Przeskocz do treści

krakowniezaleznymkInformacja własna

3 czerwca 2016 roku w Sądzie Okręgowym w Krakowie (ul. Przy Rondzie 7) odbyła się kolejna rozprawa przeciwko p. Markowi Majchrowi. Został on absurdalnie i złośliwie oskarżony przez policję i prokuraturę o to, że 8 marca 2015 roku podczas wiecu wyborczego usiłował dokonać "zamachu" krzesłem na byłego już prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Zdjęcia nadesłał p. Mieczysław Suczyński: https://goo.gl/photos/hMEzj5M1VB8QpRmd6

Radio Maryja

Kandydat PiS na prezydenta Andrzej Duda i ubiegający się o reelekcję prezydent Bronisław Komorowski zmierzą się dzisiaj w telewizyjnej debacie na antenie TVN. To kolejne spotkanie Dudy i Komorowskiego przed drugą turą niedzielnych wyborów.

Debata ma być podzielona na trzy bloki tematyczne. Dziennikarze prorządowej stacji: Justyna Pochanke, Monika Olejnik i Bogdan Rymanowski będą zadawać pytania kandydatom z zakresu: polityki, gospodarki, spraw społecznych i polityki zagranicznej. Dr Mirosław Boruta, socjolog, mówi, że oba sztaby wyborcze wyciągnęły wnioski po pierwszym starciu w TVP. Dzisiejsze stracie to swoistego rodzaju koło ratunkowe dla Bronisława Komorowskiego. - Pamiętajmy o tym, że debata w TVN będzie "kołem ratunkowym" rzuconym panu prezydentowi Komorowskiemu i mającym zatopić pretendenta. Myślę, że jest to już niemożliwe, dlatego że jest taki stopień społecznej akceptacji dla nowego, młodego człowieka, który chce zmienić Polskę na lepsze i stopień odrzucenia, co znakomicie pokazało 3 mln wyborców Pawła Kukiza, wobec starego prezydenta, czego nawet zaprzyjaźnione media nie będą w stanie zmienić - stwierdza dr Mirosław Boruta.

Poseł Beata Szydło, szefowa sztabu wyborczego kandydata PiS liczy, że debata będzie merytoryczna. Wszystko zależy od urzędującej głowy państwa. - Andrzej Duda zawsze jest gotów do debaty merytorycznej. W poprzedniej debacie również debatował merytorycznie. Natomiast, jaki będzie wydźwięk debaty, to zależy w tej chwili w dużej mierze od Bronisława Komorowskiego. Czy zechce debatować na tematy merytoryczne, czy będzie się stosował tylko i wyłącznie do zaleceń PR-owskich jego zaplecza? To wszystko będzie zależało jak prezydent do tego podejdzie - wskazuje poseł Beata Szydło. Na koniec debaty kandydaci skierują do wyborców dwuminutowe oświadczenia, w których będą apelowali o oddanie głosu na siebie.

Tekst za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/kolejna-debata-przed-druga-tura-wyborow-prezydenckich

Radio Maryja

Andrzej Duda i Bronisław Komorowski zmierzyli się w pierwszej telewizyjnej debacie przed II turą wyborów prezydenckich. Debata dotyczyła bezpieczeństwa i spraw zagranicznych, ustroju państwa, gospodarki i spraw wewnętrznych. Zorganizowały ją TVP i POLSAT. W czwartek odbędzie się debata w TVN.

Ubiegający się o reelekcję Bronisław Komorowski zarzucił Dudzie, że w czasach rządów PiS na modernizację wojska wydawano mniej pieniędzy niż obecnie. Odpowiadający na to pytanie Andrzej Duda wymienił stanowiska Komorowskiego związane z obronnością. Pytał retorycznie - "W jakim stanie jest dzisiaj polska armia?" - Obserwował pan spokojnie, kiedy pana partyjny kolega pan minister Bogdan Klich dokonywał demontażu polskiej armii, jak mówią oficerowie będący już na emeryturze. Przez całe lata obcinaliście państwo finansowanie armii. Co roku zaoszczędzaliście w budżecie pieniądze na armię, na jej dozbrojenie i modernizację, zabierając je, żeby zasypywać dziurę budżetową. Dwukrotnie z tego powodu zmienialiście budżet- ostatni raz w 2013 roku. Zabraliście ponad 3 mln złotych. Panie prezydencie, nie słyszałem wtedy pana głosu w obronie polskiej armii. Finansowanie na poziomie ponad 2 proc. ostatni raz miało miejsce w latach 2006-2007. Chciałem panu o tym przypomnieć - mówił Andrzej Duda.

Bronisław Komorowski straszył PiS-em; Andrzej Duda merytorycznie mówił o swoim programie - tak podsumowuje wczorajszą debatę dr Mirosław Boruta. Socjolog podkreśla, że zwycięzcę debaty wskazały ostatnie minuty - czyli oświadczenia kandydatów. - Kończąca wypowiedź, takie słowo do narodu Bronisława Komorowskiego było bardzo kiepskie, na zasadzie przeciwstawienia - ja lepszy, ja większy. Jest różnica między butą, bufonadą a pewnością siebie. Jest różnica między prostotą a prostactwem. Po prostu to wszystko gdzieś na koniec z obecnego prezydenta wyszło. Mam nadzieję, że będzie uczciwie, jak prezydent swoje pięć lat porówna z pięcioma latami, które teraz będzie miał pan prezydent Andrzej Duda. Wtedy to porównanie będzie w miarę uczciwe - stwierdza dr Mirosław Boruta.

Dr Michał Kuź, politolog, podkreśla, że to nie same debaty telewizyjne i radiowe decydują dziś o losach kampanii. Ekspert zwraca uwagę, że to Internet gra pierwsze skrzypce. Dodaje, że po tej debacie obecny prezydent odrobił straty. - Ta debata niewątpliwie pozwoli Bronisławowi Komorowskiemu nawiązać walkę. Znowu jest ciekawie. Sztab Dudy znowu musi się zmobilizować - nie może spocząć na laurach, nie może się zachłysnąć zwycięstwem. Walka będzie bardziej wyrównana po tej pierwszej debacie, ale nie jest tak, że absolutnie jednoznacznie ona zadecyduje o przewadze Bronisława Komorowskiego. Tym bardziej, że jest jeszcze druga debata. Natomiast ona sprawia, że kampania będzie w tym momencie ciekawsza - ocenia dr Michał Kuź.

Kolejna debata miedzy kandydatami PiS i PO na prezydenta odbędzie się w najbliższy czwartek na antenie TVN-u. W niedzielę w kampanię wyborczą obydwu kandydatów na prezydenta włączyła się młodzież. PiS przedstawił "drużynę Dudy", a młodzieżówka PO zorganizowała happening w odpowiedzi na Twitterowy wpis europosła Janusza Wojciechowskiego. Kandydata PiS-u na prezydenta poparli m.in. liderzy parlamentu studentów RP, Stowarzyszenia Młodzi dla Polski czy Stowarzyszenie "Koliber". Piotr Müller, wieloletni przewodniczący Parlamentu Studentów RP, tłumacząc dlaczego swój głos odda na Andrzeja Dudę, przypomniał, że Bronisław Komorowski wprowadził m.in. opłaty za drugi kierunek studiów.

- Przypomnę, że to właśnie Bronisław Komorowski podpisał ustawę, która ograniczała bezpłatną edukację w Polsce, która ograniczała bezpłatny drugi kierunek studiów, a która później została tak naprawdę uznana za niezgodną z konstytucją przez Trybunał Konstytucyjny. Dlatego apeluję do naszych koleżanek i kolegów studentów, aby poparli Andrzeja Dudę, który popiera bezpłatną edukację w Polsce, który nie chce ograniczeń dla młodych ludzi w zdobywaniu wiedzy. Tym naturalnym wyborem w tym wypadku jest Andrzej Duda, który jednoznacznie podkreśla, że edukacja w Polsce powinna być szeroko dostępna i nie powinna być ograniczana tylko ze względu na to, że ktoś nie ma pieniędzy na dalszą edukację - powiedział Piotr Müller. Młodzież popierająca Andrzeja Dudę pokazała także koszulkę z wizerunkiem swojego kandydata i napisem "przyszłość".

Sztab PiS-u zaprezentował także nowy spot wybroczy dot. kredytów udzielanych Polakom. Jest on odpowiedzią na budzącą wiele kontrowersji wypowiedź prezydenta Komorowskiego. Młodzieżówka PO przed Pałacem Prezydenckim zamknęła się w klatkach. Uczestnicy happeningu twierdzili, że w przypadku wygranej kandydat PiS-u będzie zamykał w więzieniach m.in. miłośników "medycznej" marihuany czy osób, które nie słuchają Radia Maryja.

Tekst za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/duda-i-komorowski-zmierzyli-sie-w-debacie-telewizyjnej

Z dr. Mirosławem Borutą, socjologiem z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, rozmawia Marcin Austyn.

Różnica zdobytych głosów przez Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego jest na tyle niewielka, że pytanie o wynik II tury pozostaje nadal otwarte.

– Większość analityków zgodnie twierdziła, że w braterskim duecie to Jarosław Kaczyński grał pierwsze skrzypce. Można więc powiedzieć, że Prawo i Sprawiedliwość oddało na potrzeby urzędu prezydenckiego i tych wyborów to, co ma najlepsze, natomiast Platforma Obywatelska, no cóż – Donald Tusk w styczniu zrezygnował; czy to zbytnia pewność siebie? To odmienne podejście, to tak różne potraktowanie wyborców także przekłada się na końcowy wynik. Wyborców nie wolno lekceważyć, bo – przynajmniej w dniu wyborów – zależy od nich bardzo wiele. W 2005 r. Lech Kaczyński przegrał I turę trzema procentami głosów, a II turę wygrał ośmioma. Kilka procent to niewielka różnica, wszystko rozstrzygnie się w II turze.

PO zaczyna robić ukłony w stronę Lewicy. Sądzi Pan, że ten elektorat w II turze zagłosuje na Komorowskiego, lub też – ujmując inaczej – przeciwko Kaczyńskiemu?

– I tak, i nie. Marek Belka czy Włodzimierz Cimoszewicz to tylko jednostki, a wokół Grzegorza Napieralskiego wyrosło środowisko, które może odegrać dużą rolę już podczas najbliższych wyborów samorządowych i parlamentarnych. Co więcej, program społeczny lewicy jest o wiele bliższy Prawu i Sprawiedliwości niż PO. Przecież ci ostatni z pewnością nie zaproponują bezpłatnej (czytaj: państwowej) edukacji, studiów wyższych czy służby zdrowia. Wiele obiecuję sobie także po bezpośrednich debatach. Dla nas, aktywnej, głosującej części społeczeństwa, to właśnie one mogą stać się czynnikiem rozstrzygającym. Życzyć trzeba sobie i Polsce tego, czego życzy się zazwyczaj – by wygrał lepszy.

Mimo próby tonowania emocji w kampanii nie brakowało słów, które paść nie powinny. Sięganie po „starą” retorykę było błędem?

– Największym błędem Platformy Obywatelskiej jest jej niemoc personalna. Ta partia składa się głównie z ludzi nastawionych na agresję i nienawiść do wszystkiego i wszystkich tych, którzy znajdują się poza jej środowiskiem. Już prawybory pomiędzy Bronisławem Komorowskim a Radosławem Sikorskim były wyborem pomiędzy „snajperem, który nie mógł nie trafić”, a „dorzynającym watahy”. Retoryka zbrodni i nienawiści wzmocniona późniejszymi wypowiedziami „autorytetów” nie budzi optymizmu. Ona nie pozwala na budowanie przyszłości opartej na wartościach, a przede wszystkim na szacunku dla drugiego człowieka i zrozumieniu jego inności, odmienności.

Jak Pan ocenia wypominaną przez liderów Platformy metamorfozę Jarosława Kaczyńskiego?

– Trudno tu mówić o jakiejś ogromnej metamorfozie Jarosława Kaczyńskiego. On taki jak teraz po prostu był. Przypominanie mu kilku przykładów wyrwanych z przeszłości i kontekstu nie zmienia mojej wysokiej oceny jego sposobu widzenia polityki zarówno jako służby (i to przede wszystkim służby) dla innych, jak i sposobu prowadzenia kampanii wyborczej.

Kandydaci potrafili udźwignąć ciężar debat?

– Mimo krótkiego czasu z kampanii można było wyłowić kilka znakomitych wystąpień. To m.in. seria debat Jarosława Kaczyńskiego w Warszawie, debata wstępna z prof. Jadwigą Staniszkis, debata o gospodarce, o państwie, o kwestiach społecznych, regionach czy edukacji. Z zainteresowaniem obejrzałem także transmitowaną przez telewizję publiczną debatę czterech kandydatów popieranych przez partie parlamentarne. W mojej ocenie, w tym starciu najlepiej zaprezentował się Jarosław Kaczyński, choć i Waldemar Pawlak ustępował mu niewiele, a nawet i uzupełniał. I co ważne, także Grzegorz Napieralski wykazał się kilkakrotnie „instynktem państwowca”. Obserwując postawy tych trzech kandydatów, można stwierdzić: „Tak należy, by zachowywał się prezydent”.

Pana zdaniem, politycy ubiegający się o urząd prezydenta RP mieli nam coś do przekazania?

– Nawiązałbym tu do debaty o państwie. Nie państwie teoretycznym, jakimś modelu, ale o państwie polskim. Linią graniczną jest dla mnie wizja państwa, państwa samodzielnego, współpracującego w ramach szerszych koalicji politycznych i bloków militarnych, ale wciąż mającego na uwadze możliwości rozwoju i bezpieczeństwa własnych obywateli, rozwoju i bezpieczeństwa edukacyjnego, ekonomicznego, energetycznego, zdrowotnego i wielu innych sfer, o których decyduje właśnie ono. Podkreślanie tych elementów – zauważmy tutaj choćby wypowiedzi o edukacji – przez Jarosława Kaczyńskiego (zniżki dla uczniów i studentów, prawo do studiowania za darmo), Grzegorza Napieralskiego (edukacja jest najważniejsza, przywrócenie gabinetów lekarskich w szkołach, studia dostępne dla wszystkich) i Waldemara Pawlaka (dobre szkolnictwo zawodowe, współpraca gospodarki z nauką) na pewno dobrze rokuje na przyszłość. Na tym tle Bronisław Komorowski ze swoją „wyliczanką” o wzroście liczby uczelni i studentów oraz potrzebie zamienienia tych „ilości” w „jakość” wypadł słabo, a na dodatek zdeprecjonował wysiłek i tak niedocenianych nauczycieli szkół i uczelni. Wracając do meritum – programy trzech pierwszych wspomnianych kandydatów, pomimo różnic, były ewidentnie propaństwowe. Nie dziwi więc, że właśnie te pierwsze trzy partie mają zinstytucjonalizowane zaplecze społeczne i popierające je związki zawodowe… To jest już jednak prognostyk na najbliższe wybory samorządowe i parlamentarne.

Dziękuję za rozmowę.

Tekst za: https://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/kilka-procent-to-niewielka-roznica