Przeskocz do treści

Wieszcz aktualny, jak nigdy, czyli o prowokacjach pod pałacem prezydenckim!

Anna Dąbrowska*

„Bez serc bez ducha to szkieletów ludy (…)” – pisał w „Odzie do młodości” Adam Mickiewicz, nie na darmo wieszczem nazywany. Dziś, jak nigdy wcześniej, mamy okazję się przekonać o prawdziwości słów wielkiego poety. Czyżby mógł przewidzieć reanimację ubecji w jej zakodowanej formie?

Analizując zacytowane słowa w kontekście dziś, czy trudno nie pomyśleć, że oto pozbawieni „serc”, owi obrońcy przeszłego układu, żądne władzy, zdegenerowane hordy pazernych chamów, rzucają się do gardła odradzającej się Rzeczypospolitej? Te Mickiewiczowskie „szkieletów ludy”, które dziś z taką zajadłością dopominają się swych praw do niszczenia Polski, najchętniej widziałyby ją upodloną i biedną „panną na wydaniu”. Czy nie tak właśnie powinno się nazywać ludzi, którzy w imię obrony swoich interesów godzą się na każde niemal łajdactwo czy kłamstwo? Trzymają się kurczowo kościstymi paluchami swych UB-eckich korzeni. Wyją, przy każdej próbie uszczknięcia fortun zdobytych na prześladowaniu polskich patriotów. Tych, którzy pragną Polski walczącej z Panem Bogiem i swą wspaniałą, dumną przeszłością, czy nie można wreszcie podejrzewać o brak „ducha”?

d1Tylko takie skojarzenia przychodziły mi do głowy, gdy patrzyłam, jak zdeterminowana garstka opętanych kłamstwem, pełnych złości nienawistników usiłowała zakłócić modlitwę przed Pałacem Prezydenckim, która odbyła się, jak co miesiąc, w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej (fot. YouTube). Nie ma usprawiedliwienia dla ich zachowania, bo nie ma usprawiedliwienia dla tych, którzy ojczyzny swojej i wiary ojców nie szanują. Choćby nie wiem, jak bardzo różniły nas poglądy polityczne, nie wolno nie uszanować modlitwy, przeszkadzać w okazywaniu szacunku i pamięci zmarłym. Tylko dzicz sowiecka nie miała przed tym oporów, co pokazali czerwonoarmiejcy na grobie Ferdynanda Ossendowskiego. Najpierw go rozkopali, żeby się upewnić, że znienawidzony pisarz nie żyje a następnie całą noc pili na nim wódkę.

Wychowane w tej kulturze II i III pokolenie ubeków jest widać „godnym” sukcesorem tych barbarzyńskich tradycji. Amoralni, destrukcyjni, pozbawieni wszelkich skrupułów będą walczyć do upadłego, by żadne „karły reakcji”, czy inny „antysemicki motłoch” nie przeszkadzał w zakończeniu dzieła, tak ochoczo podjętego przez tatków i dziadków - owych Szechterów, Morelów, Baumanów czy Bierutów. Nawet, jeśli dziś inne mają nazwiska, przodków się nie wyprą. Z różą, czy bez, w czarnym czy tęczowym marszu, zawsze będą to ci sami prowokatorzy, bo „serca i ducha” pozbawiony człowiek może tylko nienawidzić, nawet, jeśli usta ma pełne tekstów o miłości.

Warto przypomnieć jeszcze kilka innych, równie znanych strof Mickiewicza, poety, który wyrugowany przez nich ze szkół, miał również zostać zapomniany. W III cz. „Dziadów” ustami Piotra Wysockiego powiedział Wieszcz i do nas współczesnych:
Naród nasz jak lawa
z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi”.

* Autorka jest prezesem Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Za: http://warszawskagazeta.pl/felietony/anna-dabrowski/item/4397-wieszcz-aktualny-jak-nigdy-czyli-o-prowokacjach-pod-palacem-prezydenckim