Przeskocz do treści

Po marszu ku wolności – Niszczenie jedności

Marek Morawski

Przemyślenie wszystkich wystąpień, wysłuchanie komentarzy z reguły z jednej tylko dopuszczalnej strony ukazało wagę tej demonstracji. Można bagatelizować, można manipulować kamerą, fałszować relacje, zmniejszać rangę, można nawet przemilczeć, ale wszystkiego się nie da ukryć. Bo takie są fakty! Fakty. Trochę jednak ludzi zna Warszawę i nie wmówi nikomu, że Aleje  Ujazdowskie to jakaś dróżka na byle jakim osiedlu. Jest to szeroka arteria, z bardzo szerokimi chodnikami i długa. To nie kilka tysięcy, nawet kilkadziesiąt tysięcy może ją zapełnić, ale sporo więcej. Przecież pierwsi byli już pod Belwederem, a ostatni nie wyszli jeszcze z Placu Trzech Krzyży. To się da obliczyć całkiem dokładnie, wystarczająco , aby pokazać skalę deinformacji odbiegających od rzeczywistości, bowiem nie chodzi przecież o aptekę.

Przemówienia. Twarde, ale nie zawierały nieprawdy. Można się wybrzydzać, zgoda. Może się nie podobać. Takie jest prawo słuchacza. Niektóre kwestie dyskusyjne. To też nic nadzwyczajnego. Jeśli wszyscy będziemy myśleć tak samo, to należy już szyć dla wszystkich takie same mundurki. Nawet w Chinach od tego odeszli, postawili na gospodarkę, a dzisiaj są bankierem świata. Jakież to proste, tylko nie należy przeszkadzać. Ciekawostka. W Chinach jest ponad milion milionerów, fajne?

Przemówienie pana Kaczyńskiego. Dobrze osadzone w realiach. Mocne. Nazywające rzeczy po imieniu, czyli tak jak trzeba. I to zakończenie. Zaskakujące wszystkich, ale niezwykle ważne. Tu można było poznać znakomitego lidera. „Wracaj Zbyszku”. Kapitalne posunięcie. Dla obu stron!!!

Przemówienie Pana Ziobro. Bardzo emocjonalne. Nie dziwię się. Głos się łamał, był wzruszony. To nie była słabość. To zostało odebrane bardzo dobrze. Spontaniczność, emocjonalność były atutami. To mówiło: Nie jestem wyrachowanym, zimnym politykiem. Dla mnie najważniejsza jest Polska. Wzruszyłem się – to prawda, ale dalej będziemy iść razem do zwycięstwa, po wolność.

I co? GUZIK. Wszystko zostało niestety zniweczone, rozmyte,  powiem przez pychę, niechęć do jedności. Przez co jeszcze?

Wieczorem i w kolejnych dniach Pan Ziobro wystąpił w telewizjach nieprzychylnych jemu i generalnie prawicy. Stare wygi dziennikarskie. Już od pierwszego pytania było widać, że porąbią go na sieczkę. Nie wchodzi się w takich momentach na ekran, na antenę. To nawet młody polityk powinien wiedzieć, a nie tylko ktoś, kto chciałby pretendować do lidera prawicy. Zniwelowano bonus jedności, który udzielają wyborcy. To jest kilka procent. Strawestowano istotę problemu czyli WOLNOŚĆ do sporu o władzę jednego seniora i jednego juniora. Zmusili do mijania się z prawdą, a raczej do akceptowania podpowiedzianych odpowiedzi. I tak ukazały się krzyczące bojówki PiS, niepozwalające Panu Ziobro na spokojne przemówienie. Tymczasem okrzyki pod Belwederem  były na cześć Ziobro. Sam to słyszałem. Krzyk Zbyszek czy Zbigniew jest różny od Jarosław.

Panie Ziobro. Mowa jest srebrem, a milczenie złotem, szczególnie po bardzo dobrym Pana przemówieniu. Wzruszenie nie jest słabością. W pewnych momentach historii jest brylantem. Warto o tym pamiętać. Autentyczność jest więcej warta niż falsyfikaty.

Szkoda tylko jedności. Szkoda patriotyzmu. Wygrali cyniczni zawodowi gracze na usługach. Ich nie interesują jakieś ideały. Kasiora się liczy.

Nie chcę, ale muszę powiedzieć. Zabrakło Panu stylu, a inaczej mówiąc, to co było spontanicznie i wielkie sprowadził Pan do parteru. Prawda, że przy pomocy lepszych od Pana.

Nie na każde pytanie trzeba odpowiedzieć. Za Rakowskiego ukuto hasło: „Uczyć się choćby od diabła”. Bierz Pan przykład od Premiera. Nie chce poruszać jakiegoś problemu, to znika nawet za granicę. Chce się być wielkim, to nie musi się lecieć na każde wezwanie jakiegokolwiek dziennikarzyny.

Spalił Pan jedność. Teraz niech Pan pomyśli, jak to naprawić, choćby miał Pan zaskoczyć wszystkich, że im dech zaprze. Niech zapiera.

Może źle szacuję, ale to było spalenie łącznie od 6 do nawet 10% głosów. To nie jest w kij dmuchał. Mnie jest żal. I w pewien sposób żal mi jest Pana, bo spalił Pan swój kapitał.

Wyspiański już  podsumowywał takie sytuacje. Trzeba sobie przypomnieć, bo mi jest po prostu wstyd.