Przeskocz do treści

Radio Maryja

Brak samochodów spalinowych, podróż samolotem raz na dwa lata i racjonowanie żywności - to najnowsze plany ekologicznych ideologów. Pierwszy z postulatów wejdzie w życie już za 12 lat.

Parlament Europejski przegłosował zakaz rejestrowania i sprzedaży nowych samochodów spalinowych w UE od 2035 roku. Chodzi zarówno o auta osobowe, jak i dostawcze. - Rewolucja przemysłowa ma miejsce, czy nam się to podoba, czy nie. Musimy odbudować nasz przemysł w oparciu o przyszłość, a przemysł samochodowy może temu przewodzić, jeśli dziś zagłosujecie za tą propozycją - mówił wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, Frans Timmermans. Zielona rewolucja budzi sporo wątpliwości i pytań. Obecnie za najtańsze auto elektryczne na rynku trzeba zapłacić 90 tysięcy złotych, a baterie nie są wieczne i po kilku latach tracą swoje właściwości. Stąd pytanie o rzeczywiste powody unijnej rewolucji w motoryzacji. - Jeśli ktoś zainwestuje w przemysł związany z elektrycznymi samochodami, to z pewnością wkrótce bardzo dobrze zarobi, bo ideologowie w Europie każą mu kupować tylko i wyłącznie takie samochody - analizował Mirosław Boruta Krakowski, socjolog.

Decyzję Europarlamentu musi zatwierdzić jeszcze Rada Europejska, czyli szefowie rządów wszystkich państw członkowskich. Nowym regulacjom sprzeciwiają się politycy Solidarnej Polski. Poseł Tadeusz Cymański przekonywał, że uderzą one w najbiedniejszych. - Ludzie jeżdżą samochodami, na jakie ich stać. Widzimy w bardzo jaskrawy sposób, że dla tych ludzi to jest ograniczenie, to jest wykluczenie - Zielony komunizm - powiedział Tadeusz Cymański.

Wiceminister sprawiedliwości, Sebastian Kaleta, zapowiedział interwencję w TSUE. - Ponieważ ten akt prawny jest elementem pakietu Fit for 55, który znacząco wpływa na suwerenność energetyczną państwa członkowskiego - zaakcentował wiceminister Sebastian Kaleta. Według przewodniczącego klubu KO, Borysa Budki, winę za to ponoszą rządzący. - Decyzje polityczne zapadają na szczeblu rządowym. Rząd premiera Morawieckiego zgodził się na tego typu działania, na osiągnięcie celu klimatycznego - wskazywał Borys Budka. W grudniu 2020 roku premier Mateusz Morawiecki zgodził się na ograniczanie redukcji gazów cieplarnianych w całej Unii do 55 procent do 2030 roku. Zgodę wyraziły wówczas wszystkie państwa Wspólnoty. Unia chce osiągnąć neutralność klimatyczną już w 2050 roku. Do ograniczenia emisji dwutlenku węgla dążą także największe miasta na świecie.

Warszawa należy do formatu C40. Grupa zaleca mieszkańcom miast radykalne ograniczenie spożycia mięsa, nabiału, zakupu ubrań i przemieszczania się. Zalecenia są próbą ingerencji w podstawowe prawa człowieka - zwrócił uwagę Marcin Drewa, politolog. - Nakazujące miastom określone zachowania, określony sposób życia - podkreślił Marcin Drewa. Forsowanie wątpliwych rozwiązań dzieli polską scenę polityczną. - Nie urządzajmy świata ludziom wbrew ich woli. Nie poprzemy. To są wymysły, to są jakieś fanaberie - stwierdził Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL. - To też jest tak, że nasze społeczeństwo się zmienia i te rzeczy dzieją się trochę już z automatu - dodała Marcelina Zawisza, poseł Lewicy.

Od 1 lipca 2024 roku do centrum Warszawy nie wjadą pojazdy z napędem diesla starsze niż 18 lat oraz auta benzynowe starsze niż 27 lat. Z biegiem czasu normy jeszcze bardziej się zaostrzą. Trzeba znaleźć alternatywę dla Warszawiaków - mówił przewodniczący klubu PiS w Radzie Warszawy, Dariusz Figura. - Takie ruchy rzeczywiście troszeczkę rozumiem, ale z drugiej strony budzą kontrowersję i brak jest zachęt dla mieszkańców Warszawy, to też rzeczywiście rozbudowa transportu publicznego - podsumował Dariusz Figura. Po Krakowie i Wrocławiu, Warszawa jest trzecim miastem w Polsce, które wprowadza Strefę Czystego Transportu.

Tekst i zrzuty ekranowe za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/zielony-komunizm

Radio Maryja

Platforma Obywatelska zmienia front w aferze warszawskiej. Przewodniczący partii zapowiada obronę Hanny Gronkiewicz-Waltz, oskarżanej przez media, działaczy społecznych oraz część polityków za nadużycia urzędników ratusza przy zwrocie nieruchomości.

Afera reprywatyzacyjna w Warszawie staje się coraz bardziej głośna. Przed dziennikarzami z nieprawidłowości tłumaczą się miejscy urzędnicy, a nie prezydent stolicy. Hanna Gronkiewicz–Waltz jest oficjalnie na urlopie. To dość dziwna sytuacja – przyznaje warszawski radny Cezary Jurkiewicz i zaznacza, że w takiej sytuacji każdy odpowiedzialny człowiek powinien przerwać urlop i przyjeżdżać, bo sytuacja jest bardzo konkretna. Pani prezydent może się obawiać, ponieważ sprawa jest naprawdę poważna – twierdzi Dariusz Figura, radny Prawa i Sprawiedliwości. – Gdy patrzymy na historię reprywatyzacji w Warszawie, to widzimy, że skala roszczeń po roku 2007 gwałtownie wzrosła, a potem gwałtownie wzrósł odsetek reprywatyzacji wtórnych, czyli udział osób, które odkupywały roszczenia i ubiegały się o zwroty – podkreśla Dariusz Figura.

Prezydent Warszawy z urlopu wraca w piątek i być może tego dnia spotka się z dziennikarzami. Do tego czasu może zastanawiać się nad strategią obrony. To również czas dla władz Platformy na zastanowienie się, czy stanąć murem za wiceprzewodniczącą partii, czy też nie. – Podkreślę, że dla mnie nie ma znaczenia, kto rządzi w Warszawie. Jeżeli popełniono błędy i nadużycia, to nie będę go bronił, nawet, jeżeli był z Platformy (…) Nie zamierzam nikogo bronić i powinna to wytłumaczyć przede wszystkim prezydent Gronkiewicz-Waltz, a prokuratura powinna to wyjaśniać – mówił dziennikarzom jeszcze kilka dni temu Borys Budka, były minister sprawiedliwości w rządzie Ewy Kopacz. Pod wpływem części mediów sprzyjających PO, partia zmieniła jednak retorykę w sprawie prezydent Warszawy. Przewodniczący Grzegorz Schetyna na antenie radia TOK FM powiedział, że jego partia będzie absolutnie bronić i wspierać Hannę Gronkiewicz-Waltz.

Strategia przewodniczącego PO jest typowo korporacyjna – mówi socjolog Mirosław Boruta. – Bronimy swoich. Brakuje mu szerszego horyzontu, żeby nie tyle bronić ludzi, ile bronić sprawy – ocenia Mirosław Boruta. Afera warszawska i obrona Hanny Gronkiewicz-Waltz może mieć dla Platformy poważne skutki. Warszawa to jeden z bastionów PO. Być może dojdzie do kolejnego referendum, które w bardzo zmienionej sytuacji politycznej będzie udane – podkreśla socjolog. W październiku 2013 r. w Warszawie odbyło się referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz. O mały włos prezydent nie straciłaby stanowiska. Do ważności głosowania zabrakło niecałego procenta. Zdecydowana większość, która poszła do urn, była za odwołaniem Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Tekst za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/broni-prezydent-warszawy