przy równoczesnym zwiększaniu obciążeń podatkowych. Poziom życia obniża się niepokojąco. Dąży się do utworzenia superpaństwa nazywanego Unia Europejską, aby zrealizować koncepcję totalnej władzy światowej. Być może, że dojdzie nawet do totalnej konfrontacji dla realizacji superwładzy.

Unia Europejska doprowadziła do kryzysu finansowego w Europie. Najbardziej odczuły to kraje słabe ekonomicznie, bo tak musi być. Tak działa ekonomia. Na Euro zarabiają wyłącznie największe gospodarki  czyli Niemcy i Francja. Kontrolę nad Euro sprawują Niemcy i to pod potrzeby tej gospodarki jest emitowany ten pieniądz. Kto pada wówczas? Ten słaby. Grecja, Portugalia. Szczęśliwie nie byliśmy w strefie Euro, bo wówczas pomoc UE, czyli pożyczki na ratowanie EURO doprowadziłyby Polskę do bankructwa. Co wówczas, kiedy nie ma majątku państwowego? Wówczas najwięksi wierzyciele mówią: To my wam weźmiemy jedną wyspę, może drugą itd. A w Polsce co można wziąć? Zastanawiał się ktoś nad tym? Dyskutuje się o tym? NIE. To może zaanektować Pomorze, a może inna część Polski?

To nie jest niemożliwe, bo brak działań w imieniu Polski, naszego kraju, Ojczyzny. Realizuje się koncepcje, których się nie zdradza przed Obywatelami, czyli koncepcje wrogie obywatelom Polski. Taką koncepcja jest wejście do strefy Euro i podporządkowanie finansów państwa Unii Europejskiej.

Nie będzie lepiej dla Polski, jakby ktoś tak myślał. Nikt nam nic nie da. To Polska daje wszystkim krajom, które zainwestowały w handel hurtowy i detaliczny w Polsce. Transferują gigantyczne zyski pewnie teraz przekraczające grubo 100 mld złotych do swoich krajów macierzystych. Nawet nie dostarczą do Polski równorzędnych produktów, tej samej dobrej jakości jak oferują w swoich krajach. Do tego około 50% zysków jest transferowane z Polski za granicę nielegalnie. Zyski obcych koncernów nadal nie są opodatkowane.

Szkoda rozwijać tego tematu. Chłopi to zawsze wiedzieli. Kiedy masz gospodarkę, to wszystko przetrzymać można. Jeśli jest się gołodupcem, to można tylko zarobić razy.

Marek Morawski

Jest jedną z najważniejszych instytucji wpływających na bieżący przekaz informacji lub zmanipulowanych informacji społeczeństwu. Aktualnie nie ma prawnych zabezpieczeń przed przejęciem tej instytucji w całości i podporządkowanie sobie. Wystarczy tylko, by prezydent odrzucił sprawozdanie KRRiT i Rada ulega rozwiązaniu. Kolejną Radę można powołać z ludzi spolegliwych prezydentowi lub dowolnej partii.

W tym momencie kończy się jakakolwiek demokracja lub to, co miało być demokracją. Rozpoczyna się dyktatura kształtowana przez media sterowane przez nowo powołaną Radę. Niezwykle prosty kruczek prawny i cały mechanizm demokratyczny bierze w łeb. Bierze, bo miał brać. Po to tak właśnie zmanipulowano przepisy prawne, po to tak utworzono pozornie demokratyczne prawo. Stworzono ułomne prawo. Zostawiono furtkę do wywalenia demokracji w majestacie prawa. Do sprokurowania antydemokratycznej katastrofy, z wszelkimi pozorami legalności.

Kto ma media, ten ma władzę.

A kto ma władzę, ten stworzy każde prawo, nawet najbardziej bandyckie i utrzyma ustalony przez siebie porządek prawny – w majestacie prawa czyli praworządnie. Przymiotnik „praworządny”  w żadnym wypadku nie jest synonimem „uczciwy”. System prawny wcale nie musi być etyczny. Prawidłowa gradacja stawia etykę na najwyższym poziomie, a system prawny ma bronić norm etycznych, a nie odwrotnie.

Jeżeli ustalenia prawne nie regulują tych kwestii zgodnie z hierarchią wartości, z założeniem utrzymania zasad demokratycznych, to tworzona jest przemilczana fikcja. Na tym polegają pozory demokracji. Dlatego obowiązujący system prawny jest atrapą demokracji.

W systemie demokratycznym taka instytucja jak Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w żaden sposób nie może być zależna ani od władzy wykonawczej, ani ustawodawczej, choćby to był prezydent. Nawet jeśli nie będzie niczyjej złej woli mogą się zdarzyć okoliczności sprzyjające dokonaniu zamachu stanu. W żadnym przypadku nie wolno pozostawić takiego zbiegu wydarzeń na łasce losu. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma zbyt dużą realną władzę, ma ogromny wpływ na media, by można ją było wymienić dosłownie jak za pstryknięciem palcami, czego dokonano właśnie w 2010 roku. W takim wydaniu nie spełnia swojej roli absolutnie. Owszem spełnia funkcję utrzymania władzy przez konkretne ugrupowanie, konkretnych ludzi, przez kształtowanie opinii publicznej zgodnie z zapotrzebowaniem, manipulowania informacją. Na dobrą sprawę miesiącami można podawać fałszywe, nieprawdziwe informacje, utrzymując społeczeństwo w niewiedzy, w złej wiedzy. Można fałszować wybory. W pewnych krajach z pewnością fałszowanie ma miejsce. Bardziej wyrafinowane jest otumanianie oglądaczy telewizji lub czytelników preferowanej gazety przez spreparowane jedynie słuszne informacje. Skutek może być lepszy niż fałszerstwo wyborów.

KRRiT powinna być wybierana całkowicie spośród ludzi bezpartyjnych, a władza ustawodawcza i wykonawcza nie powinna mieć żadnego nań wpływu. Społeczeństwo powinno mieć dostęp do jak najbardziej rzetelnej informacji, a nie zmanipulowanej przez taką lub inną partię. Informacja ma być obiektywna i prawdziwa, a radio i telewizja realizować pożyteczne programy. Mało tego. O ile nadzór nad telewizją publiczną powinien być niezwykle istotny i szeroki, to nad telewizją prywatną również w zakresie szerzenia treści nie tylko niezgodnych z przepisami kodeksu karnego czy wykroczeń, ale kolokwialnie mówiąc z informacją nieprawdziwą, nierzetelną, nieuczciwą. Nie mogą być szerzone informacje z rozgłośni czy studiów prywatnych zmanipulowane, fałszywe, wprowadzające społeczeństwo w błąd. Nie mogą być podawane informacje niezgodne z prawdą. To wydaje się oczywiste, ale tak nie jest. Dotyczy to nie tylko fałszowania informacji o stanie państwa, o przeprowadzanych transakcjach ewidentnie niekorzystnych dla Polski, o chowaniu informacji o nieuczciwości konkretnych notabli, tuszowaniu afer, ale i ogromnej ilości faktów dotyczących ludzi czy zdarzeń stawiających rzeczywistość w całkiem innym świetle. Tworzy się wirtualny obraz, bo to przecież nie jest w żadnym przypadku rzeczywistość, nawet wirtualna. Jest to prokurowana fikcja wyłącznie dla celów politycznych w celu oszukania społeczeństwa. System prawny powinien postawić tamę takiemu mataczeniu. Wyborcy każdej opcji powinni mieć rozeznanie jak wygląda prawda, a nie obudzić się pewnego ranka i dowiedzieć, że kasa jest pusta. A władza udaje Greka. Tak nie powinniśmy się bawić w żadnym przypadku.

Jeżeli choćby tylko to się uda, to będziemy mogli powiedzieć, że znajdujemy się na początku demokracji.

Jak to praktycznie zrobić, jak zmienić przepisy nie jest moim celem. Musi zostać zmieniona zasada. To jest warunkiem zaistnienia demokracji w Polsce. Finanse Rady także nie mogą zależeć od władzy ustawodawczej czy wykonawczej. Również odpowiedzialność Rady nie może być podobnie zależna.

W przeciwnym przypadku fikcja będzie trwać, a taniec chocholi się kręcić.

Według mnie media powinny być pod kontrolą społeczną, poza wpływem partii czy jakichkolwiek lobbystów. Najwyższa pora zlikwidować korupcjogenne kręgi lobbystów. Niech nikogo nie zwiedzie gładko brzmiące słowo lobbing. Ono jest tak łagodnie brzmiące jak ostro brzmi słowo korupcja.

Władza nie należy nigdy do całego społeczeństwa, tylko do zwolenników konkretnego ugrupowania. Media natomiast muszą należeć do społeczeństwa. Nie mogą być zależne od jakiejś grupy. Społeczeństwo musi mieć rozeznanie, aby wybrać nie najbardziej zakłamanych, a najlepszych. Media w jednym ręku i to tych, co trzymają władzę nie będą nigdy za grosz obiektywne. Dlatego zasady wyboru KRRiT, sposób jej funkcjonowania musi być określony tak, by nie można było dokonać zamachu na media, a tym samym na władzę. Nie może oznaczać to braku krytyki, unikania krytyki władzy. Po to są media. Brak krytyki władzy już oznacza zależność mediów od władzy i powinno obligować KRRiT do przeanalizowania sytuacji i wyjaśnienia tworzącej się anomalii. Zresztą należy odróżnić krytykę instytucji, urzędów, sztuki szeroko rozumianej od zniesławienia, obrażania, czy posługiwania się argumentum ad hominum czego nie wolno czynić. Niestety to w ostatnim czasie jakby często się myli wielu ludziom.

KRRiT powinna stać na straży rzetelności w podawaniu informacji, ujawnianiu nadużyć, piętnowaniu wszelkich nieprawdziwych informacji włącznie do wymuszania, obligowania do umieszczania sprostowań i wyrównania ewentualnych strat. Jest to właściwie najistotniejsza funkcja obok innych, które spełnia. Reguły powinny być tak utworzone, aby nikomu nie opłaciło się manipulowanie, fałszowanie informacji. Jakże trudno ustalić takie przepisy. To przecież jak świecona woda na diabła. Prawda aniołki – politycy?