Ostatnio jesteśmy świadkami wielu zjawisk mniej czy bardziej nas irytujących. Mieliśmy RAŚ, ACTA, teraz jest sprawa wcześniejszych emerytur i Funduszu Kościelnego. Wielu protestuje i krytykuje rząd ale mam wrażenie że nikt albo nie zauważył albo nie chce zauważyć że w cieniu tych afer tzw. polski rząd kończy długi i piękny okres ponad tysiącletniej historii istnienia Rzeczypospolitej. Rząd który nazywa siebie polskim niemal na każdym odcinku życia społeczno-politycznego prowadzi politykę rugowania polskości. Pomijam tu kwestie braku szacunku do Polski ze strony polityków PO, którzy są gotowi sprzedać interes narodowy za jakiś stołek w Brukseli, albo chociaż miłe spojrzenie kanclerz Merkel. Tusk i jego ekipa jest największym wrogiem polskości jaki chyba poznała nasza historia i do tego bardziej sprytnym niż nawet rządy zaborcze w XVIII i XIX w. Wtedy bowiem znaliśmy wroga i jego cel.
Dziś wydaje się ze mamy do czynienia z Polakami a tu niespodzianka… – nie dawno przezywaliśmy przecież oburzenie związane z usunięciem orzełka na koszulkach piłkarzy i to tych piłkarzy którzy mają nas reprezentować na Euro 2012, gdzie Polska jest współorganizatorem. Kraj który organizuje taką imprezę wstydzi się swych korzeni zamiast wykorzystać okazje by te korzenie propagować i chwalić się nimi przed całą Europą. Afera ta była jednak moim zdaniem takim rodzajem sprawdzianu na ile Polacy chcą być jeszcze Polakami. Zdaliśmy egzamin dlatego rząd nadal nie może oficjalnie powiedzieć "od dziś nazywany się Nadwiślański Region Europy". Okazało się że jeszcze zbyt mało zrobili by Polaków wynarodowić – więc pracują nad tym dalej. Niszczą polską szkolę by młodzi ludzie byli matołami i można było im spokojnie i szybko wmówić że polskość równa się wstyd. Wmawiają wszystkim że poczucie wspólnoty narodowej to archaizm, ze Polskę trzeba rozbić i uczynić z niej państwo federacyjne, odłączyć regiony takie jak Śląsk, bo Ślązacy to nie są Polacy to ofiary polskiej zaborczości i nietolerancji. A jakby tego było mało to każą nam się wstydzić własnego języka, bo kto dziś mówi po polsku, trzeba być nowoczesnym ….
W Krakowie w samym centrum miasta, dosłownie 5 min. od Rynku Głównego, na ul. Basztowej odkąd tylko pamiętam była siedziba LOT-u. Jest to już właściwie punkt orientacyjny, nawet przystanek tramwajowy się tak nazywa. Zdecydowano jednak, że firma LOT jest już mało reprezentatywna jak na obecne czasy. Powinna wykazać się nowoczesnością i być bardziej proeuropejska. Toteż obecnie zdjęto tablicę z obciachowym napisem "Polskie Linie Lotnicze LOT" i zastąpiono je treścią…. LOT Polish Airlines! Jak to ładnie brzmi – czyż nie! Od razu widać, że język polski się rozwija! Oczywiście nikt nie protestuje, a władze miasta mają za nic że historyczne centrum polskiego Królewskiego Miasta Krakowa, niegdyś będącego stolica naszego Kraju, a dziś pełniącego nadal jeszcze rolę stolicy kulturalnej i naukowej zamienia się w tandetny, nie mający nic wspólnego z chlubną polska przeszłością rynsztok. Dlaczego?… a no dlatego żeby zagraniczni goście (których na marginesie coraz mniej) mogli się czuć jak u siebie. Polacy zaś powinni się cieszyć, że nie zamyka się ich gettach i że nadal mogą chodzić tymi samymi ulicami co nasi goście z Europy, bo to przecież niezasłużonym jest dla nas zaszczytem przejść obok Anglika, Niemca…