Tekst zaczyna się od stwierdzenia, że "środowisko socjologiczne ("Polish sociologists" w wersji angielskiej) z niepokojem obserwuje...". Należałoby raczej napisać "ZG z niepokojem ...", a także poinformować członków PTS, czy stanowisko zostało przyjęte przez ZG jednomyślnie czy przez większość (jaką) w głosowaniu. Uważam, że także samym socjologom "potrzebna jest racjonalna i demokratyczna debata" - przed zabraniem głosu przez ich reprezentację.
Zarzadowi Głównemu, skoro zdecydował się na ten krok, sprawa przyjmowania uchodźców najwyraźniej wydała się mniej kontrowersyjna niż "inwazja ideologii gender". Wolałbym, by osoby zaniepokojone niektórymi głosami, jakie ostatnio dały się słyszeć w przestrzeni publicznej (obok innych głosów, w tym ze strony kościoła, deklarujących maksymalną otwartość), wypowiadały się we własnym imieniu. ZG powinien zachować powściągliwość - tak jak poprzednio (mam na myśli obawy, moim zdaniem nieuzasadnione, wyrażone przez niektórych socjologów, że stanowisko episkopatu w tej drugiej sprawie zagraża wolności nauki).
Zgadzam się z niektórymi stwierdzeniami zawartymi w stanowisku ZG w sprawie uchodźców, ale jako całość jest ono dla mnie nie do przyjęcia ze względu na swą jednostronność. Do konkluzji "Oczekujemy od władz podjęcia działań ułatwiających przyjęcie uchodżców przez społeczeństwo polskie", dodałbym "oczekujemy także egzekwowania prawa polskiego i unijnego oraz doskonalenia procedur sprawdzających zasadność wniosków o przyznanie statusu uchodźcy".
W 1912 roku 18-letni starszy brat mojego ojca wylądował na Ellis Island, przeszedł stosowne procedury urzędowe, został przyjęty przez społeczeństwo amerykańskie, stając się w ten sposób członkiem kategorii społecznej badanej przez Znanieckiego i Thomasa. Moim zdaniem, to co działo się wtedy za oceanem, trudno porównywać z tym co dzieje się obecnie na południu Europy. "Podręcznikowe" przypomnienie w tekście, kim był Znaniecki, wskazuje na intencję ZG, by jego stanowisko stało się znane poza PTS. Obawiam się, że przedstawione jako opinia powszechnie podzielana przez socjologów polskich, może zostać niewłaściwie wykorzystane w kampanii wyborczej.
Co oznacza "ułatwienie przyjęcia uchodźców przez społeczeństwo polskie"? To bardzo nieprecyzyjne określenie, ale załóżmy, że nie chodzi tu o "przymus przyjmowania", lecz wywołanie współczucia oraz zachęcenie do dobrowolnego okazywania pomocy tym, którzy musieli opuścić swój kraj z obawy o swe życie i wolność. Czy jednak pokazywani w mediach młodzi zdrowi ludzie, którzy siłą próbują przekroczyć schengeńską granicę, rzeczywiście budzą współczucie? Raczej lęk i to lęk uzasadniony.
Brak mi w stanowisku ZG wyraźnego potwierdzenia, że tak jak rodzina ma prawo od ochrony "miru domowego" tak i każda społeczność wyższego rzędu ma prawo żądać od osób ubiegających się o prawo zamieszkania na terytorium, na którym ta społeczność jest gospodarzem, poszanowania lokalnego prawa i norm zwyczajowych. Zamiast tego mamy pochwałę wielokulturowości połączoną z naiwnym moralizatorstwem.
* Autor jest doktorem habilitowanym w Instytucie Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Pedagogicznego, członkiem Oddziału Krakowskiego Polskiego Towarzystwa Socjologicznego.