Przeskocz do treści

„Tolerancja” inaczej

Anna Maria Kowalska

Zachodzę w głowę, dlaczego na niektórych portalach internetowych środowiska tak dotąd rzekomo „tolerancyjne” i „otwarte” na to, co dzieje się w Kościele Katolickim w Polsce – ze straceńczą odwagą piórami młodzieży i „trolli” przypuszczają frontalny atak na myślących zgodnie z duchem Vaticanum II i tradycji: hierarchów, proboszczów, wikariuszów i zwyczajnych wiernych. Zwłaszcza tych z nich, którzy chcą wierzyć i nauczać w zgodzie z ortodoksją, bez włączania wszędzie – (często nie na temat) m.in. teorii Freuda, Junga, religii Wschodu i kontrowersyjnych nurtów dawnej i współczesnej myśli „quasi – teologicznej”, od której wieje herezją na kilometr. Pytanie brzmi: skoro krytykujący proboszczów i wiernych tak promują np. „różnorodność w Kościele” – dlaczego nie ma w nich ani krzty akceptacji dla tych, którzy po prostu dostrzegają zło i chcą się zwyczajnie, po ludzku i bez żadnych „udziwnień” i zmian modlić w parafiach do osobowego, Trójjedynego Boga? Skąd nagła gotowość do przewrócenia wszystkiego „do góry nogami” i wprowadzania w Polsce „nadzwyczajnych”, rewolucyjnych wręcz rozwiązań: amerykańskich, brytyjskich, niemieckich, czy nawet  mających swe źródło w innych religiach? Skąd uporczywa mania dawania ich na siłę za wzór myślenia i zachowań „kulturowych”? Czyżby tzw. „Kościół otwarty” czuł się zaniepokojony nie dość szybkimi postępami sekularyzmu, oraz Nowej Ery, jak się zdaje – przez niektórych, zwłaszcza świeckich „wewnątrzkościelnych” krytyków z utęsknieniem wyczekiwanej?

Jeśli tak nie jest, jeśli to tylko moje subiektywne mniemania (w co nie wątpię!) – mam do natrętnych Krytykantów, zwłaszcza tych młodego pokolenia – prośbę. Zamiast – wzniecając waśnie i zarabiając „punkty” w karierze publicystycznej – ulegać  perswazjom starszych roczników i na ich rachunek promować w Polsce postarzałe europejskie i światowe „nowinki” – otwórzcie się nareszcie autentycznie na tradycyjnie myślących, starszych, młodych, i będących w średnim wieku Polaków: stanu duchownego i świeckiego. Ale do tego potrzeba przecięcia „pępowiny”, autentycznego uznania prymatu papiestwa, odrobiny zdrowej pokory i porzucenia tych, którzy sieją wątpliwości i zamęt.