Przeskocz do treści

Gdzie są nasze wędki? Czyli deindustrializacja Polski

Marek Morawski

Jakże często dyskutuje się czy głodnemu należy dać kanapkę czy wędkę, aby złowił sobie rybę. Niegdyś bardzo serio traktowano tę kwestię. Miejsca pracy, bezrobocie to były problemy ideologiczne. P o l i t y c z n e. Nie było miejsc pracy, kraj był rolniczy, brakowało przemysłu. Dokonywano brutalnej akumulacji pierwotnej, by ściągnąć środki na industrializację. Budowano zakłady przemysłowe. Przeważał przemysł ciężki – wielkoprzemysłowa klasa robotnicza – ale rozbudowywano też przetwórstwo. Przybywało miejsc pracy. Staliśmy się krajem przemysłowo-rolniczym. Technologie często były zacofane, technika mało nowoczesna, ale były też przedsiębiorstwa nie tylko na przyzwoitym poziomie, ale i światowym. Te zakłady zagrażały konkurencji, często tej najbliższej, z zagranicy . Wiele z nich unicestwiono ostatnimi laty w przeróżny sposób. Czy kiedyś ktoś to wyjaśni? W   c z y i m   i n t e r e s i e?

Po wprowadzeniu stanu wojennego w 1981 roku doprowadzono kraj do zapaści gospodarczej, a następnie komuniści pozbyli się (1989) odpowiedzialności za gospodarkę oddając władzę i uzyskując cichą zgodę na uwłaszczenie się na majątku państwowym. Równocześnie lansowano obłędną koncepcję o nikłej wartości państwowego majątku produkcyjnego, braku nowoczesności itd. Klimat ten sprzyjał celowi – doprowadzeniu do deprecjacji całych fabryk, przewartościowaniu ich, do bankructw w krótkim czasie wielu przedsiębiorstw. Równocześnie rozdano najlepsze firmy w ręce prywatne w postaci funduszy inwestycyjnych i nie tylko. Dziesiątki doskonałych przedsiębiorstw wydano, by bogaciły się prywatne osoby, a nie udziałowcy, państwo, obywatele. Sprzedaż za ułamek wartości jest prezentem, a nie transakcją handlową. Niech mnie ktoś przekona, że jest inaczej.

O wiele więcej firm fizycznie zlikwidowano lub sprzedano w ręce obcego kapitału, po czym zakończyły swój żywot. W ciągu 20 lat, mówimy o kraju nazywanym suwerenną  Polską, ogromna część przemysłu przestała istnieć. Równocześnie doprowadzono do degradacji szkolnictwo. Takie marne szkolnictwo jak się teraz kreuje nie przyczyni się do unowocześnienia, a na dobrą sprawę odtworzenia przemysłu na nowoczesnym poziomie. Trzeba zaczynać niemal od zera, do czego doprowadziła radosna twórczość układających się stron w Magdalence (1989) w myśl zasady: po nas choćby potop. Jakby działano w podbitym kraju. Czy tak jednak nie było?

Nie trzeba mieć wyższego wykształcenia, a być światłym, ale na to potrzeba etosu światłego domu, na dobrą sprawę wszystko jedno czy mieszczańskiego, ziemiańskiego czy chłopskiego. Dom półgłówka nie wydawał nigdy całej, inteligentnej, mądrej głowy. Tak było niegdyś, tak samo jest teraz. Obniżenie poziomu szkolnictwa jeszcze bardziej zniszczy polską społeczność, zniszczy coś tak unikalnego jak polska inteligencja. Można zadać tylko pytanie: Komu i w jakim celu to ma służyć? Przecież bez celu nie przeprowadza się reform obniżających jakość tego, co jest najcenniejsze w życiu każdego narodu czyli procesu kreowania mądrości młodych pokoleń. Rozdawanie dyplomów bez wartości nie jest inwestycją tylko hochsztaplerstwem prowadzonym przez lata przez określone resorty, przez urzędników. To jest po prostu oszustwo. Najwyższa pora, aby społeczeństwo zapytało biurokratów, co zrobili z polską młodzieżą. Przecież są konkretne nazwiska, konkretne polecenia i przerażające skutki. A przecież wystarczyło tylko nie przeszkadzać zamiast realizować obłędne zasady poprawności politycznej i czyichś zaleceń lub chorych pomysłów. Jakby nie patrzeć, nie ma tu nawet odrobiny polskiej racji stanu. Eksperyment? Tego nie wolno robić nawet prywatnie rodzicom w swoim domu. Rodzice nie mogą działać na szkodę dzieci. Dość prosta zasada. Jeżeli się dzieje inaczej, to powinniśmy wołać gromkim głosem: rodzice, nauczyciele i uczniowie. Jeżeli ktoś się z tym nie zgadza, to jest przeciw młodzieży, przeciw ich przyszłości, przeciw dobrobytowi, przeciw rozwojowi kraju i ludzi. Jak nazywa się działanie na szkodę własnego kraju, jego przyszłości? Jak? SABOTAŻ! Jest też inne określenie i każdy go zna.

Mam nadzieję, że przyjdzie ten moment, kiedy ktoś komuś zada twarde pytania i wyegzekwuje odpowiedź. I odpowiedzialność (sic!). To nie jest nic. To są miliardowe straty, wieloletnie. I wyliczalne. Po prostu ukradziono pieniądze nam wszystkim i każdemu młodemu człowiekowi z osobna. To jest MULTIKRADZIEŻ. Największą wartością USA, jakby ktoś nie wiedział, są ludzie, a nie coś innego jak drogi, budynki, uzbrojenie. To są ludzie czyli obywatele Stanów Zjednoczonych. Tam wiedzą, co to jest wartość i co ją tworzy. Tam liczą takie właśnie śmieszne rzeczy, bo potrafią, choć nasi notable z ich szkolnictwa często się wyśmiewają. Na patyczkach tego się nie policzy. Jak liczyć to też trzeba się kiedyś nauczyć. Protekcja nie wystarczy. Mądra głowa też ma dużo większą wartość niż półgłówek. Warto o tym pamiętać, biurokraci z kiepską głową, choć często i utytułowaną.

Przez lata doprowadzano do niszczenia polskiego kapitału – majątku państwa, który przecież istniał. Zniszczono wędki, być może nie z włókna węglowego, tylko z kija leszczynowego, ale one istniały. Jeśli nie zatruto wód, to rybę można było złapać. Bez wędki czy ościenia nie będzie co jeść.

Do sprzedanych firm przyjeżdża kadra z kraju właściciela. Polskich fabryk, w polskich rękach jest mało. Zostają tylko stanowiska dla pracowników o niskich kwalifikacjach. Jakże to prosty mechanizm do wykoszenia, wyrzucenia naszej młodzieży za granicę. Tam Arabowie czy Turcy z pochodzenia nie chcą pracować tylko żyć z zasiłków na koszt pracujących. Ich coraz bardziej się boją Francuzi, Niemcy i inni. Natomiast Polacy pracują, płacą podatki, tam budują dobrobyt, drogi, koleje, lotniska, szpitale i to za mniejsze pieniądze niż autochtoni. Tam pucują podłogi, myją okna, gary z kiepskim, zdegenerowanym wykształceniem uniwersyteckim. Fajne? Nie! Teoria spiskowa? Nie, skądże. To się właśnie dzieje, tylko trzeba chcieć to dostrzec i zadać sobie pytanie: Dlaczego? Komu to ma sprzyjać? Dla czyjej korzyści się to dzieje? Dla kogo ktoś to robi? Jeśli z głupoty, to skąd wzięto na tak wysokie stanowiska w resortach tylu nierozgarniętych i dlaczego? Czyżby protegowani?

Nie można nie zadać takiego pytania, bo trzeba by zwątpić w własną inteligencję. Nie jest to prawdą? Oczywiście, że tak. Proszę zapytać nauczycieli począwszy od stopnia podstawowego po nauczycieli akademickich, po tytularnych profesorów belwederskich. Od lat skarżą się na programowaną degeneracje szkolnictwa przez nierozważnych reformatorów i tych, co bez zastanowienia zmiany zatwierdzają lub czynią to specjalnie. To nie jest błahostka. To jest troska rzesz nauczycielskich i nie tylko nauczycieli o przyszłość naszego kraju w przeciwieństwie do sabotażu reformatorów.

Zniszczono nam wędki, może kiepskie, ale własne i odbiera się możliwość zrobienia własnej wędki. Teraz będziemy tuczyć innych. Przypadek?