Przeskocz do treści

Cynizm władzy nie ma granic

Marek Morawski

Ktoś powie, że przesadzam, że jestem zawzięty na władzę. I tak i nie. Jestem zawzięty wyłącznie wtedy, jeśli ktokolwiek chce ze mnie zrobić durnia lub uważa mnie za durnia. Nie po to mnie kształciło państwo, a raczej rodzice za pośrednictwem państwa, nie po to uzyskiwałem dobre lokaty w tej nauce, by dzisiaj uważać się za durnia. Udało mi się uzyskać dobre podstawy do samodzielnego myślenia, do analizowania i dokonywania syntezy tego, co obserwuję, czego się dowiaduję, co mi podają do wiadomości.

Nie będę rozważał wszelkich tematów, ale wezmę pod uwagę opiekę medyczną społeczeństwa. W ostatnich latach tworzy się hybrydę ni to państwową, ni to prywatną. Państwo, które finansowało powstanie placówek służby zdrowia (przychodni, szpitali, sanatoriów etc. dopuszcza do uwłaszczenia się na tym wspólnym, naszym obywateli majątku nielicznych lekarzy i innych ludzi nie wiedzieć na jakiej zasadzie. Powstają twory, które wymuszają na pacjentach tak odległe terminy udzielania pomocy lekarskiej, że w normalnym kraju musiałyby być zaskarżone, jako przynajmniej niebezpieczne dla życia, stwarzające możliwość utraty życia lub zdrowia. Pomoc kardiologa czy onkologa za 3-6 miesięcy jest kpiną. To samo dotyczy ogromnej ilości specjalności. Stworzono procedury postępowania kosztowne, zbiurokratyzowane.

Do tego dochodzi sprawa dostępności do lekarstw. Szermowanie powiedzeniem, że zmiana list refundacyjnych ma służyć interesowi pacjenta jest niezwykle obłudne. W jaki sposób? Czy kiedykolwiek podwyższenie cen było ich obniżeniem? Z dnia na dzień pozbawiono ludzi refundacji podwyższając ceny leków kilkadziesiąt razy. Nie wszystkich. Prawda. Tylko nikt nie zapytał się, jak ten pacjent mający dochody 1 tysiąc czy nawet 2 może 3 tysiące złotych miesięcznie zwiąże przysłowiowy koniec z końcem. Owszem, to nie dotyczy zarabiających sto tysięcy złotych czy nawet kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie. Prezes ARR, jak podają ujawnione taśmy, to 50 tysięcy złotych plus pokrycie kosztów wszelkich fanaberii całej jego rodziny. To już pełny komunizm – tylko że dotyczy to pana prezesa, a nie całego społeczeństwa, dotyczy nie prywatnych pieniędzy tylko – jak to nazwać? UKRADZIONYCH?

Pomieszano więc jak w tyglu listami refundacyjnymi i spróbowano przerzucić winę na lekarzy i obarczyć ich karami, by zwiększyć dochody budżetu. „To nie my, tylko lekarze. Oni są winni”. Kolejne cyniczne zagranie. Kiedy ludzie zaczęli się buntować, zmieniono prezesa NFZ. „To on winien – krzyczano, nie zgadzał się z Ministrem Zdrowia”. Znaleziono kozła ofiarnego. Tylko co to obchodzi pacjentów, którzy są ubezpieczeni. Kiedy zachorują, chcą iść do lekarza nie za 3 tygodnie czy miesiące tylko nazajutrz, za dwa, trzy dni.

Tak nakazuje logika. Jeśli tak się nie dzieje, to znaczy, że coś szwankuje, coś jest źle zorganizowane, coś za dużo kosztuje, zbyt wielu biurokratów jest podpiętych pod każdego lekarza. To nie lekarze są winni, choć nikt nie jest bez winy, ale okrutnie złe zarządzanie, złe zorganizowanie służby zdrowia. Potem winę zwala się na wszystkich, tylko nie ma takiego, który powinien uderzyć się w piersi i powiedzieć: „Nie umiem zarządzać.”

Zwalanie winy na lekarzy, na pacjentów jest niezwykle cyniczne. Każdy pacjent to wie.

Cały czas chodzi o wyciagnięcie od pacjentów i lekarzy kilku miliardów złotych. Rząd nie ma odwagi powiedzieć tego wprost, że przeputano pieniądze na zdrowie obywateli i teraz brakuje. Nie przyzna się, że takie przypadki jak z prezesem ARR w sposób zawrotny podwyższają koszty utrzymania państwa, ale za to przysparzają zwolenników partii rządzącej. Ponieważ pula na wydatki jest jedna, to trzeba komuś odebrać. Najlepiej tym, którzy nie mają sił, nie mają zdrowia i nie mają zbyt wielu pieniędzy. Tylko są ich miliony, co tworzy miliardy po podwyższeniu odpłatności za lekarstwa. To nie przypadek, że brakło pieniędzy, kiedy wydatki państwa są poza kontrolą.

Brak odwagi powiedzenia prawdy, przyznania się do nieudolności zarządzania wydatkami państwa, pozwalanie na krezusowskie apanaże i przerzucanie tych wydatków na grupę najbardziej dotkniętych przez los jest nie tylko nieetyczne, ale i wysoce cyniczne. RZĄD SIĘ WYŻYWI jest nadal aktualne.