Czy w nienormalnym kraju, w którym przytłaczająca część mediów jest "zaprzyjaźniona" ze sprawującymi władzę, opozycja może wygrać wybory? Oto jest pytanie... Media w Polsce nie są, wbrew nazwie, środkiem komunikacji społecznej, lecz częścią i aktywnym uczestnikiem walki politycznej. Dotarcie do społeczeństwa z przekazem, który jest sprzeczny z polityką i celami władzy, wydaje się więc zdaniem niewykonalnym.
Wbrew pozorom Prawu i Sprawiedliwości pozostało bardzo niewiele czasu na zaplanowanie i przeprowadzenie sensownych kampanii wyborczych - prezydenckiej i parlamentarnej - jakie odbędą się w 2015 roku. Jest rzeczą oczywistą, że kampanie te powinny być "kompatybilne", tzn. przygotowane i poprowadzone tak, aby stanowiły spójny przekaz, opisujący co, jak i kiedy opozycja chce osiągnąć. Jeżeli Prawo i Sprawiedliwość rzeczywiście chce wygrać przyszłoroczne wybory, to propozycje programowe muszą być na tyle jasne i atrakcyjne dla wyborców, że zmobilizują ich do uczestnictwa w wyborach. I to jest klucz do zwycięstwa: jeżeli Prawu i Sprawiedliwości uda się zmobilizować większość Polaków i przekonać do pójścia na wybory, to z dużym prawdopodobieństwem można założyć, iż tym razem wybory zostaną przez Prawo i Sprawiedliwość wygrane - i to w sposób zdecydowany. Jak jednak tego dokonać, mając przeciwko sobie media, których przytłaczająca większość zainteresowana jest utrzymywaniem status quo i które zaciekle będą broniły obecnego układu?
Skoro media są integralną częścią systemu, to nie pozostaje nic innego, jak tylko "obejście" ich i kontaktowanie się z wyborcami bez ich pośrednictwa. Jak to zrobić? Prawo i Sprawiedliwość jako zorganizowana struktura polityczna może wykorzystać te atuty, które jednak ma:
1. Program, który odpowiada na większość wyzwań i problemów, przed którymi stoi społeczeństwo - program ten na użytek kampanii wyborczych musi zostać przedstawiony w krótkiej formie, mieszczącej się na jednej kartce A-4 i rozesłany w formie listu do wyborców zarówno przed wyborami prezydenckimi, jak i przed wyborami parlamentarnymi (być może z różnym rozłożeniem akcentów, ale generalnie program wyborczy kandydata Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta powinien być zgodny z programem, jaki będzie prezentowany przez Prawo i Sprawiedliwość w wyborach parlamentarnych).
2. Duża liczba posłów i senatorów, a co za tym idzie biur poselskich rozsianych po całym kraju - w kampanie wyborcze muszą być zaangażowane nie tylko sztaby wyborcze, ale wszyscy parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości. O ile w wyborach parlamentarnych dzieje się to niejako naturalnie, o tyle w wyborach prezydenckich parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości powinni zostać zobligowani do aktywnego uczestnictwa w nich (np. każdy poseł i senator Prawa i Sprawiedliwości powinien być zobowiązany do uczestnictwa w spotkaniach z wyborcami we wszystkich gminach, jakie znajdują się w ich okręgu wyborczym a w dużych miastach - z różnymi środowiskami społeczno-zawodowymi).
3. Rozbudowane struktury partyjne, czyli duża liczba ludzi mających doświadczenie organizacyjne - struktury partyjne powinny zostać zobligowane do zorganizowania spotkań we wszystkich gminach oraz z ważnymi (opiniotwórczymi, cieszącymi się społecznym zaufaniem) na danym terenie środowiskami.
4. Środki, jakimi dysponuje jako partia - wydaje się, że główne środki, jakimi dysponowało będzie Prawo i Sprawiedliwość, powinny zostać przeznaczone na kampanię bezpośrednią (listy do wyborców, plakaty, ulotki, organizacja spotkań) a nie na zasilanie finansowe (opłaty za emisję spotów) "zaprzyjaźnionych" z władzą mediów, które i tak program Prawa i Sprawiedliwości skrytykują i wyszydzą a kandydatów ośmieszą lub oplują.
Powyższe pomysły to tylko przykłady, ale systematyczne przemyślenie, zaplanowanie i przeprowadzenie zbliżających się kampanii wyborczych, czyli maksymalne wykorzystanie "aktywów", da w efekcie "wartość dodaną", jakiej od Prawa i Sprawiedliwości oczekują obywatele, którym zależy na Polsce.