Przeskocz do treści

Upadek Ossolineum

Anna Maria Kowalska

ossolineum1To postępowało stopniowo, a robiło takie wrażenie, jakby Ossolineum skazywano na powolną, pewną śmierć. W warunkach gospodarki rynkowej po prostu miało nie zawracać głowy „postępowcom” i dla dobra przyszłych pokoleń jak najprędzej się „samozlikwidować”. Jeszcze niedawno z dumą opowiadało się studentom o lwowskich losach Zakładu Narodowego im. Ossolińskich (fot. exlibris wydawnictwa i gmach we Lwowie za Wikipedią), a pokolenia polonistów wychowywano na genialnych edycjach „Biblioteki Narodowej”.

Dziś kultura narodowa jest w pogardzie. Co tam Mickiewicz! „BN – ka” nie jest nikomu do niczego potrzebna. Młodzież nie czyta klasyki, młodzież zajmuje się „liberaturą”, wyrzućmy Ossolineum wraz z całą jego tradycją na śmietnik. O tym, że przez lata krakowski oddział Ossolineum był wydawcą dwumiesięcznika „Ruch Literacki”- zwyczajnie zapomniano.

ossolineum2Wedle Ministra Zdrojewskiego to, co się stało z Ossolineum to tylko „niefrasobliwość”, zatem żadne konsekwencje wobec kogokolwiek nie zostaną wyciągnięte. Przykro mi, ale głośnych zapewnień o ratowaniu wydawnictwa i kontynuacji serii wydawniczych nie jestem w stanie w tej sytuacji, mimo najszczerszych chęci traktować poważnie.

I tak będzie ze wszystkim. Cichutko, skromniutko, bez rozgłosu, za to z niezwykłą „troską” ogłosi się upadłość wszystkiego, „co Polskę stanowi”. A w tle wieczna zabawa, festiwale: „sportowe”, „kulturalne”, „edukacyjne”… Iluminacje, zabawy i „homagia” charakteryzowały powitanie zaborców. Tylko prawie nikt już dzisiaj o tym nie pamięta.