Przeskocz do treści

Kto pilnuje demokracji?

Marek Morawski

Całe życie wiedziałem, że nic się samo nie zrobi, szczególnie coś, co ma służyć nam wszystkim, obywatelom i mieszkańcom tego kraju. Nikt nigdy niczego nie daje za darmo. Demokracja to jest coś, czego się trzeba dorobić przez długie lata, w przeciwnym razie wychodzi z tego pokraka, maszkara niemająca nic wspólnego z prawidłowym oryginałem. Mało tego. Niewielu jest takich, którzy to rzadkie cudo oglądali na własne oczy, a nie nędzną imitację, podróbkę niewiele przypominająca szlachetny oryginał. Osobliwym jest to, że fałszerzy jest okrutnie dużo.

Nie można ukryć, że jest to główny powód tworzenia przeróżnych zabezpieczeń przed zakusami zamachu na demokrację i, jak to się niegdyś ładnie określało, wypaczeniami. Oczywiście takich zabezpieczeń jest sporo i mogą być rzeczywiste lub jedynie stwarzające ich pozory. W tym tkwi rzeczy sedno. W przeciwnym razie nie byłoby sensu o tym pisać.

Podstawową sprawą jest umieszczenie wszystkich atrybutów i warunków w przepisach prawnych czyli w Konstytucji, prawie wyborczym i innych przepisach okołokonstytucyjnych.

Drugą jest sprecyzowanie jakie instytucje i w jakim zakresie będą pilnowały przestrzegania demokracji. Zazwyczaj jest to maksymalnie do około 10 instytucji, powoływanych czy wyłanianych w określonym trybie i w określony sposób. Od tego właśnie zależy, czy demokracja jest demokracją, a władza demokratyczną czy tylko z wielkim zadęciem udającą ją.

Na straży ustroju demokratycznego na ogół stoją takie gremia czy instytucje jak poniżej wymienione, choć nazwy mogą być nieco odmienne:

a) Trybunał Konstytucyjny

b) Trybunał Stanu,

c) Sędziowie Sądu Najwyższego, a po prawdzie wszyscy sędziowie,

d) Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji,

e) Rada Polityki Pieniężnej,

f) Różni rzecznicy (Np. praw obywatelskich, praw dziecka, pacjenta etc.)

Instytucje te mają na celu pilnowanie porządku konstytucyjnego, uczciwości i przyzwoitości, jakości finansów, poprawności pracy urzędów, sprawiedliwości. W gruncie rzeczy chodzi o praworządność i przyzwoitość, przede wszystkim moralność. Etyka powinna być wartością nadrzędną, najwyższą, Jej winno być podporządkowane prawo. Jeżeli tę hierarchię się odwraca, to rozpoczyna się zalegalizowane bezprawie. Nie jest to praworządność, aczkolwiek sprawia wrażenie legalności. Jest to totalitaryzm, despotyzm.

Wymienione instytucje mogą swoje funkcje spełniać jedynie wtedy, gdy będą one niezależne od władzy wykonawczej i ustawodawczej, od środków finansowych, którymi dysponują na swoją działalność, od partii politycznych i wszelkich uzależnień służbowych, politycznych, osobistych. Oznacza to, że wybory tych osób lub gremiów muszą być jak najmniej zależne od partii politycznych, a na dobrą sprawę niezależne. Być może nie będzie to idealny wybór, ale może dość dobrze zbliżony do ideału. Kandydaci nie mogą być desygnowani przez partie i sami muszą być bezpartyjni. Wszelkie tryby awaryjne w celu uzupełnienia ich składu powinny być z góry przewidziane (lista rezerwowa) by dokonać tego łatwo, szybko i najtaniej. Czuwanie nad demokracją nie ma być tworzeniem kolejnej biurokracji.

Zasadą musi być uniezależnienie wszelkich instytucji, gremiów kontrolujących, sprawujących nadzór, potwierdzających zgodność decyzji z systemem prawnym i ostatecznie z Konstytucją. Nie można, nie wolno być sędzią we własnej sprawie. W przeciwnym razie grozi to sprokurowaniem systemu, których historia zna wiele od zarania dziejów. Nigdy się to nie kończyło dobrze, bo nie może. Władza jest twardym narkotykiem i trzeba zawsze o tym pamiętać.

Kilka słów.

Trybunał Stanu ma orzekać w sprawie winy lub jej braku sprawujących władzę. Skład Trybunału powinien być jak najmniej zależny od sprawujących władzę. Jak w przeciwnym razie może wyglądać rozpatrywanie jakiejś sprawy widzieliśmy na podstawie Komisji Sejmowej. Nic dodać, nic ująć. To nie o to chodzi.

Trybunał Konstytucyjny właściwie zajmuje się jakością prawa. W normalnych warunkach, tam gdzie etyka jest wysoko postawiona, wystarczą tylko dobrzy fachowcy. Jeśli natomiast są spolegliwi władzy wykonawczej, czyli etyka się nie liczy i jakość prawa też, to sposób wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego powinien ograniczać wpływ władzy ustawodawczej i wykonawczej na ten wybór.

Sędziowie. W ogromnej mierze kształtują szacunek do państwa lub jego brak. Zakłada się, że władza sądownicza powinna być niezawisła od władzy wykonawczej i ustawodawczej. Obawiam się, że są zadomowione niezbyt szlachetne praktyki sięgające czasów PRL. Jeżeli byłby nawet jakikolwiek cień podejrzenia ferowania wyroków zgodnie z zamówieniem politycznym to znaczy, że regulacja prawna jest nieprawidłowa i wymaga szybkiej zmiany. Nie może być żadnej zależności.

Rzecznicy też powinni być jak najmniej zależni od władzy. Przecież oni mają bronić obywateli właśnie przed władzą. Nie może tu być żadnych kontrowersji.

Specyficzną instytucją jest Rada Polityki Pieniężnej. Jak najbardziej powinna być niezależna od zawiadujących gospodarką narodowa. Ktoś wydaje pieniądze, ale ktoś musi mu patrzyć na ręce, aby nie przehulał całej schedy. Pilnowanie jakości pieniądza jest niezmiernie ważne, abyśmy nie obudzili się z ręką w znanym naczyniu tak jak Grecy. Żadnej taryfy ulgowej, żadnego pobłażania. Fachowość, ale i właściwa elastyczność i pilnowanie złotówki, inaczej będzie tak samo jak i z zepsutym Euro przez władze UE i jej bankierów.

Wszystkie powyższe instytucje odgrywają wielką rolę w państwie, w jego strukturach. Niewątpliwie największe znaczenie praktyczne i doraźne ma Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, o której napiszę w kolejnym felietonie.

Jeszcze raz powtarzam. Demokracja może wydarzyć się dopiero wtedy, kiedy instytucje te będą niezależne od władzy wykonawczej i ustawodawczej, pieniędzy przydzielanych na prowadzenie działalności, rozliczania z działalności. To jest tylko tyle i aż tyle. W przeciwnym razie to jest farsa, błazenada, a właściwie nazywając oszustwo. Serwuje się coś innego, a mówi że jest coś innego. Sromotnik nie zastąpi borowika, nieprawdaż?