Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski*
Ludobójstwo Polaków i obywateli polskich innych narodowości przeprowadzone przez zbrodniarzy z Ukraińskiej Armii Powstańczej i formacji ukraińskich na żołdzie niemieckim, to wciąż sprawa spychana na margines w polskich badaniach naukowych. Powodem jest tak poprawność polityczna, narzucana przez "Gazetę Wyborczą", jak i sojusz establishmentu Trzeciej RP z ukraińskim prezydentem Petro Poroszenką, który tożsamość swego narodu w sposób cyniczny buduje na kulcie owych zbrodniarzy. Na szczęście nie wszyscy Ukraińcy na to się godzą. Świetlnym przykładem jest na przykład dr hab. Wiktor Poliszczuk, ukraiński naukowiec, rodem z Wołynia, który opublikował kilkanaście pozycji o banderowskim ludobójstwie.
Jego internetowe archiwum udostępniła w tym tygodniu Społeczna Fundacja Pamięci Narodu Polskiego (http://fundacjapnp.pl). Aby skorzystać trzeba po prawej otworzyć podstronę "Zbiory", a następnie rozdział "Archiwum Wiktora Poliszczuka", który jest spakowany w kilkunasta tomach. W Internecie z kolei można znaleźć wiele książek naukowych i popularnonaukowych Wiktora Poliszczuka, wydanych w języku polskim. Poniżej wspomnienie o autorze, które jest fragmentem mojej nowej książki pt. "Na ścieżkach historii", która ukaże się jeszcze w tym miesiącu.
W ciągu ostatnich lat miałem kilka serii spotkań autorskich w Kanadzie. Za każdym razem wyjeżdżałem tam na zaproszenie różnych środowisk polonijnych. W 2014 roku po jednym ze spotkań specjalnie wybrałem się do miasta Oakville koło Toronto w prowincji Ontario, aby odwiedzić panią Władysławę Poliszczuk, wdowę po świętej pamięci doktorze habilitowanym Wiktorze Poliszczuku. Jej zmarły mąż był postacią niezwykłą, bardzo cenioną w środowisku Kresowian i ich potomków.
Urodził się on w 1925 roku w Dubnie na Wołyniu jako syn Ukraińca i Polki. Do końca życia określał się jak prawosławny Ukrainiec. Jego ojca, wójta gminy, zamordowało NKWD, a on sam w wraz z rodziną został zesłany do Kazachstanu. Z kolei siostrę jego matki, Polkę, zamordowali w czasie ludobójstwa banderowcy z UPA.
Po uwolnieniu nie mógł wrócić w rodzinne strony, gdyż Wołyń, jak i całe Kresy, zagarnęli Sowieci. Zdecydował się więc wraz z innymi wypędzonymi wyjechać na Dolny Śląsk. Najpierw jako nauczyciel języka rosyjskiego pracował w Legnicy, a po ukończeniu prawa jako prokurator, a następnie adwokat, w Jaworze. Tutaj poznał swoją żonę, też nauczycielkę i też urodzoną na Wołyniu. Pochodziła ona z polsko-czesko-rosyjskiej rodziny. W czasie ludobójstwa uratował ją i jej rodzinę sąsiad, Ukrainiec, który został za to zamordowany przez banderowców.
W 1981 roku państwo Poliszczukowie wraz z dziećmi zdecydowali postanowili się wyjechać do Kanady, gdzie żyła ich rodzina. W Oakville osiedlili się na stałe. Pan Wiktor najpierw pracował w ukraińskim radio, a następnie zajął się pracą naukową, głównie badaniami nad nacjonalizmem ukraińskim. Powodem było tak wspomniane zabójstwo jego ciotki, jak i szokująca atmosfera, panująca wśród ukraińskiej diaspory. W jednej ze swoich książek tak ową atmosferę opisał: „W Kanadzie już po pierwszych miesiącach mego pobytu zetknąłem się z wręcz zoologicznym nacjonalizmem ukraińskim, z nienawiścią do wszystkiego, co polskie i co rosyjskie. Ja, wychowany w duchu patriotyzmu ukraińskiego, ukształtowany na klasyce polskiej, ukraińskiej, rosyjskiej, zachodnioeuropejskiej i amerykańskiej, nie mogłem się pogodzić z takim spojrzeniem na świat i na ludzi, dlatego też, jak i w związku ze świadomością tego, czego dopuścili się banderowcy na Wołyniu wobec ludności polskiej, podjąłem decyzję o poszukiwaniu materiałów stanowiących bazę moich badań nad nacjonalizmem ukraińskim. Temat ten pochłonął mnie całkowicie, pracowałem nad nim bezustannie”.
Napisał kilkanaście książek, z których najgłośniejszą jest "Gorzka prawda" (Wiktor Poliszczuk, "Gorzka prawda", czyli dzieło życia sprawiedliwego Ukraińca, książki o zbrodniach banderowców, wydane w Kanadzie w kilku językach, fot. Autora), ukazująca zbrodnie UPA. Został on za to znienawidzony przez liczne w Kanadzie środowiska banderowskie i byłych członków SS „Galizien”, którzy znaleźli tutaj schronienie dzięki opiece władz brytyjskich. Dostawał od nich pogróżki. Z tego powodu był otoczony ochroną ze strony policji kanadyjskiej. Pomimo tego pracował nadal. W 1994 roku obronił pracę doktorską „Ideologia nacjonalizmu ukraińskiego według Dmytra Doncowa” na Uniwersytecie Wrocławskim, a 2002 roku pracę habilitacyjną „Dowody zbrodni OUN i UPA” na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Zmarł w 2008 roku na raka mózgu. Zgodnie ze jego wolą na nagrobnym epitafium wyryte zostały dwa krzyże: prawosławny i katolicki.
Po zmarłym naukowcu pozostała ogromna liczba dokumentów, które jego żona przekazała w ostatnim czasie do Archiwum Akt Nowych w Warszawie. Dzięki temu mogą z nich korzystać tak naukowcy, jak i studenci. O tym wszystkim rozmawiałem z panią Władysławą przy wspaniałych pierogach, przygotowanych przez nią osobiście według ukraińskiego przepisu. Zapalając znicz na grobie jej męża, pomyślałem sobie, że jeżeli dwa słowiańskie narody szukają wspólnych bohaterów, to z pewnością jednym z nich jest ów Ukrainiec, którego zamordowano za ratowanie Polaków, a drugim świętej pamięci Wiktor Poliszczuk, który poprzez prawdę dążył do pojednania.
* Autor to duchowny katolicki obrządków ormiańskiego i łacińskiego, publicysta, opozycjonista.
(Od Redakcji): Dziękujemy księdzu Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu za zgodę na publikację tekstu także i u nas.