Przeskocz do treści

Anna Dąbrowska*

Wicepremier rządu obecnego króla Europy gościł w progach zaprzyjaźnionej z nim telewizji. Zarówno osoba, jak słowa przez ministra wypowiedziane, potwierdzają, że miejsce, w którym się znalazł jest dla tego gatunku ludzi najbardziej odpowiednie. Tam nie tylko czują pokrewieństwo dusz i umysłów, tam czerpią energię do działania i stamtąd wpływają na swoich fanów.

- Wielka Brytania wykluczona z gry z powodu Brexitu. Obecny polski rząd skłócony i to w taki zasadniczy, głęboki sposób, z Niemcami. I jeżeli Trump wygra - bez sojusznika amerykańskiego. W tej sytuacji uważam, że jedyną rzecz, jaką patriotyczny polityk mógłby zrobić - a patriotyzmu Jarosławowi Kaczyńskiemu nie odmawiam, mimo że zdrowego rozsądku już tak - to jest pójść na kolanach do Berlina i przeprosić Angelę Merkel – takich to rad udzielał panu prezesowi Kaczyńskiemu i obecnemu rządowi pan były wicepremier naszego kraju w rozmowie z red. Jolantą Pieńkowską.

20160809adksdMoże nie ma się co dziwić, komuś, kto wychowany został na kosmopolitę. Wszak z polskim interesem narodowym ma pan Rostowski (fot. YouTube) tyle wspólnego, co zawodnik sumo z baletem. Udowodnił to pełniąc w sposób poddańczy wobec dyktatu możnych unii, funkcje wicepremiera i ministra. Przeraża jednak, jak bardzo rządzący przez 8 lat ludzie zakodowani byli na poddaństwo. Polska suwerenna, samo-stanowiąca po prostu nie mieści się w schemacie ich myślenia. Przyczyny dla których tak się dzieje, pozostawiam psychologom i socjologom. Niezależnie od ich opinii, nigdy więcej nie powinni Polską rządzić ludzie podobni panu Rostowskiemu.

* Autorka jest prezesem Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Tekst i ilustracja za: http://warszawskagazeta.pl/polityka/item/4069-jan-antony-vincent-rostowski-radzi-prezesowi-jaroslawowi-kaczynskiemu-czyli-madremu-dosc

Marek Morawski

Nie odczuwam. Rzadko odczuwałem tę dumę, o którą by mi chodziło. Moi rodzice, przedwojenni. Zawsze mówiłem, stwierdzałem, że mieli piekielnie trudne życie: I Wojna Światowa, Wojna z bolszewikami, potem kolejna II Wojna Światowa i okrutny najazd sowietów, ich czerwonej armii i całych sotni NKWD. Byłem dzieckiem, a oni niszczyli ludzi, niszczyli kraj, niszczyli ducha, a tym samym dumę. Na nieszczęście chyba, a może na szczęście, bo nikt mi nie może teraz przewrócić w głowie, mieszkałem w pobliżu konsulatu sowietów w Krakowie i w pobliżu więzień, siedziby NKWD i UB w Krakowie. Nikt mi niczego nie wmówi, że to świetlany ustrój itd. Na własne oczy widziałem mało chlubne obrazy, na własne uszy słyszałem jęki męczonych więźniów, traktowanie petentów pod konsulatem itd., itp. Nie będę opisywał tych sytuacji, bo są takie, że nie chciałbym, aby się powtarzały. Ludzie ginęli bez śladu. Byli mordowani.

Teraz też co raz ktoś jest mordowany, ginie w zagadkowych okolicznościach, Policja szuka, szuka, wyjawia, wyjaśnia. Znowu szuka i wyjaśnia i w końcu nic nie jest wyjaśnione.

Nie chcę takiej demokracji czy ona będzie ludowa, czy więzienna, czy jakakolwiek inna.

Nie byłem dumny.

Czasy przedwojenne znam z opowiadań. Znam też z różnych opisów, powieści i wielu materiałów. Z tamtych czasów jestem dumny. Ileż wspaniałych postaci, którzy przewodzili nawie państwowej, tworzyli ten kraj, zlepiali do kupy to, co było podzielone na trzy odmienne części. To nie były pasujące puzzle. Ale był jednak Naród. Jeden, Wielki Naród. Nie waham się pisać z wielkiej litery. Nie rządzili nami jacyś ludzie przywiezieni nocą z Moskwy. Nie rządzili nami ludzie bez wizji, tchórzliwi, bez wiedzy potrzebnej do sprawowania państwowych funkcji. Byli to jednak ludzie z wielka wiedzą, mądrością, wizją. Ignacy Paderewski choćby, Wincenty Witos. Tylko było jedno. Dla nich nie liczyła się partia tylko Ojczyzna. Ale weźmy kolejnych wielkich tamtej epoki. Ignacy Mościcki, Kwiatkowski, Grabski, Narutowicz, przemysłowiec szwajcarski, Wojciechowski. Tak można wyliczać. I z każdego być dumnym. I ze wszystkich razem być dumnym. A Piłsudski? Jakież wielkie były ich dokonania. Polska stawała się krajem uprzemysłowionym, a potrzeby były ogromne. Nie budowano byle jak, aby zaspokoić potrzeby okupanta, bo budowano dla siebie. Rządzili zaś mądrzy ludzie. Wspaniali. Doprawdy perły. Byłem dumny z tamtych ludzi, tamtych pokoleń i ludzi urodzonych jeszcze przed I Wojną Światową, a niezmiernie z Kolumbów, młodzieży zrodzonej w wolnym kraju i która za tę wolność oddawała życie tysiącami bez wahania. Oni wiedzieli, co to jest wolność, jak smakuje.

Z naszej Polski przedwojennej  możemy być dumni bez wahania. Nie pozwolę nikomu nawet rzucać innych stwierdzeń, bo będą kłamliwe. Mieliśmy tylko 18 lat niecałe nawet, bez wojny, a dokonano ogromnie wiele. Naród nie miał wątpliwości, gdzie jego Ojczyzna bez względu na to, jakiego był wyznania. Byli Polacy- żydzi, Polacy – katolicy, Polacy Ormianie, Polacy Cyganie, dziś nazywani Romami, Polacy – muzułmanie. Oni nie mieli żadnej wątpliwości, gdzie ich kraj.

Nastała epoka Polski Ludowej. Były dokonania, ale ja nie jestem z nich dumny. Austriacy byli okupowani przez sowietów i głodowali. Kiedy sowieci wyszli z Austrii – rok 1955, zaczęli budować swój kraj solidnie, mądrze, a teraz są krajem, który możemy im pozazdrościć. My zaś mamy Stadion Narodowy, który udaje wodotrysk, ileś dróg czy wiaduktów donikąd, mosty niepotrzebne i ciągłe braki, niekończące się braki. I ciągle rozpadające się nowe drogi, ba, nawet autostrady, domy stawiane prawie jeden na drugim, sprzedawane zezwolenia na budowę nawet tam, gdzie przewidywano parking przed budynkiem publicznym, gdzie muszą podjeżdżać petenci, również niesprawni. Staną sobie kilometr dalej. Co za sprawa!

Nic się nie poprawia. To stwierdzenie nie mówi, że się nie buduje, nie robi, tylko, że styl zarządzania jest od 60 lat niezmienny. Zmieniają się jakieś drobiazgi, ale nie czyni to nowej jakości.

Nadal jest pogarda dla obywatela. Właściwie wszędzie. Administracja się rozrasta z coraz wyższym uposażeniem, ministerstwa pęcznieją, Rostowski – Minister Finansów zebrał sobie ponad 51 tysięcy podwładnych urzędników. Inni nie chcą być gorsi. Projekty nie są realizowane w przewidzianym terminie. Są realizowane piekielnie drogo. Powstaje pytanie dlaczego? Przypomina mi się niegdysiejsze najeżdżanie na gospodarkę amerykańską, że mafia przechwyciła budownictwo i realizuje budowle państwowe za kwoty zawyżone, bo tak były zawierane umowy. Pieniądze państwowe płynęły wielka rzeka do prywatnych kieszeni, często potem wracając w jakiejś części do tych, co umożliwili zawarcie kontraktów.

Dzisiaj kiedy słyszę o kontraktach, w których koszt budowy tylko 1 kilometra autostrady w Wielkopolsce wycenia się na 200 milionów złotych to nie mogę uwierzyć, że to jest możliwe. Takie autostrady buduje się na świecie znacznie taniej, nawet o połowę taniej. Oznacza to dla mnie, że zamiast za 1 miliard złotych wybudować 10 kilometrów, buduje się 5 kilometrów. Kiedy jeszcze słyszę, że drogi, autostrady się rozsypują po pół roku, to uważam, że ja zostałem oszukany, że wszyscy obywateli zostali oszukani. Oznacza to, że źle się zarządza naszymi ogromnymi pieniędzmi. Ktoś nas wpuszcza w kanał, epatując radośnie zamiarami wspaniałości, a potem otrzymujemy co? No co otrzymujemy? Buble. Buble, do ratowania których trzeba będzie znowu dopłacić ogromne pieniądze. Otrzymaliśmy po prostu wielkie g…

Dlaczego nami rządzą ludzie bez kwalifikacji, bez wyobraźni? Dlaczego te same figury ciągle tkwią w naszym parlamencie? Przyssani, przylutowani. To jest beznadziejnie złe. Co facet po kilku kadencjach noże nowego wnieść? Tyłek mu urósł, rozlał się nawet poza to siedzisko. Jeden robi z siebie ryczącego osła, drugi chyba przyjął inne wyznanie i gada to samo w kółko jak mantrę. Nic nowego, nic dla kraju, nic dla obywateli. Sprzedaje się kraj, jego zasoby. Sprzedaje się, a raczej rozdaje nasz kraj tworząc kolonialny rynek zbytu dla obcych monopoli.

Nie chcę czegoś takiego. Chce mieć własny kraj, może nawet nie tak doskonały, ale własny. Jeśli się go wyprzeda, uzależni od obcych, pogrążając własne firmy, to będziemy kolonią, a może nawet nie będziemy posiadali własnej państwowości. Nie chcę być ani Ruskim, ani Niemcem kresowym. Polska leży tam, gdzie posadzili ją trzej wielcy zdrajcy polskiego interesu, polskiej racji stanu:  Stalin, Roosvelt i Churchill. Nigdy nie było tak, że samo coś wlatuje w ręce. Posiadanie kraju to mądra polityka, ogromny patriotyzm, czasem to była i ofiara krwi, życia. Przecież to wiemy. Dlaczego się to zaniedbuje? O czyją rację stanu tu chodzi?

Nie jestem dumny z tych 20 lat niby niepodległości. To jest granie do własnej bramki, to jest ustawiony mecz na wygraną, ale nie dla Polski, dla Polaków. Tak to widzę i nie jestem dumny, bo nie mam z czego. Jeśli łajdakami są sprzedający mecze jacyś działacze, choć setkami, a nie jakieś jednostki, to mogę machnąć ręką, ale nie w przypadku mojej i chyba jednak wielu współplemieńców Ojczyzny. Dla mnie jest to wielka wartość. To mój dom, który jest w sposób ogromny okradany, naciągany, oszukiwany, grabiony wraz z zamieszkującymi ją Polakami. Mam nadzieję, że będzie inaczej i będę wówczas dumny z tych, którzy tego dokonali, będę dumny z mojej Ojczyzny. Tego naprawdę pragnę. Tego życzę Wam, moi czytelnicy.

Marek Morawski

Jakie dziwne pytanie. Zadaję to pytanie dlatego, że gdy będziemy wiedzieli jak powstaje naród i państwo to znajdziemy odpowiedź na pytanie: Jak zniszczyć naród?

Teoretycznie odpowiedź na takie pytanie powinni znać historycy, socjologowie czy politolodzy z racji wykształcenia i może jeszcze kilka profesji. Także ci, co nie lekceważą tego, co dzieje się w naszym kraju, w państwie, dla których nie jest ważny tylko interes partyjny, prywata, ale przede wszystkim Polska i Polacy, a nie inne nacje, nowe międzynarodówki, ci, którzy doprowadzają Europę do bankructwa, miliony do nędzy a nielicznych do nieumiarkowanego bogactwa i to programowo.

Spróbuję w kilku słowach naświetlić odpowiedź, chociaż nie wyczerpuje ona wszystkich aspektów. Państwo, naród powstaje, bo istnieje wspólnota interesów taka jak wspólne gospodarowanie, obrona, kształcenie obywateli, także zabawa, tworzenie więzi osobistych, mariaże itd. Niebagatelną rolę spełnia przywódca, wódz czy nawet przewodnik. Właściwie dotyczy to każdych czasów. Z reguły wybitne jednostki tworzą podstawy wielkości rodów czy narodów. Dla Polan na pewno to byli Mieszko I czy Bolesław Chrobry. A Kazimierz nazwany Wielkim! Nie byli to jacyś tam wodzowie. To byli geniusze. I tworzyli wielkość swych rodów. Z Polonią się liczono. To nie było jakieś tam państewko. Do byle jakiego władcy nikt nie jeździł na spotkania tylko zmuszał go do podległości. Z Mieszkiem I czy Bolesławem Chrobrym liczono się wówczas niepomiernie. Przybywano na zjazdy, zawierano sojusze. A to nie była byle jaka wyprawa. Warto o tym pamiętać.

Naród był dumny z takich przywódców, mądrych, walecznych, dzielnych. Mieszkańcy tych ziem widzieli ich wielkość, ich dokonania. W przeciwnym razie nie byliby oni władcami. Chrobry został koronowany dopiero w 1025 roku. Mowa byłaby krótka. Precz! Dlatego władcy byli wybitnymi jednostkami, wielkimi swym charakterem i umysłem. Żaden public relation, bo taka dęta postać pozbawiona zostałaby tego zepsutego powietrza. PR to jest przekleństwo, to bańka mydlana. Po prostu nic. O nie, przepraszam. Tak po prawdzie to szwindel na ogromną skalę, poza tworzenie nieprawdziwego wizerunku. Po czynach ich poznacie!! Czego się tknie to bubel, Czy to budownictwo, czy zarządzanie, czy wymiar sprawiedliwości, czy uczciwość. To co jest dobre? Tylko PR, tylko tworzenie bańki mydlanej.

Jeśli tak się dzieje, to gdzie jest miejsce na dumę? Z czego możemy być dumni. Najlepsze firmy już dawno, twórca upadku polskiej gospodarki pan Lewandowski puścił na sprzedaż. Od razu najlepsze, najbardziej efektywne, najwyższej czystości brylanty w koronie puścił dla ideologii. Źle były zarządzane? To trzeba było zmienić kolesia na fachowca, bo to jest przyczyną słabości naszych firm. Kolesie w zarządach, kolesie w radach nadzorczych. Bez tych darmozjadów byłoby przynajmniej taniej, jeśli nie lepiej.

Co z tymi zakładami? Może Pan Wicepremier ds. gospodarki zda raport, jak ten gigantyczny proces przehandlowania naszego przemysłu, czytaj miejsc pracy tym samym, zaplecza dla naszej kadry z wyższym wykształceniem, niezależności od sąsiednich gospodarek dążących do dominacji i przechwycenia naszego rynku, naszego popytu jakby nie było 37 milionów ludzi. Chciałbym zobaczyć raport jak wygląda efektywność sprzedaży puszczonych w pacht firm? Czy te firmy nie dałyby wyższych przychodów w podatkach niż w formie sprzedaży majątku produkcyjnego? Jakie to skutki inne spowodowało? Może ktoś w końcu odpowie narodowi, by uwierzyć w sens takich operacji na taką skalę. To nie jest sprzedaż budki z piwem. Należy wiedzieć, czy takie operacje w ogóle się opłaciły.

Zaczęto wyprzedaż od najlepszych firm. To były dochodowe przedsiębiorstwa, często dobrze zarządzane. Brylanty w koronie. Teraz nawet nie słychać o tych firmach. Coś, co mogło stanowić dumę Polaków, gdzie mogli pracować polscy inżynierowie, ekonomiści, poszło w siną dal.

W podobny sposób sprzedano za jakieś śmieszne kwoty inne firmy państwowe. Mówienie, że nie ma chętnych na kupno tych firm, zatem sprzedaje się po cenie jaką rynek dyktuje to zwykła demagogia. Kolejne rządy generowały deficyt. Wszyscy ewentualni kupcy wiedzieli, bo nie są idiotami, że rząd jest na musiku. Skąd pokryć deficyt budżetowy? Ewentualni nabywcy widzieli, że rządy na ogół nie obcinają wydatków, zatem sami generują presję na obniżkę cen sprzedawanych firm. Do tego jeszcze umiejętność negocjacji i z ewentualnej ceny pozostawała połowa, może niższą. Jeszcze do tego trzeba wziąć pod uwagę często współdziałanie rządów państw inwestora, to już prawie będziemy mieli obraz. Trzeba wiedzieć, że gra zawsze się toczy nie o jakąś tam fabrykę, tylko jest to współczesna wojna o wpływy gospodarcze. Nie chodzi tym graczom, jak niektórym, o pozbycie się kłopotu i uzyskanie czasu na haratanie w gałę. Nabywcy wiedzą, że kierownictwa polskich fabryk i ich rady nadzorcze to synekury polityczne, a nie miejsca zatrudnienia tuzów managementu. Tacy faceci mogą gadać, ale nie zarządzać. Wszystko jest lipą. Nawet konkursy na stanowiska. Wiemy o tym od lat. Działalność polityczna uczy tylko jak siebie dobrze ustawić. Taka jest prawda.

W jaki sposób nasz, polski majątek będzie sprzedany po dobrej cenie? O całej sytuacji gospodarczej Polski doskonale wiedzą nabywcy i to ustawia nas na pozycjach niekorzystnych.

Do tego jeszcze trzeba dorzucić brak odpowiedzialności kolejnych ekip rządzących, wręcz brak poczucia przyzwoitości, o honorze nie wspominając. Można zatem przeputać majątek narodowy – to są miliardy złotych – bez mrugnięcia oka. Ludzie bez charakteru, bez przyzwoitości. To, że już miliony ludzi nie dojadają nie bierze ich, kompletnie nie strzyka. Niech umierają. Spełni się przepowiednia Pana Ministra Rostowskiego, że będzie nas za kilkanaście lat mniej o kilkanaście milionów.

Już przyszły rok 2013 pokażę, jak wali się gospodarka. Gazety tego obrazu nie nadrobią. Kiedyś, przy braku papieru toaletowego mogły czemuś służyć. Teraz nawet do tego się nie będą nadawały.

Strzelają kolejne piarowskie bańki mydlane. Coraz więcej ludzi zaczyna otwierać oczy. Coraz więcej młodych ucieka z kraju. Po co mają zostawać. Starzy umrą. Zostaną usłużne, przebiegłe lisy lub inna zwierzyna. Zwierzyna nie ma honoru i nie umie być dumna.

Rozprzedano albo brutalnie unicestwiono polskie przedsiębiorstwa. W ekonomii efekty widać dopiero po upływie czasu. W skali krajowej to opóźnienie efektów jest większe, ale odczuwalny skutek rozlewa się po całym kraju, a nie tylko tam, gdzie zniszczono miejsca pracy. Dopiero wtedy zaczyna boleć zwykłych obywateli. Jest znamienne, że wraz z odczuwalną niedogodnością zaczynają się otwierać oczy. Im bardziej boli, tym szerzej. Ciekawe. Dzisiaj mówi się prawie we wszystkich środowiskach, że nie ma przemysłu. Faktycznie. To samo i ja obserwuję. Teraz idzie rozgrywka o polski rynek zbytu dla gazu, w ogóle energii. Zamiast oddać go polskiemu przedsiębiorstwu, polski rząd chce go oddać Rosjanom. Taki dziwaczny ukłon wasalny. Dlaczego? O czymś takim nie myślał nawet Gierek.

Jak funkcjonuje sprzedany przemysł. Tak, jak cały majątek w obcych rękach. Jeśli przedsiębiorstwa macierzyste mają kłopot ze sprzedażą w swoim kraju, ogranicza się produkcję w filiach zagranicznych krajów neokolonialnych. W gospodarce nie ma zmiłuj się, w rywalizacji między krajami również. Niemiec dla Niemca zawsze będzie mieć priorytet, Niemcy zawsze będą miały priorytet dla Niemców. Niechby tylko ktoś zechciał szydzić z niemieckiego patriotyzmu, to by go pewnie rozszarpano żywcem. Nikt tam nie wysprzeda banków, fabryk, zasobów naturalnych czy uzdrowisk. To byłoby niewyobrażalne. W ilu procentach wyprzedano Polskę? Czy Niemiec by sprzedawał swój kraj – Niemcy? Kto i dlaczego sprzedaje, wyprzedaje Polskę? Deficyt? Bzdura, totalna bzdura. Trzeba zmniejszyć koszty rządzenia, może lepiej powiedzieć trwonienia Polski i zamknąć ten kurek, bo za kilka lat nie będzie lasów, jezior, miasteczek, miast polskich, tylko obce. Tam można będzie zacząć tworzyć enklawy, a to niemieckie, a to muzułmańskie, a to inne. Do woli rugować naszą wiarę, polskość, a za kolejne lata rozszarpać Polskę. To nie jest tolerancja. To jest agresja na społeczeństwo polskie, Polaków i Polskę, na tych, którzy nigdy nie zaakceptowali obcego reżimu, dla których ważniejsza była wolność, a nie wasalizm.

Nie mamy z czego być dumni. Nie mamy już zakładów, które wybudowaliśmy wysiłkiem polskich rąk i umysłów. Obojętne czy nowoczesnych czy nie, bo ich już nie ma.

Ludzie, którzy je tworzyli byli dumni. Z czegoś, czego już nie ma, nie można być dumnym.

Dziś też tworzy się różne budowle, potrzebne budowle. Na nie czekamy. Chcemy mieć sprawny układ komunikacyjny, szybkie, czyste koleje, ładną infrastrukturę.

Buduje się wolno, kiepsko, by nie powiedzieć źle i nieprawdopodobnie drogo. Potem się okazuje, że zamiast Stadionu Narodowego mamy drugą Maltę.

Tak chcielibyśmy móc się czymś pochwalić. Tak chcieliśmy się móc czymś pochwalić. To, co miało być naszą dumą pokazało, że Polacy, nie Tusk, tylko Polacy robią gigantyczne buble. Pan Tusk, człowiek bez honoru, napluł nam w twarz. Nie wywiązał się ze swoich obowiązków. A przecież zamiast gonić w krótkich majteczkach, mógł przypilnować, chociaż tę jedną prestiżową inwestycję. Odebrał nam, Polakom niemal wszelkie powody do dumy. Co to oznacza? Oznacza to niszczenie państwa, Narodu.. Zgadza się to z głoszona ideologią przez tę ekipę. To nie jest gołosłowne, bowiem po czynach ich poznacie!!! I rzeczywiście.

Tylko to jest przerażające. To już nie są opowieści. To zmierza do klęski politycznej i gospodarczej. Do tego przygotowała ta ekipa i jej ideolodzy nasz kraj. Właściwie na to skazała. Ja nie konfabuluję, niestety. To są fakty. Wielkości nie buduje się niszcząc podstawy bytu materialnie i ideologiczne. Czas pokaże to niezwykle boleśnie.

Kto napisze, że państwo przygotowuje się do powtórki niechlubnych wydarzeń? Niszcząc dumę, jej podstawy niszczy się Naród.

Marek Morawski

7 października 2012

Zjawisko to również dotyczy naszej rzeczywistości. Szkoda, że dotyczy wielu ludzi, których kiedyś widziałem w całkowicie innej chyba bajce. A może uległem FATAMORGANIE?

Kilka dni temu w telewizji pojawił się Pan Marcinkiewicz. Człowiek, który już kiedyś sam, osobiście zepsuł sobie opinię nielojalnością, pogardą dla wartości wyższych niż tylko konsumpcja, blichtr, oszustwo itd.

Ten pan „wszedł” na szklany ekran i zaczął dezawuować porządnego człowieka, profesora Glińskiego tylko z tego powodu, że zadeklarował podjęcie się trudu, powtarzam TRUDU zorganizowania rządu fachowców. Dezawuować tylko z tego powodu, że inicjatywa wyszła z PiS? To jest chore albo z gruntu fałszywe. To jest tworzenie fałszywego obrazu, który ma się rozlać na cały kraj. Ma psuć opinię wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób nawet tylko otarli się o PiS. Jest to tworzenie FATAMORGANY dla społeczeństwa, tylko dlatego, że to mówi były premier. Nic to, że skompromitowany, sam się skompromitował. Nic to, że bez charakteru, jakby to powiedziano w każdej społeczności o normalnej i przyzwoitej hierarchii wartości. Posądza człowieka zacnego, uznanego autorytetu o zabawę Polską. Nie mówi wprost, ale sugeruje, że jest złym Polakiem – chce się bawić Polską. Doprawdy jest to niebywałe. Wykorzystuje technikę manipulowania informacją polegającą na tym, by mówić o czymś lub o kimś, komu już zepsuto opinię. Potem wymieniać nazwisko tego przeznaczonego „na zmarnowanie” Słuchacz już skojarzy. Ten zły, to ten drugi pewnie też. Prawda, jakie to wredne!!!

Jest to również sabotowanie podstawowego prawa demokracji, czyli możliwości tworzenia rządu technicznego, rządu fachowców przez opozycję, czy grupę ludzi nie należących do jakiejkolwiek partii, skoro sprawujący rząd nie spełnia swych funkcji chociażby poprawnie. Nikt nie kompromitował tego rządu, tylko sam rząd się skompromitował sterując wymiarem sprawiedliwości, pokazując całkowite lekceważenia ułomnego zresztą prawa, które można naginać, jak się chce. Pan Marcinkiewicz tworzy FATAMORGANĘ wmawiając ludziom, że inny rząd niż obecny będzie zły, że stwierdzając á priori, że inni ludzie będą złymi fachowcami i źle będą sprawować swoje funkcje. Tego nie wolno czynić. To jest po prostu nieuczciwe. Sam Pan Marcinkiewicz nie wykazał się jakimiś nadzwyczajnymi czynami, poza rozwaleniem tamtych rządów (pospołu z innymi). Owszem dokonano kilka ważnych zmian, ale to nigdy nie jest zasługą jednego człowieka, ale ludzie żądni władzy zawsze sobie przypisują wszelkie zasługi. Ten model perorowania zastosował również Pan Marcinkiewicz.

Nie zgadzam się z takim sposobem uprawiania „demokracji”, bo jest to dyktatura, odbieranie możliwości pluralizmu, możliwości podejmowania działań całkowicie zgodnych z prawem i co jest niezmiernie ważne nowatorskich w tych wcale nie tak luksusowych latach. Bo nowy rząd ma być próbą odejścia od partyjności. Takim działaniom trzeba jak najbardziej przyklasnąć. Nie brakuje w Polsce fachowców, tylko że piekarz powinien piec pyszny chleb, hydraulik fachowo naprawiać instalację sanitarną, a lekarz-menadżer kierować resortem zdrowia, nauczyciel z dodatkowym fakultetem zarządzania kierować szkolnictwem czy edukacją. Nie oznacza to, że nie mogą być utalentowani ludzie z niskim wykształceniem, ale jest to nadzwyczaj rzadkie. Spryt, cwaniactwo to nie jest wiedza tylko umiejętność.

Tak nie wolno czynić nawet Panu, Panie premierze Marcinkiewicz. Powiem więcej. Szczególnie Panu nie wolno. Nie przystoi, jak to się niegdyś mówiło. Nie będę tłumaczył dlaczego, bo wierzę w inteligencję byłego premiera. Jeśli to jest dlań niezrozumiałe, to się nie dziwię, że rząd się rozleciał.

Kierowanie nawą państwową czy nawet jednym resortem wymaga nie tylko wiedzy, ale i niezwykłej wyobraźni, posiadania wizji przyszłości, by prawidłowo doskonalić zastane prawo, istniejące uregulowania prawne, a właściwie by poprawiać ułomną rzeczywistość, eliminować błędy niegdyś popełnione lub nawet celowo wprowadzone. Wizją tą nie może być rozwój przez zastój i serwowanie FATAMORGANY. To nie jest bajka. Pora przestać bawić się koalicji w strasznego luda i przestać straszyć opozycją. To jest doprawdy śmieszne, wręcz dziecinne i czyni zbyt wiele złego naszemu krajowi. Nie może być tak, by wprowadzać w życie hasło „PO NAS CHOĆBY POTOP”. My nie mamy się gdzie przenieść. Jest nas 37 milionów i nie powędrujemy na dzikie pola, do Afryki czy nie dokonamy exodusu do Kalifornii niczym Amerykanie wskutek katastrofalnej suszy lat trzydziestych ubiegłego wieku (Opisał ją Steinbeck w Gronie gniewu).

Takich siejących fałszywy obraz, nadmuchiwaczy FATAMORGANY w społeczeństwie jest więcej niż tylko Pan Marcinkiewicz. Kiedyś sami się będą wstydzić tego. Szkoda, że są to często ludzie lubiani, mający osiągnięcia, którzy dali się wciągnąć w nieczystą grę, fałszywą w imię doraźnych korzyści, czyli jak to się niegdyś mówiło dosadnie, ale prawdziwie „bycia przy żłobie”. Mało tego. To często są ci sami, co niegdyś korzystali z ówczesnego żłobu. To się samo ujawnia (oliwa zawsze wypłynie ma wierzch). Okazuje się, że najbardziej protestują ci, co zbierali niegdyś profity z tego, że byli przy władzy lub pracowali dla władzy. Teraz też.

My zaś nie możemy ulegać takiej FATAMORGANIE, bo za ten fałszywy obraz najwyższą cenę zapłacą zwykli ludzie. Lepiej, aby ten obraz był mniej ładny, ale prawdziwy.

Powtarzam: Takie „gadanie” w telewizji publicznej to mędrkowanie. Nie wolno i nie należy tego czynić. Jest to zarzucanie porządnemu człowiekowi, profesorowi Glińskiemu braku patriotyzmu czyli zabawy Polską. Jest to urabianie opinii komuś, kogo nie zna szeroka społeczność, zanim jeszcze cokolwiek zrobił. Takie działanie „na zaś”. Od razu powiedzieć, że jest zły. Ja się nie godzę na taką ohydną walkę polityczną. Od lat po raz pierwszy mamy okazje powstanie rządu fachowców, niepartyjnego. I z góry wyznaczeni gracze stawiają zasłonę dymną. Nie, nie jest to zasłona dymna. Jest to tworzenie obrazu FATAMORGANY. Obrazu całkowicie fałszywego. Obrazu, który nie przedstawia niczego realnego. Jak nazwać takiego człowieka fałszującego, powiem opluwającego kogoś? Kiedyś by powiedziano szubrawiec.

Jeżeli ktoś, kto jeszcze niczego nie zrobił jest przedstawiany w złym świetle, jeżeli to, co ma uczynić przedstawia się jako zabawę Polską, to co mamy powiedzieć o tym, co widzimy bez pomocy wrogich sił Polsce? Co wobec tego czyni z Polską ten rząd? Czy jest to zabawą? Zapewne nie. Jest to po prostu niszczenie Polski, nie zabawa. Jest to rozdrapywanie tej sztuki sukna, której na imię Polska. Uzależnienie władzy sądowniczej od ustawodawczej i wykonawczej, to jest zepsucie państwa. To samo z prokuraturą. Niemal całkowite zmanipulowanie informacji, mediów jest zabiegiem demokratycznym czy dyktaturą? Eliminowanie mediów niezależnych czym jest? Niszczenie edukacji czym jest?. Dalej rozwalenie nauki. A nieudolność zarządzania inwestycjami państwowymi? Dalej akceptowanie cen kontraktów iście niebotycznych, kiedy na świecie takie inwestycje jak budowa autostrad, stadionów wykonuje się o kilkadziesiąt procent taniej i o połowę krócej w o wiele trudniejszych warunkach geologicznych. Tak można długo wymieniać. Ktoś powie, że jestem uprzedzony. Nie. Dla mnie mogą rządzić jacykolwiek ludzie, byle mieli na celu dobro państwa, byle prezentowali polską rację stanu. Mogą zarabiać doskonale, ale nie może być afer z podwójnym dnem, którego nawet nikt nie chce odsłonić jak afera AMBER GOLD czy OLT. To tylko wierzchołek góry lodowej.

Dla wyjaśnienia: tylko 1/8 góry lodowej jest na wierzchu.

Pan Marcinkiewicz powinien powiedzieć, ale nie to, co powiedział, lecz to, co jest pod tą wodą, co kryje w swoim wnętrzu ta góra lodowa.  Na to trzeba być jednak gościem. Czy zgodzicie się ze mną, moi czytelnicy?

Może wskazane byłoby powiedzieć, czego dokonano (dokonał rząd) w nadbudowie, czyli tej sferze, która dotyczy naszego ducha, zachowań, obyczajów, wręcz etyki?

Rozwala się to, co jednoczyło nas Polaków, dzięki czemu byliśmy Narodem wyróżniającym się w Europie. Nie jest prawdą, że siedzimy na końcu listy. Siedzimy na liście dokonań w sferze materialnej, bo nas tam pakują nieudolni, leniwi, niedouczeni ludzie wsadzeni na stanowiska, na których nie powinni być.

Toczy się bezpardonową walkę z chrześcijaństwem, szczególnie katolicyzmem. Równocześnie trąbi o tolerancji.

Zniszczono autorytet nauczycieli.

Pewnym dzieciom daje się handicap wskutek orzeczeń o posiadaniu ADHD czy dysleksji. Dziś to jest tak wysoki procent, że aż dziw, skąd jesteśmy jako społeczeństwo tak dalece obciążeni. Kiedyś wystarczyło na to postanie w kącie, czasem tzw. koza i było po ADHD. Może to nie odpowiada wielu rodzicom i zwolennikom nowych teorii, ale przecież chodziliśmy do szkoły, byli tacy, co chodzili po klasie, ale to po kilku tygodniach było niwelowane. Klasy były niezwykle liczne. Pięćdziesięciu uczniów, czasem nawet więcej. Grupa różnorodna, tyle że wystarczyło lekkie podniesienie głosu przez nauczyciela, by uspokoić 50 chłopaków.  Bywało wyrzucenie z klasy i zameldowanie się u dyrektora. Przecież to wszyscy wiedzą

Niszczy się edukację na każdym szczeblu.

Preferuje się obyczajowość seksualną kolosalnej mniejszości i nie jest to tolerancja, tylko chęć dokonania zmiany obyczajowości. Niegdyś zmiana obyczajowości w tym zakresie w długim okresie czasu we Francji doprowadziła do niemal całkowitego zaniku przyrostu naturalnego arystokracji. Dopiero zakaz uprawiania tej miłości przez króla (król również zarzucił te praktyki) odwrócił ten trend. Czy to może doprowadzić i w Polsce do niekorzystnych zmian demograficznych? Nie wykluczam takiej możliwości, ale nikt takich badań nie podejmie, bo to nie jest poprawne politycznie. Tylko nikt nie chce powiedzieć, czy to jest zgodne z Polską racją stanu. Starożytni Grecy to inaczej robili. Uprawiali miłość platoniczną, ale posiadali rodziny. Nikt rozsądny nie tnie gałęzi, na której siedzi.

Odchodzi się od dobrych standardów na rzecz bylejakości. Również dzięki Unii Europejskiej. To nie przypadek, że walą się nowe autostrady, wykopy pod metro, szynka jest bez mięsa, „sok malinowy” zawiera 0,5% prawdziwego soku wyciśniętego z malin itp. To jest pokłosie odejścia od standardów jakichkolwiek, od dobrego nauczania, od uczciwego traktowania swego państwa, od uczciwości, wręcz przyzwoitości. Kraj traktowany jest jak obiekt do rozszarpania. To jest konsekwencja odejścia od solidnego wykonywania swej pracy, przez urzędników też, odejścia od wszelkich norm.

Rozwalono, unicestwiono wiele polskich firm budowlanych, które zmuszono do kredytowania państwowych inwestycji. To państwo nasze, chyba Minister Rostowski tak sprytnie prokurujący wirtualny budżet, zatrzymywał pieniądze dla firm budowlanych. Przecież to wszystko można uregulować niezwykle prosto, tylko trzeba chcieć, a nie tworzyć zbójeckie państwo. Zatrzymanie pieniędzy dla przedsiębiorców jest kradzieżą, czy nie tak? Mało tego. Jest podcinaniem finansów – bytu tych firm oraz rodzin ich właścicieli. Wszystko jedno, czy był pośrednik, czy nie. Jeżeli zaangażowano pośrednika, a nie zabezpieczono interesu rzeczywistych wykonawców, to jeszcze gorzej. Nie można powiedzieć: „A, poradzą sobie”.

O tym proszę powiedzieć Panie były premierze.

Marek Morawski

Sierpień, 2012

W ostatnim czasie bardzo często spotykam się z nowymi, przypadkami raka, albo ze zwycięstwem tej choroby. Człowiek został pokonany. Pozostał smutek, żal, żałoba. I pozostaje pytanie? Dlaczego jest tak ogromna mnogość zachorowań? Rak staje się główną przyczyną zgonów w Polsce. Nie to mnie jednak interesuje, tylko co jest przyczyną tak wielu zachorowań na raka?

Kiedy wydarzyła się katastrofa w Czarnobylu 26 kwietnia 1986 roku władze sowieckie zataiły tę informację, a władze PRL podały ją do wiadomości dopiero 28 kwietnia. Skuteczność zapobieżenia skutkom napromieniowania zależy od czasu podania preparatów jodowych od momentu napromieniowania. To już 26 lat temu. W końcu podano jod i płyn Lugola prawie 18,5mln ludzi młodych, ale minęło kilka dni. Można się sprzeczać czy ta akcja była wystarczająca, czy dawki napromieniowania były wystarczająco duże, czy wystarczająco małe by szkodzić.

Może co innego jest przyczyną obecnego tak ogromnego wzrostu zachorowań na raka. Może to poziom zanieczyszczeń w naszym kraju poszybował w górę, może jakość żywności uległa katastrofalnemu pogorszeniu? Może to przepisy są lekceważone przez pazernych przedsiębiorców, a może są winni urzędnicy i odpowiednie urzędy przymykające oczy na kiepską jakość produktów i procesu produkowania? Może to import złej żywności i szkodliwych surowców?

Nie będę przeprowadzał analizy, bo nie jest to moim celem. Od tego są odpowiednie służby, placówki, instytuty, urzędy oczywiście też i sporo ludzi coś czyniących lub też udających, że robią coś pożytecznego. Tak jak niemal wszędzie.

Minister Rostowski pewnie w swym rachunku ubytku ludności Polski o kilkanaście milionów w następnych latach wziął pod uwagę również czynnik nowotworowy. Ja chciałbym jednak wiedzieć, jakie kroki podejmie mój Rząd w sprawie tak poważnego problemu? Nie chodzi mi o to, czy wystarczy trumien i miejsca na cmentarzach, ale o opisanie dokładnie przyczyn tak katastrofalnego stanu rzeczy oraz podjęcie długofalowych kroków w celu wyeliminowania lub ograniczenia niekorzystnych zdarzeń drastycznie wpływających na wzrost umieralności na raka. To nie przypadek, że w najbliższym kręgu znanych mi ludzi kilkanaście osób choruje lub zachorowało na raka. Jeśli nie jest to przypadek, to jest bardzo poważny problem na skalę krajową. Nie potrzeba powoływać specjalnej komisji. Nie musi być mnóstwo placówek pozorujących pracę. Wystarczy nawet jedna odpowiedzialna placówka, która udzieli odpowiedzi na zadane przeze mnie pytanie i nakreśli realny program zaradczy. Taki raport powinien być przedstawiony społeczeństwu wraz z decyzjami naszego Rządu. Chyba od tego jest właśnie mój Rząd, a nie w Syrii czy innych krajach, o których się tak wiele pisze czy mówi – w Polsce.

Metoda strusia jest mało skuteczna, chociaż oddala problem rozwiązania. Warto pamiętać, że kuper strusia wówczas wysoko wystaje.

Im wcześniej podejmie się efektywny wysiłek, tym lepiej. Uzyskanie poprawy to lata skutecznej i wytężonej pracy wielu ludzi, zmiana nawyków i spore pieniądze. Mnie na tym zależy. Chyba warto?

Warto, by podjęli się tego ludzie kompetentni, jednoznacznie odpowiedzialni, uczciwi. Nie można oszukiwać społeczeństwa i stwarzać polukrowanego raportu, jeśli będzie źle. Finanse i środki na ten cel powinien wygospodarować mój Rząd, o ile na zdrowiu społeczeństwa, a nie eutanazji zależy tej ekipie. Następnie podjąć się realizacji programu naprawczego, systematycznie i konsekwentnie. Bez bicia piany.

Marek Morawski

Coraz częściej Polska jawi mi się jako opróżniana szafa. Chyba nigdy nie była zbyt zasobna, ale nie było tak źle. Nawet w czasie zaborów wspólny majątek narodowy wzrastał tak samo jak i indywidualny Polaków. Zresztą wówczas uważano, że kraj jest bogaty bogactwem obywateli, a nie tym, co obywatel nakradnie z wspólnego. Działalność gospodarcza była owocna. Zabory były stratą polityczną, lecz gospodarczo był to okres istotnego rozwoju ekonomicznego.

Ostatnimi czasy rozwój kraju nie wygląda dobrze. Właściwie wygląda źle, chociaż na okrągło powtarza się, iż jesteśmy jedyni, którym wiedzie się tak dobrze. Zielona wyspa. Poziom faktycznej inflacji, ogromny spadek wartości polskiej waluty, ciągle rosnący deficyt budżetu, zabór obywatelskich funduszy emerytalnych, praktyczna likwidacja refundacji leków, wzrost obciążeń podatkowych, podwyżki energii, nakręcanie spirali inflacyjnej, podwyższanie wieku emerytalnego, wyprzedawanie majątku narodowego za śmieszne ceny świadczą o jednoznacznej złej kondycji gospodarczej i finansowej państwa lub innych celach, których się nie ujawnia. Można postawić kilka tez:
- żyjemy ponad stan czyli państwo jest za drogie, administracja państwowa jest zbyt wielka,
- państwo jest nieudolnie rządzone,
- rozwój ekonomiczny kraju nie jest celem rządu sprawującego władzę.
Jacek Rostowski uspokaja wszystkich, którzy boją się podwyższenia wieku emerytalnego. Według Ministra na zmianie przepisów wszyscy skorzystają. – Mam nadzieję, że nie tak jak na ograniczeniu refundacji i podwyżce cen leków.
Jak przewiduje Pan Minister już w roku 2020 problemem będzie nie znajdowanie miejsc pracy, ale rąk do pracy. Za osiem lat będzie 2 mln mniej ludzi zdolnych do pracy, w co można uwierzyć. Nie będzie problemu ze znalezieniem pracy – zapewniał. Teza ta jest głoszona już od wielu lat przez polityków o określonych zapatrywaniach na Polskę, polityków, dla których nie istnieje polska racja stanu, lecz jakaś inna, partyjna, prywatna, trudno powiedzieć, bo polskość jest dla nich zła, historia Polski też, patriotyzm to wiocha. Dlaczego wiocha? Czyżby uważali, że dzisiaj tylko mieszkańcy wsi są patriotami? Fakt. Chłopi musieli bronić ojcowizny. Żywią i bronią było hasłem, co nie odbiegało od prawdy.
Mam wrażenie, że programy szkolne w okresie stalinizmu były bardziej polskie, prorozwojowe, uczące na wyższym poziomie niż te ostatnimi laty. Komu zatem dzisiaj one mają służyć? Dla czyjego dobra mają pracować? Rozwiązywanie testów choćby w najkrótszym czasie nie jest wiedzą, nie czyni wynalazcy, odkrywcy, mędrca, a nawet przeciętnego inżyniera, nauczyciela, ekonomisty.
Na powyższe pytania koniecznie trzeba sobie i innym odpowiedzieć niezależnie od wieku i wykształcenia!!!
Od miesiąca nie mogę się nadziwić temu, co słyszę w mediach od rana do wieczora. Śmierć półrocznej Madzi i sensacja wokół jej matki. Toż to nie ta kobieta tragicznie dotknięta ma zaburzenia, ale to państwo jest chore, jego dziennikarze, reporterzy, politycy. Państwo niemal 40 milionowe w środkowej Europie, w UE. Są ogromne problemy bytowe 40 milionów ludzi, którym z dnia na dzień odmawia się wywiązania z umowy zdrowotnego ubezpieczenia, podnosi sto i dwieście razy opłaty za leki, często równe emeryturze czy rencie. Chce się podwyższyć wiek emerytalny obniżając poziom opieki zdrowotnej, miast go podnosząc, by ci starsi ludzie mieli jeszcze siłę pracować. Nie uwzględnia się kompletnie sytuacji rodzinnych, w których babcia i/lub dziadek pełnią istotną funkcję w opiece i wychowywaniu wnuków, a dzieci pracujących rodziców.
W UE uprawia się od lat propagandę przez przemilczanie czegoś lub zagadywanie bez pokrycia. Tworzy się wirtualną rzeczywistość. Gdy nie mówi się o czymś, zatem tego nie ma, jeżeli w żaden sposób nie możemy stwierdzić, że nie ma wystarczająco żłobków i przedszkoli, więc kiedy się przez tydzień powtórzy, że opieka nad maluchami jest zapewniona, to tak ma być. Tak jednak nie jest. Dzisiaj opieka jest, bo są dziadkowie, mogą się dzieciakami zaopiekować. Za dziesięć, dwadzieścia lat, bez lekarstw, bez dostępnych lekarzy, z karkołomnie i nieprzyzwoicie drogo zorganizowaną służbą zdrowia, z koszmarnie dużą ilością urzędników przejadających nasze pieniądze (podatki i pieniądze z ubezpieczeń zdrowotnych) to wielu z tych dziadków już nie będzie żyło. I o to chyba chodzi. To chyba  nazywa się eutanazją.
W tym momencie zrozumiałem, dlaczego nas ma być mniej. Pokolenia wojenne, powojenne miały siłę fizyczną, prokreacyjną, a teraz nie będą jej miały. Biorąc pod uwagę działania systemowe, uchwalane przepisy, trudności, kłody rzucane pod nogi zwykłym ludziom pracującym i zarabiającym marnie na tę rzeszę ludzi, wynagradzanych obficie z naszych podatków (Średnio brutto wynagrodzenie biurokraty to prawie 5 tys. złotych miesięcznie, przy średnim wynagrodzeniu brutto pracującego ok. 3200-3300zł/miesiąc).
Mówi się, rząd tak twierdzi, że opieka zdrowotna zbyt wiele kosztuje. Nie uwierzę w to, dopóki wiarygodne osoby czy instytucje nie przedstawia kilku danych porównawczo: dla służby zdrowia i dla NFZ. Ilu ludzi pracuje, ile to kosztuje. Być może potem trzeba będzie zwolnić albo lekarzy i dać pieniądze urzędnikom lub odwrotnie.
Po wojnie było nas ok. 23 miliony. Doszliśmy niemal do 40 milionów. Teraz ktoś chce stworzyć warunki takie, aby ludność się wykruszyła „sama”. Posłowie Sejmu uchwalają zmiany przepisów na przykład Kodeksu Handlowego, by nie trzeba było płacić podatków przez przynajmniej niektórych. Posłowie dbają o te bidule, no może tego jednego, specjalnego, którzy nie ma za co żyć, a wraz z nim ci, co nie będą się teraz mieli za co leczyć. Okropne. Teraz ci umrą – bez lekarstw nie ma się co dziwić, a biedni multimiliarderzy nie będą mieli wyrzutów sumienia. Raz na rok zorganizują wigilię dla potrzebujących i niepotrzebujących. Wspaniałe odbarczenie, nieprawdaż?
Stworzono warunki do penetracji naszego kraju przez obcych, wywożenia zysków opodatkowanych i nieopodatkowanych. Szacuje się, że jest to roczna kwota ok. 100 mld złotych, w połowie opodatkowana. Komu uczyniono dobrze i dlaczego? Odpowiedzi szukał odsądzony od czci i wiary Andrzej Lepper. Wyśmiewano się z niego, przyszywano krzywy wizerunek, ale nie pozwolono powiedzieć i wskazać winnego, a raczej winnych tego trwającego całe lata procederu, a może nie tylko tego.
Są problemy. My, społeczeństwo tego kraju, chciałbym móc powiedzieć Naród tego kraju, ci co czują się rzeczywiście Polakami, powinniśmy porozmawiać ze sobą, z Rządem, z posłami, polskim parlamentem, bo jest o czym dla nas wszystkich, młodych i starych, rządzących i rzadzonych. To jest nasze życie, pewnie trudniejsze w milionach przypadków, niż tych uprzywilejowanych, choć nie wiadomo czy słusznie.
Jest nad czym dyskutować, zastanawiać się, by dokonać prawidłowego wyboru, a nie jeszcze bardziej pogrążyć ten kraj i jego Naród.
Zagaduje się niewinnym dzieckiem, Madzią i jej biedną matką problemy Polski, zagęszcza atmosferę. Ukazuje stereotyp procesu dochodzeniowego, czyli przyjęcie pewnej tezy i pomijanie wszelkich innych. Tak prowadzono dochodzenia w przeszłości. Ktoś wskazuje politycznie odpowiadającą tezę i żadna kłopotliwa prawda nie jest ważna. Od razu przypomina się inne dochodzenie, od samego początku nie ujmujące wszelkich wątków. Brak profesjonalizmu, a tworzenie rzeczywistości wirtualnej, wydumanej. Tak ma być!
Tragedia Madzi spowodowała zaklajstrowanie mediów na miesiąc. Ludzie zostali podburzeni, wyrok wydano dwukrotnie – najpierw powieszono w wykreowanej opinii publicznej jakiegoś porywacza, a potem matkę, z której bez dowodu uczyniono dzieciobójczynię. Żadna teza nie została udowodniona. Tłumy przyszły na pogrzeb i o to chodziło majsterkowiczom od propagandy. Bez tego przyszliby bliscy, może jeszcze kilka innych osób. Był mróz. Ale może coś się będzie działo. Będzie za darmo spektakl – prawda spece od manipulacji, od wirtualnej Polski? Tęgie mózgi dochodzenia wymyśliły mataczenie i wsadziły tę przerażoną sytuacją młodą kobietę do więzienia. Czyż nie ma w tym kraju ludzi, którzy choć trochę potrafią myśleć? To jest żenada. W tym czasie odbył się pogrzeb Madzi. Gdyby w tym kraju obowiązywała najprostsza etyka, to kolejne służby nie kompromitowałyby się. Nie musiałyby wymagać nawet myślenia, tylko posłuszeństwo przełożonym i może w końcu etyce.
Kolejna wydmuchana bajka to wyższe wykształcenie młodych. Setki tysięcy. Dużo, tylko tyle, że jest to wirtualna wiedza. Tej wiedzy młodzi nie posiadają. Nawet nie ma jej w programach nauczania na jakimkolwiek poziomie. Nie cytaty, nie pisaty, nie myślący. Nikt takiego geniusza nie zechce zatrudnić. Firmy zagraniczne sprowadzają fachowców z swoich macierzystych krajów, by obsadzić kierownicze stanowiska.
Można by rozpocząć wyliczankę. Kiedy ściśniemy nic nie zostaje materialnego, tylko zmanipulowana informacja. Wirtualna rzeczywistość, chciejstwo co najwyżej.
Dla kogo kształci się tych ludzi? Dla wirtualnych firm, których już nie ma, bo albo je sprzedano za mniej niż wnoszone przez nie podatki, albo w perfidny sposób zniszczono zarówno materialnie, jak i personalnie na przykład stocznie. W Unii Europejskiej nierównych praw nie musiały tego uczynić najmocniejsze kraje jak Francja czy Niemcy.
Jeszcze mamy jakieś realne pieniądze, zdaje się ok. 38 mld $. Zamysł jest, by zamienić je na wirtualne, będące tylko zapisem księgowym. Fundusze emerytalne już są tyle warte, co ten ślad pióra na papierze. Ci, co bawią się manipulowaniem informacją otrzymują realne, duże pieniądze. Można za nie kupić nawet te drogie franki szwajcarskie, też realne, bo na ich straży stoi cała Szwajcaria od mieszkańców, poprzez ich rząd i bankierów. Tam nie lubią wirtualnych obrazków.
Równocześnie pokazuje się studiującym, że ich studia nie są nawet funta kłaków warte. Ministrem zostaje fryzjer, a Ministrem Sportu kobieta, owszem ładna, ale która chyba nigdy nie była na jakimkolwiek meczu. Czy Minister Sportu musi chodzić na mecze? Nie. Stwierdzenie jednak, że mecz dwóch konkretnych drużyn mógłby zastąpić mecz dwóch dowolnych drużyn świadczy o czymś innym. Tym gorzej.
Minister Finansów przedstawia budżet, o którym mówi się że jest wirtualny i proponuje rozwój kraju przez zmniejszenie ludności. Tak, prawda. Są to wyrwane „z kontekstu” informacje.
Takich wirtualnych obrazów można jeszcze wiele przywoływać, ale stałoby się to nudne.
Idą kolejne święta. Mamy jajeczko, ale ono jest coś za lekkie. Wydmuchane. Tak samo wydmuchane jak rozwój tego kraju. Sprzedano niemal wszystkie wędki, pozostali wędkarze. Informacje przedmuchano do wielkiego balona i wygląda, że również z nas robi się balona, a mówiąc dosadniej zostaliśmy jak Polska wydmuchani. Pozostała tylko wydmuszka.
Rośnie tylko zadłużenie już prawie bilion złotych. To niestety nie jest wydmuszka tylko realne pieniądze do zwrócenia, nie licząc odsetek.