Przeskocz do treści

Wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść…

adamzyzmanAdam Zyzman

Nierzeczywistość w piwnicznym wydaniu

- Kabaret powinien być do wytrzymania. I to przyjemnego wytrzymania! – Niestety, o tej zasadzie Edwarda „Dudka” Dziewońskiego zapomniała krakowska Piwnica pod Baranami inaugurując swój 62 sezon artystyczny, co sprawiło, że z Teatru im. Słowackiego zamiast rozbawiony, wyszedłem mocno zdegustowany. Już na wstępie bowiem zostałem poinformowany, przez Leszka Wójtowicza, że wszystko co jest na zewnątrz teatru, to nierzeczywistość, zaś prawdziwa rzeczywistość jest na scenie, stąd opowieści o straszliwym dyktatorze, łamaniu demokracji, a przede wszystkim cenzurze i kontroli życia artystycznego… Zaniepokoiło mnie to, bo to, za co moje pokolenie kochało „Piwnicę” Piotra Skrzyneckiego od najmłodszych lat, to dar stwarzania poetycznej nierzeczywistości będącej w kontrze do otaczającej nas ponurej rzeczywistości PRL-u. Nierzeczywistości tak uroczej, że na widowni pojawiali się nawet twórcy ówczesnej rzeczywistości, tj. premierzy i ministrowie PRL-u! PRL-u, który dziś z taką nostalgią wspomina Alosza Awdiejew. No, chyba, że to ma być współczesna wersja piwnicznego przeboju „Ta nasza młodość” w jego wykonaniu!

biletpiwnicaNie wiem czy przywoływany co chwilę Piotr Skrzynecki cieszyłby się z takiego odwrócenia ocen rzeczywistości po latach, ale jestem przekonany, że ten mistrz poetyckiego nastroju nie zaakceptowałby na scenie tego, co nam zaoferowano pod koniec programu, czyli występ błazna z husarskimi skrzydłami bijącego w werbel i wywrzaskującego obelgi na lewo i prawo. Już sama charakteryzacja postaci budzi pytanie, czy ta błazenada, to piwniczny wkład w obchody zbliżającej się właśnie rocznicy odsieczy wiedeńskiej? A może chodziło o wpisanie się w „europejskie” trendy obchodów tej rocznicy, polegających na bezczeszczeniu pomnika Jana III Sobieskiego na wiedeńskim Kahlenbergu i uznaniu go za… nazistę! Jakoż tekst wykrzykiwany przez błazna niewiele od tej logiki odbiegał, gdyż sprowadzał się do odarcia z czci wszystkiego, co dzisiejsza opozycja uznaje za negatywne. Na wywrzeszczenie zasłużyło m.in. (dzięki postępowej artykulacji widzom nie udało się wszystkiego wychwycić) i polityka rządu, i 500+, i „pisowskie lizusy” czyli artyści mający inne poglądy polityczne, i „Toruń”, jako symbol Radia Maryja, i „Macierewicz w moherowym berecie”... Byli inni ministrowie rządu i tragedia smoleńska, ONR i nazizm, antysemityzm i patriotyzm, ci którzy śpiewają „Żeby Polska była Polską” i ci którzy cenzurują biednych artystów i „Brocha”... A wszystkie te zjawiska mają jeden cel: dopaść Tuska! Oczywiście przekaz ten był podany, a raczej wywrzeszczany w sposób nie pozwalający na jakąkolwiek refleksję, czy wątpliwość...

I zaraz potem piwniczny hymn „Dezyderata” w wykonaniu całego zespołu! I słowa: wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść..., choć w całym programie nie pozwolono widzom nawet na refleksję niezgodną z obowiązującym trendem. A na koniec konkluzja sprzed lat, że „Piwnica przez lata była wyspą na morzu… ogólnego schamienia”. Tymczasem trzeba było zaledwie dwadzieścia lat, by schamienie prezentowane było pod portretem wielkiego Piotra Skrzyneckiego, a widzowie wychodzili z teatru jeśli nie wzburzeni, to rozczarowani, że tak łatwo i szybko można tę całą poetycką nierzeczywistość przekreślić, byle tylko wpisać się w „jedynie słuszną linię” mainstreamu! I, że może to zrobić zaledwie kilka osób, bo większość artystów robiła wszystko i najlepiej jak umiała, by zadbać o etos Piwnicy!