Przeskocz do treści

Rok 2014 w Belgii, czyli czego boją się Walonowie

barbarahenkeBarbara Henke

Poniższa karykatura to jedna z wielu, które przyciągnęły moją uwagę w ostatnim czasie. Codziennie, w belgijskim dzienniku „Soir”, pojawia się „Karykatura dnia”. Ta, przedstawiająca lidera niderlandzkiej partii narodowej - Nowego Sojuszu Flamandzkiego (N-VA), Barta de Wevera, choć wydaje się zwyczajnie złośliwa, ma o wiele ważniejsze znaczenie. Przedstawia bowiem skryte „nadzieje” Walonów (Belgów z francuskojęzycznego regionu Belgii – Walonii) dotyczące belgijskich wyborów federalnych, które odbędą się w 2014 roku.

belgia2014aDlaczego de Wever nie jest zbyt popularny w Walonii? Bowiem program jego partii zakłada działania, które można nazwać separatystycznymi, jak stopniowe usamodzielnianie się  Flandrii od dużo słabszej gospodarczo Walonii, czego efektem miałoby być odłączenie się Flandrii od Walonii i utworzenie autonomicznego państwa.

Dlatego też Walonowie boją się jego wygranej w  przyszłorocznych wyborach federalnych, szczególnie, że belgijskie ubezpieczenie społeczne jest wspólne dla obu części Belgii. Według statystyk, Walonia korzysta z niego dużo bardziej, niż Flandria. Związane jest to z historią Walonii, która była przede wszystkim obszarem kopalni węgla, dlatego też choroby i dolegliwości na tym terenie są dużo poważniejsze i kosztowniejsze, niż we Flandrii. Separacja pogrążyłaby Walonię zarówno na poziomie ekonomicznym jak i społecznym.

Jednakże N–VA idzie jeszcze dalej. W dobie kryzysu zaczynają się pojawiać z ich strony postulaty wyjścia ze strefy Schengen, a nawet z Unii Europejskiej. Dlatego też, de Wever często porównywany jest przez politologów do francuskiej polityk Marie Le Pen.

belgia2014bGdyby jednak proces oddzielenia miał miejsce, moglibyśmy być świadkami niezwykle ciekawej sytuacji w Europie. Według ekspertów, Bruksela najprawdopodobniej zostałaby miastem niezależnym, tak jak w tym momencie, szczególnie, że jest ona raczej frankofońska. Jednakże miasto to jest ze wszystkich stron otoczone Flandrią. Gdyby więc Flandria odłączyła się od Unii Europejskiej, aby znaleźć się w stolicy unijnej, trzeba by było, paradoksalnie, przejechać przez kraj, który nie należałby ani do Strefy Schengen, ani do Unii Europejskiej. Jak inaczej wyglądałaby wówczas mapa Unii Europejskiej 😉