Przeskocz do treści

Medialne harce

Anna Maria Kowalska

Niektórym liberalnym i lewicowym publicystom z racji ostatnich wydarzeń społeczno-politycznych puszczają nerwy. Nie wiedzą, biedaki, że są na przegranej pozycji? Że podcinają własne korzenie? Aż litość bierze, jak się gimnastykują, żeby tylko przeciwnikom dołożyć. I odnieść zasłużone zwycięstwo.

A mechanizm „dokładania” nie zmienia się od lat. Otóż starsze pokolenie, które uwielbia „załatwiać sprawy” za pomocą młodszego – poszukuje zdolnych adeptów sztuki pisarskiej. A następnie  „daje im szansę”, uporczywie lansując. A wcześniej – przyucza. Po swojemu. Czyli – jak się to obecnie i dawniej nazywało: „szkoli”.

I tak na medialnym wybiegu pojawiają się „nowe twarze”. Niby nowe, a pomysły ciut zwietrzałe. Młodzi są wciąż głodni sukcesu. Piszą tekst za tekstem, coraz ostrzej, coraz bardziej „nonkonformistycznie” i wymyślnie.  Ach, jacyż oni zacięci, jacy dzielni w tej walce postklasowej! W tej krytyce politycznej bez dogmatu! A najważniejsze, że trwają po jedynie słusznej ideologicznie stronie. Ach, dogryźć prawicy, dołożyć konserwatystom, republikanom, wszystkim, którzy myślą inaczej! Huzia, dalej! Niech się już nie podniosą! Zwycięstwo jest blisko! PR górą!

Ale poglądy polityczne to nie wszystko. Najważniejsza jest wyznawana wiara. Dekalog, Wartości. Tożsamość. Człowieczeństwo.  A zatem: skopać ortodoksów! Rozbić struktury Kościoła Katolickiego! Poróżnić Episkopat! Skrytykować celibat! Zdyskredytować papiestwo i naukę społeczną Kościoła! Wieść spory o początek życia ludzkiego! Skłócać katolików z innymi wyznaniami i Polaków między sobą! To już nie jest krytyka, to jest frontalny atak, szturm na tradycję narodową i historię Polski, atak, wymierzony przeciw najcenniejszej tkance Kościoła – Duchowieństwu i szerokim rzeszom Wiernych, kierujących się żywą wiarą i zdrowym rozsądkiem. Prowokujmy! Do wygrania jest rząd dusz, a zatem śmiało! Wszystkie chwyty dozwolone. Jest już łatwiej, bo reforma edukacji zbiera swoje ponure żniwo, a znajomość dziejów współczesnych (w tym dziejów relacji narodu z Kościołem) wśród dużej części młodzieży – niestety, szwankuje….Część młodych, zwiedziona obietnicami łatwego sukcesu już podjęła „służbę” niszczenia tego, co święte i nienaruszalne – pod hasłem walki z rzekomym „państwem wyznaniowym”, bądź pod hasłem: „odnowy Kościoła”. Harcowników i „ewangelizatorów inaczej” nie brakuje. Spieszą się bardzo, bo odjeżdża Parowóz Dziejów do stacji: „Europa”. Wprawdzie sama Europa ma spory kłopot z określeniem własnej tożsamości – ale jakie to ma znaczenie, kiedy zdążamy ku „świetlanej przyszłości”?

Jakiś czas temu też tak „zdążaliśmy”. I przyszłość była „świetlana”, i metody działań częściowo podobne….. Drodzy Młodzi Krytycy! Zanim  wyniszczy Was nienawiść do przeciwnej strony – przeczytajcie (ze zrozumieniem) na początek przynajmniej parę książek z zakresu historii Polski XX wieku, wydanych przez Instytut Pamięci Narodowej. I przemyślcie, czy w świetle tego, czego się dowiedzieliście, warto dalej uprawiać takie „dziennikarstwo”?