Przeskocz do treści

Nie ma świętości

Marek Morawski

Od dawna wszystko chce się odbrązawiać, odzierać z odświętnych szat, negliżować wraz z własną osoba do dna, do spodu i do absurdu. Potem w zależności od zamówienia politycznego mówi się, że jest to komedia albo tragedia. I dobrze, bo bez instrukcji nie wiadomo by było, czy się śmiać czy płakać. Do tego rozeznania trzeba mieć specjalny system wartości: RELATYWNY. System wartości to etyka, po prostu moralność. Powiem jeszcze inaczej – zwykła przyzwoitość. Potrzeba przyzwoitości najzwyklejszej, aby wiedzieć jak się zachować w odpowiedniej sytuacji, aby wiedzieć, że o zmarłych źle się nie mówi, że można się rozebrać do naga, ale niekoniecznie we wszystkich sytuacjach, że obsceniczność może się podobać, ale nie wszystkim. Ktoś powie: To wszystko się robiło, ale po cichu. Tak, nawet w windzie smród, ale nie znaczy to, że jest to przyzwoite. Teraz według politycznej poprawności ten smród można, a nawet należy robić głośno. Właśnie tak to wygląda z wszystkim, jak z tą windą.

Mamy kabarety, z których nie bardzo jak się śmiać. Oglądając przychodzą myśli, czy ci grający kpią z siebie czy z widza. Wypowiada się myśli, które nie chciałoby się słyszeć z ust znanych ludzi. I zadaję sobie pytanie, czy doszliśmy jako społeczeństwo już do tego stadium sklerozy, może zidiocenia czy tak zostaliśmy w jakoby wolnym kraju zindoktrynowani. Zatraca się poczucie dobrego smaku, krytycyzmu i samokrytycyzmu, wszystko rzuca na szale, by uzyskać jeszcze jeden grosz, bynajmniej nie wdowi. Mało tego, autorzy, aktorzy jeszcze wypowiadają się, że oni całkiem nie rozumieją tego. Kiedy byli młodsi, to rozumieli. Może jak Pan Bóg chce kogoś ukarać, to rozum odbiera. A co z niewierzącymi? Im też może odebrać, bo Bóg nie jest tylko wierzących.

Pora, by sztuka powróciła na sceny, pojawiły dowcipy z których można się śmiać, bez posądzenia, że jest się półgłówkiem, by striptiz pozostał tam, gdzie jego miejsce (te dziewczyny i panowie są przynajmniej ładni i zgrabni, a na scenach teatralnych nie tak bardzo), a kiepski dowcip nie powinien się w ogóle pojawiać, bo to żenada. Natomiast dajmy ludziom, którzy odeszli spoczywać w pokoju, a rodzinom pozostać w ich smutku. Taka stara, niemodna przyzwoitość. W przeciwnym razie mówiło się bynajmniej nie gentelman.

Oby nie trzeba było przytaczać Wyspiańskiego pewnie też niemodny, ale jaki aktualny.