Przeskocz do treści

jerzybukowskiJerzy Bukowski

W wieku 65 lat umarła jedna z najjaśniejszych gwiazd krakowskiej „Piwnicy pod Baranami” - Anna Szałapak.

- To ogromnie smutna i przykra dla nas wiadomość, bo tyle lat pracowaliśmy razem. Ania chorowała kilka lat i dzielnie walczyła - powiedział Polskiej Agencji Prasowej dyrektor kabaretu Bogdan Micek.

Agnieszka Osiecka nazwała ją - z powodu upodobania do ubiorów w tym kolorze - „białym aniołem”, bo miano „czarnego anioła” od samego początku przylgnęło do nie występującej już od dawna w kultowym dla polskiej kultury miejscu Ewy Demarczyk.

Warto jednak pamiętać, że Szałapak była nie tylko znakomitą pieśniarką (zanim związała się z „Piwnicą” występowała w „Słowiankach”), ale również doktorem nauk humanistycznych z zakresu etnografii i antropologii kultury, wieloletnim pracownikiem Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. Tytuł jej doktoratu: „Szopka krakowska jako zjawisko folkloru krakowskiego na tle szopki europejskiej. Studium historyczno-etnograficzne” predestynował ją do pracy w mieszczącym się przy tej samej linii C-D Rynku Głównego pałacu Krzysztofory, w którym znajduje się największa w Polsce kolekcja tych dzieł sztuki - siedzibie jednego z oddziałów Muzeum.

annaszalapakWspółpracowała z najwybitniejszymi poetami i kompozytorami, m.in. z Ewą Lipską, Michałem Zabłockim, Zygmuntem Koniecznym, Zbigniewem Preisnerem, Janem Kantym Pawluśkiewiczem, Andrzejem Zaryckim, Grzegorzem Turnauem, Andrzejem Sikorowskim, Jackiem Wójcickim i Konradem Mastyło. Szczególna przyjaźń połączyła ją z Osiecką, której teksty śpiewała przez wiele lat (fot. p. Tomasz Cichocki, za: www.annaszalapak.com).

„Będąc antropologiem kultury, Anna Szałapak, miłośniczka i znawczyni tradycji krakowskich, przez wiele lat opiekowała się dorocznym obchodem Lajkonika i organizowała konkursy szopek krakowskich, których jest jurorem, znawcą i wierną admiratorką. Kustosz i kuratorka kilkudziesięciu wystaw szopek ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, prezentowanych m. in. w Taorminie, Rzymie, Messynie, Paryżu, Helsinkach, Sztokholmie, Chicago i Lwowie” - napisano na stronie internetowej artystki.

Jej wydana z okazji obchodów 750-lecia lokacji podwawelskiego grodu książka pt. „Legendy i tajemnice Krakowa” zyskała tytuł Krakowskiej Książki Miesiąca Sierpnia 2005.

„Anna Szałapak była laureatką m.in.: Konkursu Programu Pierwszego TVP w 1993 roku za wykonanie piosenki „Zaklinanie, czarowanie”; Nagrody Programu Trzeciego Polskiego Radia Mateusz 97 za osiągnięcia artystyczne, oryginalną interpretację piosenek literackich, niepowtarzalny styl i niezapomniany koncert w Trójce; Złotego Lauru za mistrzostwo w sztuce piosenki literackiej, przyznanego przez Fundację Kultury Polskiej w 2008 roku” - czytamy w depeszy PAP.

Nad grobem „białego anioła” na pewno wybrzmią słowa słynnej piosenki „Piwnicy pod Baranami”:
Przychodzimy, odchodzimy
leciuteńko na paluszkach.
Szczotkujemy, wycieramy
buty nasze, twarze nasze,
żeby śladów nie zostawić,
żeby śladów nie zostało.

Po Annie Szałapak pozostanie na pewno wiele pięknych śladów.

adamzyzmanAdam Zyzman

Nierzeczywistość w piwnicznym wydaniu

- Kabaret powinien być do wytrzymania. I to przyjemnego wytrzymania! – Niestety, o tej zasadzie Edwarda „Dudka” Dziewońskiego zapomniała krakowska Piwnica pod Baranami inaugurując swój 62 sezon artystyczny, co sprawiło, że z Teatru im. Słowackiego zamiast rozbawiony, wyszedłem mocno zdegustowany. Już na wstępie bowiem zostałem poinformowany, przez Leszka Wójtowicza, że wszystko co jest na zewnątrz teatru, to nierzeczywistość, zaś prawdziwa rzeczywistość jest na scenie, stąd opowieści o straszliwym dyktatorze, łamaniu demokracji, a przede wszystkim cenzurze i kontroli życia artystycznego… Zaniepokoiło mnie to, bo to, za co moje pokolenie kochało „Piwnicę” Piotra Skrzyneckiego od najmłodszych lat, to dar stwarzania poetycznej nierzeczywistości będącej w kontrze do otaczającej nas ponurej rzeczywistości PRL-u. Nierzeczywistości tak uroczej, że na widowni pojawiali się nawet twórcy ówczesnej rzeczywistości, tj. premierzy i ministrowie PRL-u! PRL-u, który dziś z taką nostalgią wspomina Alosza Awdiejew. No, chyba, że to ma być współczesna wersja piwnicznego przeboju „Ta nasza młodość” w jego wykonaniu!

biletpiwnicaNie wiem czy przywoływany co chwilę Piotr Skrzynecki cieszyłby się z takiego odwrócenia ocen rzeczywistości po latach, ale jestem przekonany, że ten mistrz poetyckiego nastroju nie zaakceptowałby na scenie tego, co nam zaoferowano pod koniec programu, czyli występ błazna z husarskimi skrzydłami bijącego w werbel i wywrzaskującego obelgi na lewo i prawo. Już sama charakteryzacja postaci budzi pytanie, czy ta błazenada, to piwniczny wkład w obchody zbliżającej się właśnie rocznicy odsieczy wiedeńskiej? A może chodziło o wpisanie się w „europejskie” trendy obchodów tej rocznicy, polegających na bezczeszczeniu pomnika Jana III Sobieskiego na wiedeńskim Kahlenbergu i uznaniu go za… nazistę! Jakoż tekst wykrzykiwany przez błazna niewiele od tej logiki odbiegał, gdyż sprowadzał się do odarcia z czci wszystkiego, co dzisiejsza opozycja uznaje za negatywne. Na wywrzeszczenie zasłużyło m.in. (dzięki postępowej artykulacji widzom nie udało się wszystkiego wychwycić) i polityka rządu, i 500+, i „pisowskie lizusy” czyli artyści mający inne poglądy polityczne, i „Toruń”, jako symbol Radia Maryja, i „Macierewicz w moherowym berecie”... Byli inni ministrowie rządu i tragedia smoleńska, ONR i nazizm, antysemityzm i patriotyzm, ci którzy śpiewają „Żeby Polska była Polską” i ci którzy cenzurują biednych artystów i „Brocha”... A wszystkie te zjawiska mają jeden cel: dopaść Tuska! Oczywiście przekaz ten był podany, a raczej wywrzeszczany w sposób nie pozwalający na jakąkolwiek refleksję, czy wątpliwość...

I zaraz potem piwniczny hymn „Dezyderata” w wykonaniu całego zespołu! I słowa: wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść..., choć w całym programie nie pozwolono widzom nawet na refleksję niezgodną z obowiązującym trendem. A na koniec konkluzja sprzed lat, że „Piwnica przez lata była wyspą na morzu… ogólnego schamienia”. Tymczasem trzeba było zaledwie dwadzieścia lat, by schamienie prezentowane było pod portretem wielkiego Piotra Skrzyneckiego, a widzowie wychodzili z teatru jeśli nie wzburzeni, to rozczarowani, że tak łatwo i szybko można tę całą poetycką nierzeczywistość przekreślić, byle tylko wpisać się w „jedynie słuszną linię” mainstreamu! I, że może to zrobić zaledwie kilka osób, bo większość artystów robiła wszystko i najlepiej jak umiała, by zadbać o etos Piwnicy!