Przeskocz do treści

Pokłosie Czarnobyla czy inna przyczyna

Marek Morawski

Sierpień, 2012

W ostatnim czasie bardzo często spotykam się z nowymi, przypadkami raka, albo ze zwycięstwem tej choroby. Człowiek został pokonany. Pozostał smutek, żal, żałoba. I pozostaje pytanie? Dlaczego jest tak ogromna mnogość zachorowań? Rak staje się główną przyczyną zgonów w Polsce. Nie to mnie jednak interesuje, tylko co jest przyczyną tak wielu zachorowań na raka?

Kiedy wydarzyła się katastrofa w Czarnobylu 26 kwietnia 1986 roku władze sowieckie zataiły tę informację, a władze PRL podały ją do wiadomości dopiero 28 kwietnia. Skuteczność zapobieżenia skutkom napromieniowania zależy od czasu podania preparatów jodowych od momentu napromieniowania. To już 26 lat temu. W końcu podano jod i płyn Lugola prawie 18,5mln ludzi młodych, ale minęło kilka dni. Można się sprzeczać czy ta akcja była wystarczająca, czy dawki napromieniowania były wystarczająco duże, czy wystarczająco małe by szkodzić.

Może co innego jest przyczyną obecnego tak ogromnego wzrostu zachorowań na raka. Może to poziom zanieczyszczeń w naszym kraju poszybował w górę, może jakość żywności uległa katastrofalnemu pogorszeniu? Może to przepisy są lekceważone przez pazernych przedsiębiorców, a może są winni urzędnicy i odpowiednie urzędy przymykające oczy na kiepską jakość produktów i procesu produkowania? Może to import złej żywności i szkodliwych surowców?

Nie będę przeprowadzał analizy, bo nie jest to moim celem. Od tego są odpowiednie służby, placówki, instytuty, urzędy oczywiście też i sporo ludzi coś czyniących lub też udających, że robią coś pożytecznego. Tak jak niemal wszędzie.

Minister Rostowski pewnie w swym rachunku ubytku ludności Polski o kilkanaście milionów w następnych latach wziął pod uwagę również czynnik nowotworowy. Ja chciałbym jednak wiedzieć, jakie kroki podejmie mój Rząd w sprawie tak poważnego problemu? Nie chodzi mi o to, czy wystarczy trumien i miejsca na cmentarzach, ale o opisanie dokładnie przyczyn tak katastrofalnego stanu rzeczy oraz podjęcie długofalowych kroków w celu wyeliminowania lub ograniczenia niekorzystnych zdarzeń drastycznie wpływających na wzrost umieralności na raka. To nie przypadek, że w najbliższym kręgu znanych mi ludzi kilkanaście osób choruje lub zachorowało na raka. Jeśli nie jest to przypadek, to jest bardzo poważny problem na skalę krajową. Nie potrzeba powoływać specjalnej komisji. Nie musi być mnóstwo placówek pozorujących pracę. Wystarczy nawet jedna odpowiedzialna placówka, która udzieli odpowiedzi na zadane przeze mnie pytanie i nakreśli realny program zaradczy. Taki raport powinien być przedstawiony społeczeństwu wraz z decyzjami naszego Rządu. Chyba od tego jest właśnie mój Rząd, a nie w Syrii czy innych krajach, o których się tak wiele pisze czy mówi – w Polsce.

Metoda strusia jest mało skuteczna, chociaż oddala problem rozwiązania. Warto pamiętać, że kuper strusia wówczas wysoko wystaje.

Im wcześniej podejmie się efektywny wysiłek, tym lepiej. Uzyskanie poprawy to lata skutecznej i wytężonej pracy wielu ludzi, zmiana nawyków i spore pieniądze. Mnie na tym zależy. Chyba warto?

Warto, by podjęli się tego ludzie kompetentni, jednoznacznie odpowiedzialni, uczciwi. Nie można oszukiwać społeczeństwa i stwarzać polukrowanego raportu, jeśli będzie źle. Finanse i środki na ten cel powinien wygospodarować mój Rząd, o ile na zdrowiu społeczeństwa, a nie eutanazji zależy tej ekipie. Następnie podjąć się realizacji programu naprawczego, systematycznie i konsekwentnie. Bez bicia piany.