Przeskocz do treści

Radio Maryja

Brak samochodów spalinowych, podróż samolotem raz na dwa lata i racjonowanie żywności - to najnowsze plany ekologicznych ideologów. Pierwszy z postulatów wejdzie w życie już za 12 lat.

Parlament Europejski przegłosował zakaz rejestrowania i sprzedaży nowych samochodów spalinowych w UE od 2035 roku. Chodzi zarówno o auta osobowe, jak i dostawcze. - Rewolucja przemysłowa ma miejsce, czy nam się to podoba, czy nie. Musimy odbudować nasz przemysł w oparciu o przyszłość, a przemysł samochodowy może temu przewodzić, jeśli dziś zagłosujecie za tą propozycją - mówił wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, Frans Timmermans. Zielona rewolucja budzi sporo wątpliwości i pytań. Obecnie za najtańsze auto elektryczne na rynku trzeba zapłacić 90 tysięcy złotych, a baterie nie są wieczne i po kilku latach tracą swoje właściwości. Stąd pytanie o rzeczywiste powody unijnej rewolucji w motoryzacji. - Jeśli ktoś zainwestuje w przemysł związany z elektrycznymi samochodami, to z pewnością wkrótce bardzo dobrze zarobi, bo ideologowie w Europie każą mu kupować tylko i wyłącznie takie samochody - analizował Mirosław Boruta Krakowski, socjolog.

Decyzję Europarlamentu musi zatwierdzić jeszcze Rada Europejska, czyli szefowie rządów wszystkich państw członkowskich. Nowym regulacjom sprzeciwiają się politycy Solidarnej Polski. Poseł Tadeusz Cymański przekonywał, że uderzą one w najbiedniejszych. - Ludzie jeżdżą samochodami, na jakie ich stać. Widzimy w bardzo jaskrawy sposób, że dla tych ludzi to jest ograniczenie, to jest wykluczenie - Zielony komunizm - powiedział Tadeusz Cymański.

Wiceminister sprawiedliwości, Sebastian Kaleta, zapowiedział interwencję w TSUE. - Ponieważ ten akt prawny jest elementem pakietu Fit for 55, który znacząco wpływa na suwerenność energetyczną państwa członkowskiego - zaakcentował wiceminister Sebastian Kaleta. Według przewodniczącego klubu KO, Borysa Budki, winę za to ponoszą rządzący. - Decyzje polityczne zapadają na szczeblu rządowym. Rząd premiera Morawieckiego zgodził się na tego typu działania, na osiągnięcie celu klimatycznego - wskazywał Borys Budka. W grudniu 2020 roku premier Mateusz Morawiecki zgodził się na ograniczanie redukcji gazów cieplarnianych w całej Unii do 55 procent do 2030 roku. Zgodę wyraziły wówczas wszystkie państwa Wspólnoty. Unia chce osiągnąć neutralność klimatyczną już w 2050 roku. Do ograniczenia emisji dwutlenku węgla dążą także największe miasta na świecie.

Warszawa należy do formatu C40. Grupa zaleca mieszkańcom miast radykalne ograniczenie spożycia mięsa, nabiału, zakupu ubrań i przemieszczania się. Zalecenia są próbą ingerencji w podstawowe prawa człowieka - zwrócił uwagę Marcin Drewa, politolog. - Nakazujące miastom określone zachowania, określony sposób życia - podkreślił Marcin Drewa. Forsowanie wątpliwych rozwiązań dzieli polską scenę polityczną. - Nie urządzajmy świata ludziom wbrew ich woli. Nie poprzemy. To są wymysły, to są jakieś fanaberie - stwierdził Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL. - To też jest tak, że nasze społeczeństwo się zmienia i te rzeczy dzieją się trochę już z automatu - dodała Marcelina Zawisza, poseł Lewicy.

Od 1 lipca 2024 roku do centrum Warszawy nie wjadą pojazdy z napędem diesla starsze niż 18 lat oraz auta benzynowe starsze niż 27 lat. Z biegiem czasu normy jeszcze bardziej się zaostrzą. Trzeba znaleźć alternatywę dla Warszawiaków - mówił przewodniczący klubu PiS w Radzie Warszawy, Dariusz Figura. - Takie ruchy rzeczywiście troszeczkę rozumiem, ale z drugiej strony budzą kontrowersję i brak jest zachęt dla mieszkańców Warszawy, to też rzeczywiście rozbudowa transportu publicznego - podsumował Dariusz Figura. Po Krakowie i Wrocławiu, Warszawa jest trzecim miastem w Polsce, które wprowadza Strefę Czystego Transportu.

Tekst i zrzuty ekranowe za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/zielony-komunizm

– Polityka ustępstw prowadzi do eskalacji szantażu, który ma na celu likwidację polskiej państwowości – podkreśla minister Zbigniew Ziobro. KE kieruje do TSUE skargę przeciwko Polsce w związku z zastrzeżeniami dotyczącymi Trybunału Konstytucyjnego i jego orzecznictwa. Chodzi o to, że TK uznał postanowienia traktatów UE za niezgodne z Konstytucją RP i zakwestionował zasadę pierwszeństwa prawa UE nad krajowym – podaje dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon.

Zbigniew Ziobro: Przestrzegaliśmy

Podczas konferencji prasowej głos w tej sprawie zabrał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Jego zdaniem Komisja Europejska prowadzi "zaplanowany atak" na państwo polskie. – Dzieje się to, przed czym przestrzegaliśmy. Polityka ustępstw prowadzi do eskalacji szantażu, który ma na celu likwidację polskiej państwowości – podkreśla. Minister wskazał, że w świetle decyzji KE rysują się dwie perspektywy: krótkoterminowa i długoterminowa. – Krótkoterminowym celem polityki niemiecko-brukselskiej jest zmiana rządów w Polsce i przejęcie władzy przez Donalda Tuska – człowieka lojalnego wobec Berlina, który mówił, że brzydzi się polskością – mówił Zbigniew Ziobro. Z kolei plan długoterminowy niemieckiej polityki zakłada stworzenie jednego europejskiego państwa. – To wyklucza obecność państw suwerennych, takich, jak Polska – ocenia.

Sebastian Kaleta: Próba ustrojowego rozbioru Polski

Głos na konferencji zabrał również wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. – Dzisiejsza skarga KE to próba ustrojowego rozbioru Polski, sprowadzenia jej roli do państwa, w którym nie liczy się demokracja czy konstytucja, ale polecenia z Brukseli i Berlina – ocenia polityk. Sebastian Kaleta wskazuje, że w przeszłości wiele krajów unijnych wyznaczało granice UE, tam gdzie organy unijne próbowały przekraczać swoje kompetencje, ale to Polska jako pierwsza została za to zaatakowana. – Polska opozycja chciałaby, aby KE decydowała o wszystkim. Dlatego KE pozwala sobie na takie ataki wobec Polski. Cały ten spór ma charakter polityczny – podkreśla.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/unia-europejska/405151/atak-ke-na-polske-ziobro-eskalacja-szantazu.html

Jeżeli przejdą zmiany w traktatach europejskich, nad którymi pracuje się w Parlamencie Europejskim i które popiera opozycja, będzie to oznaczało, że wybory w Polsce nie mają już znaczenia i będzie można nam narzucić wszystko - oświadczyli w piątek Patryk Jaki i Sebastian Kaleta (Solidarna Polska).

Szkodliwe zmiany w traktatach

Europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki oraz wiceminister sprawiedliwości, polityk Solidarnej Polski Sebastian Kaleta wystąpili na piątkowej konferencji prasowej w Sejmie, informując o przygotowywanych w Parlamencie Europejskim zmianach w traktatach europejskich, które ich zdaniem są szkodliwe dla interesów Polski. W tej chwili Parlament Europejski pracuje nad zmianą traktatu, który zredukuje rolę naszego państwa do takiego peryferyjnego państewka, wyzyskiwanego przez większe państwa, do tego prowadzi zmiana traktatu — mówił Patryk Jaki.

Jego zdaniem „zabiera się prawo do głosowania jednomyślnego w sprawach istotnych dla naszego państwa i za tym głosują posłowie opozycji”. Nie tylko chcą redukować głosowanie jednomyślne, gotują nam traktat, że Polska nie będzie miała wiele do powiedzenia, ale nawet postulują, aby nawet stworzyć możliwość prawa odebrania głosu Polsce w głosowaniach w Radzie UE — uważa Patryk Jaki. Parlament Europejski rozpoczął procedurę zmiany traktatu i trwają wkłady poszczególnych komisji PE do procedury zmiany traktatu, która trafi prawdopodobnie pod głosowanie około maja — mówił Patryk Jaki.

Wymieniał, że jedna z komisji postuluje np. zniesienie jednomyślności we wspólnej polityce zagranicznej i bezpieczeństwa oraz wprowadzenie autonomii dyplomacji UE. Inna z komisji postuluje wprowadzenie waluty euro jako waluty całej UE oraz postuluje zniesienie prawa weta w obszarze podatkowym. To jest fundamentalna sprawa dla polskiego państwa, dlatego że oni dążą do harmonizacji podatków w całej UE. A Polska ma niższe podatki niż wiele innych państw i jeżeli zmuszona do podniesienia podatków, polska gospodarka straci swoją atrakcyjność — mówił Patryk Jaki.

Propozycje komisji PE

Komisja „employment” postuluje zniesienie weta w polityce socjalnej, wskazywał Patryk Jaki, kolejna komisja przeniesienia leśnictwa i bioróżnorodności do kompetencji unijnych, a także włączenie zdrowia do kompetencji unijnych; jeszcze inna - zniesienie jednomyślności w zakresie zaopatrzenia w energię. Według Patryka Jakiego komisja kultury proponuje przeniesienie kompetencji w obszarze edukacji do UE, a kolejna komisja proponuje „wprowadzenie powszechnego, bezpłatnego dostępu do aborcji oraz przekazanie Unii Europejskiej kompetencji w zakresie praw reprodukcyjnych”. Proponuje też wprowadzenie „przestępstw ze względu na płeć jako europrzestępstw”. Proszę państwa, w ich języku to by oznaczało, że jeżeli ktoś chciałby kwestionować te 256 płci i że płeć nie jest wytworem kulturowym, tylko biologicznym, może się narazić na postępowanie w zakresie popełnienia europrzestępstwa — podkreślał Patryk Jaki. Proponowane jest też, dodał, wprowadzenie do karty praw podstawowych „prawa do aborcji jako podstawowego prawa człowieka”.

„Polsce będzie można narzucić wszystko”

Proponowane jest również, mówił, wprowadzenie możliwości zawieszenia prawa do prezydencji dla określonego państwa. To jest absolutnie najważniejsza, fundamentalna dyskusja, jaka w tej chwili się toczy, to jest dyskusja o przyszłości Polski. Jeżeli te zmiany przejdą, to będzie oznaczało, że wybory w Polsce nie mają żadnego znaczenia — podkreślał Patryk Jaki. Polsce będzie można narzucić wszystko — dodał.

Jego zdaniem „najgorsze w tym wszystkim jest to, że do tego rękę przykładają polscy politycy”. Dobrze, by obywatele o tym wiedzieli, że chcą oni zredukować rolę naszego państwa do państwa typowo wyzyskiwanego, które nie będzie miało prawo prowadzić własnej polityki i my się na to fundamentalnie nie zgadzamy — twierdzi Patryk Jaki.

Idzie Europa federalna, Europa jako państwo, ale państwo, w którym Polska nie ma wiodącej roli, tylko role peryferii czy też niemieckiego landu. Dlatego partia fur Detschland - Platforma Obywatelska, ale też inne partie opozycyjne ochoczo popierają proponowane zmiany traktatu — dodał Sebastian Kaleta. Ocenił zarazem, że „to jest zmiana traktatu europejskiego wspierana przez państwo niemieckie”.

Którzy europosłowie popierali poszczególne zmiany?

Wymienił, że poszczególne wymienione zmiany popierali podczas prac w komisjach np. europosłowie Radosław Sikorski, Włodzimierz Cimoszewicz, Danuta Hubner, Marek Belka, Bartosz Arłukowicz, Adam Jarubas, Ewa Kopacz, Jerzy Buzek, Tomasz Frankowski, Elżbieta Łukacijewska, Robert Biedroń, Sylwia Spurek. Opozycja właściwie jednomyślnie popiera to, aby Unia Europejska zyskała status państwa — uważa Sebastian Kaleta.

Politycy Solidarnej Polski dopytywani przyznali, że by wprowadzić takie zmiany traktatowe, potrzeba jest właśnie jednomyślność w całej Unii, więc również zgoda Polski. Nawet gdy założymy optymistyczną wersję, że musi być jednomyślność przy zmianie traktatu, to doświadczenie z traktatem lizbońskim, gdy poważnej dyskusji w Polsce nie było albo odbywała się na samym końcu, pokazuje, że my jako profesjonalne państwo musimy być zaangażowani od samego początku tego procesu, żebyśmy wiedzieli jaką decyzję podejmujemy. Bo bardzo ciężko zmienia się pewne rzeczy na końcu procesu — mówił Patryk Jaki.

Może być tak, że kiedy już te procedury będą na bardzo poważnym poziomie, będziemy stawiani pod bardzo poważnymi szantażami: nie będzie funduszy, nie będzie dostępu Polski do rynków, jeśli się nie zgodzimy na ten traktatowy szantaż — dodał Kaleta.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/633871-szkodliwe-zmiany-w-traktatach-ue-politycy-sp-ostrzegaja

Minister sprawiedliwości skomentował decyzję Sejmu o odrzuceniu senackiego weta do nowelizacji kodeksu karnego.

W środę Sejm odrzucił sprzeciw senatorów stosunkiem głosów 229 do 206, przy 10 głosach wstrzymujących się. Tym samym duży pakiet reform kodeksu karnego autorstwa Ministerstwa Sprawiedliwości czeka już tylko na podpis prezydenta Andrzeja Dudy.

Nowelizacja zakłada zaostrzenie kar na najcięższe przestępstwa m.in. o charakterze seksualnym. Wprowadza także karę bezwarunkowego dożywocia oraz konfiskatę aut pijanych kierowców. Zmiany mają także ułatwić ściganie oraz umożliwić bardziej surowe karanie skazanych za afery gospodarcze oraz łapówki.

"Nowelizacja jest odzwierciedleniem programu Solidarnej Polski" – napisał w mediach społecznościowych wiceminister sprawiedliwości i polityk SP Sebastian Kaleta.

Zbigniew Ziobro: Dobra wiadomość dla Polaków

Zmiany w kodeksie karnym skomentował także minister sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro określił nowelizację jako "dobrą wiadomość dla ogromnej większości Polaków, złą dla przestępców", która "w sposób zasadniczy zmienia politykę karną wobec najgroźniejszych przestępców".

– Chodzi między innymi o osoby, które dopuszczają się najcięższych przestępstw seksualnych, o charakterze pedofilskim, z udziałem przemocy, gwałcicieli, wielokrotnych recydywistów i członków mafijnych, zorganizowanych grup przestępczych – powiedział Zbigniew Ziobro podczas czwartkowej konferencji prasowej.

Minister sprawiedliwości przyznał, że walczył o takie zmiany w przepisach od 25 lat, kiedy podczas spotkania z Janem Rokitą, zaproponował zmiany w zakresie kodeksów karnych.

– Trwało to 25 lat. Nie krótko, ale bój wydaje się być wygrany. Oczywiście ostateczne słowo będzie należało do prezydenta – podkreślił szef resortu sprawiedliwości.

Zbigniew Ziobro wyraził nadzieję, że wcześniejsze zapowiedzi prezydenta Dudy o tym, że jest "zwolennikiem twardej walki z najgroźniejszą przestępczością" nie okażą się bezwartościowe. Dodał także, że chce, by "ci mordercy, którzy dopuszczają się przestępstw z premedytacją i wyrachowaniem, mogli być izolowani nawet na całe życie w sposób bezwzględny".

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/370651/nowelizacja-kodeksu-karnego-ziobro-oglasza-sukces.html

Radio Maryja

Rząd zapewnia, że unijne środki z polityki spójności nie są zagrożone. Opozycja z kolei straszy, że nasz kraj nie otrzyma tych pieniędzy. Gdyby tak się stało, to doszłoby do złamania unijnych traktatów.

W latach 2021 – 2027 do Polski w ramach polityki spójności ma trafić 75 miliardów euro. Premier zapewnia, że środki nie są zagrożone. – Nasze programy są podpisane. Jestem pewien, że te środki do nas prędzej czy później wpłyną – mówił Mateusz Morawiecki. Wątpliwości, czy środki trafią do Polski, pojawiły się po publikacji „Rzeczpospolitej”. Podchwyciła je liberalno-lewicowa opozycja. – Nikt inny poza PiS-em tych pieniędzy nie blokuje – stwierdził Donald Tusk.

Jeszcze kilka dni temu Donald Tusk deklarował, że jest w stanie w jeden dzień uruchomić środki z Krajowego Planu Odbudowy dla Polski. To opozycja jest głównym inspiratorem działań Komisji Europejskiej wobec Polski – wskazał politolog, dr Mirosław Boruta Krakowski. – A jednym z głównych filarów tej inspiracji jest oczywiście Donald Tusk, sowicie przez gremia europejskie wynagradzany – podkreślił politolog.

Powodem blokady środków dla Polski ma być niewypełnianie zapisów Karty Praw Podstawowych dotyczących m.in. sądownictwa czy realizacji postulatów środowisk LGBT. Bruksela nie ma jednak prawa tego oceniać. Gwarantuje to tzw. protokół brytyjski do Traktatu Lizbońskiego. – Nie jest dopuszczalne, żeby Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej mógł traktować o przestrzeganiu bądź nieprzestrzeganiu przez Polskę Karty Praw Podstawowych – zwrócił uwagę wiceminister sprawiedliwości, Sebastian Kaleta.

Od siedmiu lat opozycja przekonuje unijnych urzędników, że w Polsce łamana jest praworządność, a mniejszości seksualne są prześladowane. – Opozycja często podejmuje działania, w tym też wykorzystuje potencjalne czy hipotetyczne działania, które miałyby dyskryminować jakieś mniejszości jako element walki politycznej – zaznaczył prawnik, dr Grzegorz Skrobotowicz. Jak przypomniał europoseł dr Zbigniew Kuźmiuk, kłamstwa o tzw. strefach wolnych od LGBT były efektem happeningu działacza reprezentującego środowiska homoseksualne. – Takich stref w Polsce nie ma, a w wielu dokumentach unijnych to jest twardy fakt – zwrócił uwagę eurodeputowany. Gdyby środki zostały zablokowane rok przed wyborami, opozycja mogłaby na tym wiele zyskać. Pieniądze z polityki spójności trafiają głównie do samorządów i realnie wpływają na poprawę jakości życia Polaków.

– W ocenie naszych partnerów w Unii, rząd PiS-u nie wypełnia podstawowych zapisów traktatów o Unii Europejskiej i Karty Praw Podstawowych – stwierdził poseł Jan Grabiec z PO. – Nie zgadzamy się na politykę Prawa i Sprawiedliwości, która dla własnych politycznych interesów odwraca się plecami od Unii Europejskiej – mówiła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, poseł Lewicy. Jak zauważył prof. Piotr Grabowiec, politolog, opozycja próbuje zastraszyć Polaków. – Przez stworzenie poczucia zagrożenia, że nie tylko KPO, nie tylko jakaś część środków, ale również te środki, które były bardzo istotne dla rozwoju – zwłaszcza polski samorządowej – zostaną zahamowane – wyjaśnił prof. Piotr Grabowiec.

To, że prawicowe rządy przeszkadzają unijnemu establishmentowi, wiadomo od dawna. Potwierdzają to też działania Komisji Europejskiej z ostatnich lat. – Jeśli Komisja Europejska będzie chciała kontynuować tego rodzaju politykę, to będzie to oznaczało rozsadzanie Unii Europejskiej od środka. Teraz w tej sprawie bardzo twardo nie będzie się wypowiadał tylko polski premier i premier węgierski, ale będą się wypowiadali premierzy przynajmniej pięciu krajów – mówił dr Zbigniew Kuźmiuk. Wśród tych krajów są też Włochy – jedno z największych państw członkowskich Unii Europejskiej.

Tekst i zrzuty ekranowe za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/co-ze-srodkami-z-polityki-spojnosci

Komisja Europejska wdraża drugi etap procedury naruszeniowej wobec Polski. Patryk Jaki uważa, że Bruksela stara się "osadzić w Warszawie swojego premiera".

Komisja Europejska w piątek poinformowała o wszczęciu drugiego etapu procedury naruszeniowej przeciwko Polsce. Sprawa dotyczy prymatu prawa unijnego nad polskim. Polska ma teraz dwa miesiące na wprowadzenie niezbędnych środków w celu zapewnienia zgodności z prawem UE, w przeciwnym razie Komisja może skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości.

Patryk Jaki: Wypowiedzieli totalną wojnę

Na zapowiedzi Komisji Europejskiej odpowiada wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Polityk ocenia, że mamy do czynienia z atakiem na suwerenność państwa polskiego.

"KE zamierza zaskarżyć Polskę do TSUE za orzeczenia polskiego TK. Pomimo, że w wielu krajach podobne orzeczenia wydawały zakresowo poszczególne TK i SN (Francja, Niemcy, Rumunia, Hiszpania tylko w ostatnich dwóch latach). KE dała nam dwa miesiące wycofanie się z orzeczeń TK" - napisał wiceminister w mediach społecznościowych.

Do tego wypisu odniósł się europoseł, były wiceminister sprawiedliwości, Patryk Jaki. Jego zdaniem Bruksela atakuje rząd, gdyż jej celem zmiana władz w Polsce.

"Czyli w ramach walki o niezawisłość sędziów Komisja Europejska skarży Polskę za wyrok, który się jej nie podoba. Niemcy/UE wypowiedzieli Polsce wojnę totalną, aby osadzić u Warszawie swojego premiera. Najśmieszniejsze jest to, że są u nas ciągle ludzie myślący, że ustępstwa coś PL dadzą poza kolejnymi atakami" - napisał europoseł.

Patryk Jaki: Ustępstwa nic nie dają

Patryk Jaki podkreśla w kolejnych wpisach, że obecna taktyka ustępstw nic nie daje Polsce. Zapewnił też, że Solidarnej Polsce nie chodzi o radykalizację czy "walkę dla samej walki", tylko o skuteczność działań. "Uważamy, że trzeba zmienić taktykę, bo ciągłe ustępstwa - pokazują tylko słabość, która wykorzystują i przedstawiają dalej idące roszczenia" - napisał europoseł.

"Ostatnio po wielu latach naszych próśb wreszcie PL zastosowała weto wobec 2 ważnych dla UE spraw i od razu KE zatwierdziła KPO. Potem PL zrezygnowała z weta i 2 dni później koleje ataki" - dodał.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/325228/bruksela-uderza-w-polske-jaki-wypowiedzieli-wojne-totalna.html

Radio Maryja

Sejm debatował nad wnioskiem o wotum nieufności dla Ministra Sprawiedliwości. Zbigniewa Ziobro broni cała Zjednoczona Prawica z premierem Mateuszem Morawieckim na czele. Wnioskiem na początku zajęła się Komisja Sprawiedliwości. Odwołania ministra Zbigniewa Ziobro domagają się posłowie Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, PSL-u oraz Polski 2050 (...)

Opozycja zarzuca Ministrowi, że blokuje miliardy euro z Krajowego Planu Odbudowy dla Polski. Zbigniew Ziobro przypomniał, że to przedstawiciele opozycji domagali się zamrożenia unijnych środków dla Polski: "Wy konsekwentnie domagaliście się tego, aby te pieniądze były Polsce blokowane, a dziś macie tupet, czelność w świetle kamer mówić, że to my odpowiadamy za blokowanie tychże pieniędzy. To tylko was na taki tupet stać".

Politycy "Solidarnej Polski" bronili Zbigniewa Ziobro. Minister Marcin Warchoł przypomniał, że to zmiany przygotowane w resorcie pozwoliły na skuteczną walkę z mafią vatowską: "W momencie w którym przepisy wprowadzające 25 lat za vat, które tak krytykowaliście wchodzą w życie, w 2017 roku, w marcu 85% większa skuteczność ściągalności vatu, dlatego są pieniądze na te programy społeczne".

Resort sprawiedliwości przygotował też przepisy zwiększające ochronę polskich dzieci w wielu wymiarach podkreśla minister Michał Wójcik: "To była hańba tamtych czasów, kiedy rządzili przedstawiciele Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego, dzieci były odbierane za biedę, my zaczęliśmy od tej ustawy. Jestem dumny z tego, że w tym rządzie jesteśmy i dumny z tego, że jest taki a nie inny Minister Sprawiedliwości".

Rozwój pracy dla więźniów, zwiększenie skuteczności ścigania alimentów, rozbudowanie pomocy dla ofiar przestępstw oraz pozytywne zmiany w polskich sądach, to kolejne argumenty przywoływane w obronie Zbigniewa Ziobro. Resort sprawiedliwości rozpoczął też skuteczną walkę z reprywatyzacją w Warszawie, wskazał minister Sebastian Kaleta: "Powołano Komisję Weryfikacyjną, która działa w ramach Ministerstwa Sprawiedliwości, przecięliśmy tego raka, który toczył Warszawę".

Ostatecznie sejmowa Komisja Sprawiedliwości odrzuciła wniosek o odwołanie Ministra Sprawiedliwości a dyskusja przeniosła się na salę plenarną, gdzie opozycja powtórzyła swoje zarzuty. "Niczym nowym nie byliście w stanie zaskoczyć, poza manipulacją, kłamstwem i inwektywami. Nie tylko jesteście opozycją totalną, ale - przede wszystkim -fatalną", powiedział z trybuny sejmowej minister Zbigniew Ziobro.

W obronę Ministra Sprawiedliwości wziął premier Mateusz Morawiecki: "Za nim stoi i prawo i sprawiedliwość, także wola Polaków, aby z niesprawiedliwością walczyć". Pomimo różnic wewnątrz Zjednoczonej Prawicy politycy Prawa i Sprawiedliwości od dawna zapewniali, że będą bronili ministra Zbigniewa Ziobro.

Przyjęcie prezydenckiego projektu nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym jest warunkiem uruchomienia środków z Krajowego Planu Odbudowy dla Polski. Mówi socjolog, doktor Mirosław Boruta Krakowski: "Z całą pewnością, jeśli to się powiedzie i te pieniądze zaczną do Polski napływać, to będzie szukanie następnych powodów, dla których trzeba by w ten sposób zaszkodzić Polsce, by to się odbiło na rządzie"... Decyzja Komisji Europejskiej ma być zatwierdzona 1 czerwca przez unijnych komisarzy. Następnego dnia do Polski ma przylecieć szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.

Fragmenty tekstu i zrzuty ekranowe za: https://www.radiomaryja.pl/multimedia/informacje-dnia-26-05-2022-20-00

Wzywamy Parlament Europejski, by jak najszybciej przyjął rezolucję domagającą się nałożenia sankcji na kraje, które wbrew zasadom praworządności, wbrew zasadom Unii Europejskiej, finansują zbrodnie i wojnę Putina - powiedział w czwartek minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Zbigniew Ziobro: Finansowanie Putina jest wbrew zasadom praworządności

Na czwartkowej konferencji prasowej minister sprawiedliwości podkreślił, że „jest rzeczą budzącą zgrozę, jeśli w Parlamencie Europejskim nie zapada dziś rezolucja wzywająca do nałożenia sankcji z uwagi na warunkowość, na naruszenie zasad UE, zasad praworządności przez te kraje, które dalej chcą usilnie handlować i wzmacniać tym samym Putina, zbrodniarza, wielokrotnego mordercę”. Wzywamy Parlament Europejski, by jak najszybciej przyjął rezolucję domagającą się nałożenia sankcji na kraje, które wbrew zasadom praworządności, wbrew zasadom UE finansują zbrodnie i wojnę Putina — oświadczył Zbigniew Ziobro. Zaznaczył, że „nie da się tego pogodzić z wartościami unijnymi”. Nie da się tego pogodzić z praworządnością unijną, bo co ma praworządności do zbrodni? Te zbrodnie powinny być ścigane z udziałem krajów UE i ich organów ścigania, a nie wspierane i wzmacniane przez codzienne przelewy gigantycznych kwot milionów euro na konta rosyjskich banków — powiedział minister sprawiedliwości.

Sebastian Kaleta: Polska, zamiast być wspierana, będzie karana?

W ocenie wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kalety przyjęta przez Parlament Europejski rezolucja wzywająca do szybkiego uruchomienia mechanizmu warunkowości w budżecie UE dotyczy nakładania sankcji na Polskę. Co więcej okazuje się, że Parlament Europejski nie widzi źródła jedynie w tak zwanej praworządności, ale w tym dokumencie wprost wskazuje, że sankcje powinny być nakładane na lokowane fundusze, jeśli uzna się, że są prawa migrantów naruszone — powiedział. Według niego, za chwilę może okazać się, że Polska, która otworzyła drzwi swoich domów dla uchodźców z Ukrainy zamiast być wspierana przez UE, będzie przez nią karana. Wiceminister zwrócił uwagę, że „w tym procesie żądania sankcji wobec Polski haniebny udział mają polscy politycy”. Szereg z nich popiera te sankcje, popiera te działania. Wiodącą organizacją polityczną, która dąży do karania Polski pod fałszywym pretekstem jest partia Donalda Tuska, bo to on szefuje Europejskiej Partii Ludowej, która w największej grupie doprowadziła do przyjęcia tej nikczemnej rezolucji — mówił Sebastian Kaleta.

Rezolucja Parlamentu Europejskiego

Parlament Europejski przyjął rezolucję wzywającą do szybkiego uruchomienia mechanizmu warunkowości w budżecie UE. Mechanizm ten zakłada zamrażanie funduszy unijnych dla krajów, które zdaniem Komisji Europejskiej łamią praworządność. W środę wieczorem odbyło się ostateczne głosowanie nad rezolucją w sprawie tzw. mechanizmu warunkowości w budżecie UE i skutkach orzeczenia TSUE. Wyniki głosowania zostały opublikowane w czwartek rano. Autorzy projektu – grupy EPL, S&D, Odnowić Europę, Zieloni i Lewica - wzywają w rezolucji KE do szybkiego uruchomienia tego mechanizmu. Europosłowie informują w rezolucji, że nadszedł najwyższy czas, aby Komisja wypełniła swoje obowiązki strażnika traktatów i natychmiast zareagowała na „trwające poważne naruszenia zasad praworządności w niektórych państwach członkowskich, które stanowią poważne zagrożenie dla finansów Unii, (…) sprawiedliwej, legalnej i bezstronnej dystrybucji funduszy UE”. Ponadto chcą, aby mechanizm dotyczył zarówno budżetu UE, jak i Funduszu Odbudowy. Rezolucja została przyjęta 478 głosami za, przy 155 przeciw i 29 wstrzymujących się. Europosłowie PiS deklarowali wcześniej, że będą przeciwko, Lewicy - że ją poprą, a PO - że wstrzymają się od głosu.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/589323-sankcje-dla-krajow-wspierajacych-putinaziobro-apeluje-do-pe

Radio Maryja

Projekt Solidarnej Polski poprzez kompleksową reformę rozwiązuje problemy polityczne, które narosły wokół Sądu Najwyższego, a jednocześnie gwarantuje przestrzeganie Konstytucji RP – podkreślał w Sejmie wiceminister sprawiedliwości, Sebastian Kaleta.

Podczas konferencji politycy partii Zbigniewa Ziobro zaprezentowali projekt, który we wtorek trafił do Parlamentu. Solidarna Polska chce, by nowy Sąd Najwyższy składał się z dwóch Izb: Prawa Prywatnego oraz Publicznego. Zmniejszyć ma się także liczba sędziów i zakres spraw rozpatrywanych przez Sąd Najwyższy.

Obecni sędziowie tego Sądu, którzy nie zostaliby powołani do nowego Sądu Najwyższego, mogliby – przy odpowiednim stażu – przejść w stan spoczynku lub trafić do sądów apelacyjnych.

Szczegóły regulacji przedstawiał wiceminister Sebastian Kaleta. Zwrócił uwagę m.in. na orzecznictwo dyscyplinarne.

– Proponujemy, by sprawy dyscyplinarne były rozpatrywane przez szerszą Izbę Prawa Publicznego, która połączy działalność Izb: Izby Dyscyplinarnej, Izby Karnej, Izby Kontroli Spraw Nadzwyczajnych i Spraw Publicznych, i wtedy z większym bagażem kompetencji doświadczeń sędziów różnych dziedzin postępowania dyscyplinarne będą mogły być kontynuowane. Wielkim sukcesem funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej jest to, że dzisiaj nikt sobie nie wyobraża, żeby realnej odpowiedzialności dyscyplinarnej w Polsce nie było. Wszyscy ci, którzy rzekomo twierdzą, że Solidarna Polska blokuje porozumienia z Unią Europejską, są po prostu w błędzie – powiedział wiceminister.

Ustawa Solidarnej Polski gwarantuje też wdrożenie wieloletniego orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego. Celem zmian jest usprawnienie rozpatrywania skarg kasacyjnych. Solidarna Polska chce także, by Sąd Najwyższy realnie sprawował nadzór judykacyjny nad orzecznictwem w Polsce.

W Sejmie są już projekty zmian w Sądzie Najwyższym, które złożyli prezydent Andrzej Duda, Prawo i Sprawiedliwość oraz ugrupowania opozycyjne.

Tekst i zdjęcia za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/politycy-solidarnej-polski-zaprezentowali-swoj-projekt-ustawy-dot-sadu-najwyzszego

TSUE oddalił w środę skargę Polski. Wniosek dotyczył tzw. mechanizmu warunkowości. Teraz decyzję komentują politycy.

Reguła "pieniądze za praworządność", przyjęta w grudniu 2020 roku, uzależnia wypłatę unijnych środków od tzw. zasad praworządności w państwie członkowskim Unii Europejskiej. Polski rząd wraz z Węgrami złożył do Trybunału Sprawiedliwość UE skargę w tej kwestii w marcu ub.r. Zażądano stwierdzenia nieważności rozporządzenia.

"To koniec UE, jaką znamy"

Orzeczenie unijnego Trybunału zaczęli komentować w sieci politycy obozu rządzącego, głównie Solidarnej Polski, która najgłośniej sprzeciwiała się założeniom dotyczącym tzw. warunkowości. "TSUE oddalił skargę Polski na mechanizm "pieniądze za praworządność". Polityczne orzeczenie, które łamie obowiązujące traktaty" – napisał na Twitterze poseł Prawa i Sprawiedliwości Kazimierz Smoliński.

"Jesteśmy świadkami politycznych działań TSUE. Zmieniono traktaty rozporządzeniem i politycznym wyrokiem TSUE. Zalegalizowano szantaż i możliwość blokowania środków" – skomentował z kolei Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu i środowiska.

"Historyczny dzień dla UE" – zwrócił uwagę wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Zdaniem polityka, unijne traktaty zmieniono rozporządzeniem i "politycznym wyrokiem" Trybunału Sprawiedliwości. "Od dzisiaj każda samodzielna decyzja Polski będzie obarczona ryzykiem szantażu finansowego, który jest faktem od kilku miesięcy, a dziś został w forum UE zalegalizowany" – mogliśmy przeczytać.

Natomiast deputowany Solidarnej Polski Janusz Kowalski stwierdził stanowczo: "To koniec UE jaką znamy! Musimy zerojedynkowo bronić suwerenności! Wyrok TSUE to próba legalizacji bezprawia! Mechanizm warunkowości to nic innego jak realizacja zapowiedzi: »Polskę i Węgry, trzeba finansowo zagłodzić. Dotacje unijne stanowią bowiem skuteczną dźwignię«".

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/264130/tsue-oddalil-skarge-polski-kowalski-to-koniec-ue-jaka-znamy.html

Orzeczenie TSUE, które oddala skargę Polski i Węgier na mechanizm warunkowości oznacza jeszcze większe ograniczenie polskiej suwerenności - stwierdził, w rozmowie z portalem wPolityce.pl, wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Minister podkreślił też wagę rozstrzygnięcia tej sprawy w Trybunale Konstytucyjnym.

wPolityce.pl: Czy pan minister był zdziwiony faktem, że TSUE oddalił skargi Polski i Węgier na mechanizm warunkowości?

Sebastian Kaleta: Nie było zaskoczenia. TSUE w ostatnich latach wykorzystuje każdą okazję, by poszerzyć kompetencje Unii Europejskiej, wbrew brzmieniu traktatów. Tym właśnie jest rozporządzenie o warunkowości. Ono obchodzi procedurę jednomyślności, która wynika z art. 7. Przecież tylko w tej procedurze można oceniać stan praworządności, ale ona wymaga jednomyślności. Stworzono więc to rozporządzenie, by pod dowolnym pretekstem, wszcząć tę procedurę. Doszło do historycznego naruszenia traktatów. Każde państwo, które prowadzi politykę wewnętrzną w sposób odmienny od oczekiwań Brukseli lub Berlina, będzie mogło być szantażowane finansowo i zmuszane, by te oczekiwania spełnić. To oznacza znaczące ograniczenie suwerenności. Teraz potrzebna jest jedność polskiej klasy politycznej, byśmy polskie sprawy załatwiali w Polsce. Kiedyś były one załatwiane pod obcymi bagnetami, a dziś wystarczy faks lub mail z Brukseli.

Orzeczenie TSUE otwiera drogę do dalszej eskalacji żądań i naruszeń traktatowych ze strony Komisji Europejskiej? Co teraz nastąpi?

Wiemy już jakie będą kierunki kolejnych uderzeń Komisji Europejskiej, gdyż KE to rozporządzenie już stosuje. W grudniu urzędnicy Komisji Europejskiej przesłali listy do Polski i Węgier, wskazując dalsze działania. W ostatnich tygodniach mówiono w Polsce o możliwym kompromisie, który ma zażegnać spór z Brukselą. Proponowano likwidację Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Dziś widzimy, że oczekiwania Komisji Europejskiej idą dalej. Chodzi o Trybunał Konstytucyjny i jego orzeczenia, organizację prokuratury, CBA i sądownictwa. Uleganie więc szantażowi narusza polską suwerenność.

W Trybunale Konstytucyjnym trwa rozprawa dotycząca mechanizmu wiążącego. Co jeśli TK uzna mechanizm za niekonstytucyjny?

Gdyby TK uznał, że poszerzenie kompetencji przez Unię Europejską i stworzenie nowych i pozatraktatowych mechanizmów sankcyjnych jest niezgodne polską konstytucją, tworzyłoby to podstawę dla rządu i parlamentu do tworzenia nowych narzędzi, które, niwelowałyby negatywne skutki blokowania Polsce funduszy unijnych. Możliwe byłoby wstrzymywanie polskiej składki, czy np. uchylanie się od niektórych obowiązków, które miałyby negatywny wpływ na polski budżet. Wtedy paleta działań polskiego rządu, w odpowiedzi na te szantaże, byłaby o wiele szersza.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/585788-kaleta-po-wyroku-tsue-znaczace-ograniczenie-suwerennosci

To jest najlepszy czas, aby przyspieszyć prace nad projektem przepisów o wolności słowa w internecie i jak najszybciej skierować go do Sejmu - powiedział w piątek minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. W środę usunięty został przez administratora z Facebooka profil Konfederacji.

Jest rzeczą absolutnie niebywałą i nieakceptowalną, żeby w polskim państwie ktoś, prywatny właściciel medium, w tym wypadku społecznościowego, mógł tak głęboko ingerować i naruszać sferę wolności debaty politycznej i wpływać na przyszły wynik wyborów — mówił Zbigniew Ziobro. Jak dodał „nie ulega wątpliwości, że wypracowana przez długie lata relacja między danym środowiskiem politycznym, a jego odbiorcami, poprzez tego typu ingerencje napotyka bardzo poważne przeszkody i w konsekwencji rokuje na możliwości sprawnej komunikacji z wyborcami”. Zbigniew Ziobro podkreślił, że „o demokracji możemy mówić wtedy i tylko wtedy, gdy mamy do czynienia z gwarancją wolności słowa i debaty”. To są te wartości w samym centrum demokracji i te wartości takimi decyzjami wielkich korporacji internetowych i mediów społecznościowych jawnie zagrożone i naruszane — powiedział.

Dlatego - zdaniem ministra - wskazuje to na potrzebę przepisów, które „zabezpieczałyby polskich obywateli i działające w Polsce środowiska polityczne przez tego rodzaju zewnętrzną, nieuprawniona i bezprawną w rozumieniu polskiej konstytucji, ingerencją prywatnych podmiotów”. To wydarzenie pokazuje zasadność naszej inicjatywy stworzenia specjalnej regulacji prawnej, która ograniczałaby co najmniej tego rodzaju praktyki. (…) Jeśli tak się nie stanie, będziemy obserwować kolejne, podobne wydarzenia ze strony tego lub innych mediów społecznościowych, które mogą ingerować na przykład w przededniu wyborów — powiedział minister sprawiedliwości. Przypomniał, że rok temu powstał w resorcie taki projekt ustawy i „to jest najlepszy czas, aby prace przyspieszyć i jak najszybciej skierować ten projekt do Sejmu”.

Opracowany w resorcie sprawiedliwości projekt ustawy dotyczącej ochrony wolności słowa w internecie został przedstawiony przed rokiem i skierowany do KPRM z wnioskiem o wpisanie do wykazu prac legislacyjnych. W ostatnich miesiącach trwały konsultacje tego projektu. Jak przed rokiem informowano główne założenia propozycji, to m.in.: powołanie Rady Wolności Słowa złożonej z pięciu członków wybieranych przez Sejm oraz możliwość wniesienia reklamacji od decyzji serwisów społecznościowych o blokowaniu treści.

Zgodnie z cytowanym w środę w mediach oświadczeniem biura prasowego portalu społecznościowego, strona Konfederacji została usunięta z powodu powtarzających się naruszeń zasad Facebooka dotyczących mowy nienawiści poprzez publikowanie „treści bezpośrednio atakujących inne osoby na podstawie tzw. cech chronionych, takich jak narodowość czy orientacja seksualna” oraz zasad dotyczących dezinformacji na temat COVID-19, „a w szczególności fałszywych twierdzeń o tym, że maski nie ograniczają rozprzestrzeniania się choroby, że śmiertelność COVID-19 jest taka sama lub niższa niż grypy, a także że szczepionki na COVID-19 nie zapewniają żadnej odporności i są nieefektywne”. Poseł Konfederacji Krzysztof Bosak ocenił, że usunięcie przez Facebook profilu formacji to „ingerencja w polską demokrację nie na rzecz prawdy, tylko na rzecz zawężenia swobody debaty i wyboru politycznego”.

Propozycje z konsultacji

Projekt tzw. ustawy wolnościowej jest gotowy, uwzględniono część propozycji z konsultacji; Rada Wolności Słowa, która będzie rozpoznawać reklamacje od decyzji wielkich serwisów będzie umiejscowiona w strukturach KRRiT – powiedział w piątek wiceszef Ministerstwa Sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Sebastian Kaleta powiedział na konferencji prasowej, że rok temu zaprezentowany został projekt tzw. ustawy wolnościowej, która – jak mówił – ma za zadanie chronić Polaków przed „ingerencją wielkich korporacji w możliwość korzystania z wolności słowa w Polsce”. Wyjaśnił, że 9 miesięcy trwało oczekiwanie na możliwość przeprowadzenia konsultacji.

Pod koniec września projekt został wysłany do konsultacji i w ciągu ostatnich 3 miesięcy był konsultowany, wpłynęło do Ministerstwa (Sprawiedliwości) kilkaset uwag — zaznaczył Sebastian Kaleta. Projekt ustawy uwzględniający cześć z propozycji, które zostały przekazane w konsultacjach jest gotowy i zostanie dzisiaj skierowany do dalszych prac Rady Ministrów — powiedział Sebastian Kaleta. Dodał, że projekt może być przyjęty bardzo szybko, jeśli taka będzie wola Rady Ministrów. I będziemy to oczywiście rekomendować i takie wnioski składać — zapowiedział Sebastian Kaleta.

Wiceminister sprawiedliwości mówił, że przygotowany projekt ustawy nie stoi w sprzeczności z rozwiązaniami, które w przyszłości być może staną się prawem unijnym. Sebastian Kaleta podkreślał, że znaczenie prawa użytkowników w Polsce do przywrócenia treści, jeśli została usunięta pod fałszywym oskarżeniem o naruszenie przez tą treść porządku prawnego. Mówił, że po konsultacjach wprowadzono do projektu kilka zmian. Podstawowa zmiana, która będzie przez nas proponowana polega na tym, że Rada Wolności Słowa, która jest głównym organem państwa, który będzie rozpoznawał reklamacje od decyzji wielkich serwisów będzie umiejscowiona w strukturach Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji — przekazał Sebastian Kaleta.

Druga istotna zmian to – jak mówił Sebastian Kaleta – rozszerzenie podmiotów, które będą pozwalały Radzie Wolności Słowa dokonywać rozstrzygnięć. Rada Wolności Słowa będzie korzystała z ekspertów, którzy będą rekomendowani przez takie organizacje jak Naczelna Izba Lekarska, samorządy zawodowe, również specjalistyczne urzędy, urzędy centralne — powiedział Sebastian Kaleta. Zapowiedział też, że dodatkową regulacją będzie wprowadzenie tzw. podmiotów sygnalizacyjnych. Chodzi o to – jak mówił – żeby urzędy mogły certyfikować organizacje, samorządy, instytucje, które mają szczególną wiedzę i znaczenie w poszczególnych dziedzinach życia. I te podmioty będą mogły zgłaszać Radzie ewentualne naruszenia dot. publikacji w mediach społecznościowych.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/580849-ms-reaguje-na-dzialania-facebooka-ws-konfederacji

Więcej informacji o projekcie ustawy znajdą Państwo na:
https://www.krakowniezalezny.pl/tag/wolnosc-w-sieci

Kieruję dziś do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o stwierdzenie niezgodności z polską konstytucją europejskiego rozporządzenia ws. mechanizmu wiążącego dostęp do środków unijnych z kwestią praworządności - poinformował w czwartek minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Szef MS podczas konferencji prasowej przypomniał, że resort sprawiedliwości i Solidarna Polska była zdecydowanie przeciwko zgodzie na warunkowe przyjęcie tzw. mechanizmu warunkowości, które ostatecznie przyjął premier Mateusz Morawiecki.

„Praworządność to może być wszystko i nic”

Zbigniew Ziobro powiedział, że po dogłębnej analizie prawnej nie ma najmniejszych wątpliwości, że mechanizm warunkowości jest rozwiązaniem jaskrawo sprzecznym z polską konstytucją. Dlatego zdecydowałem się dziś złożyć wniosek do polskiego Trybunału Konstytucyjnego, poddając to rozporządzenie o tzw. warunkowości kontroli polskiego sądu konstytucyjnego — poinformował szef MS. Jego zdaniem, interpretacja rozszerzająca przepis Traktatu o Funkcjonowaniu UE prowadzi do nadużycia uprawnień przez organy, które zdecydowały się tak sformułować swoje nowe uprawnienia i w konsekwencji jest sprzeczne - jego zdaniem - z literą i duchem traktatów i polskiej konstytucji. Jak dodał Zbigniew Ziobro, ten szantaż i przemoc ekonomiczna są stosowane przez KE „do wymuszania zmian w dowolnym obszarze pod pretekstem praworządności”. Praworządność to może być wszystko i nic. W sposób dowolny można definiować tą praworządność. Teraz słyszymy o takich definicjach, że praworządność to jest wszystko, co dotyczy UE, a więc UE ma już kompetencje wszędzie, i wszędzie i w każdej sprawie Polska i inne kraje unijne musiałyby się władzy UE podporządkować —mówił. Tu idzie więc tak naprawdę o władzę i suwerenność. O to jest spór, a nie o żadną praworządność — podkreślił Zbigniew Ziobro dodając, że to właśnie mechanizm warunkowości jest rozwiązaniem „jawnie niepraworządnym”. W czwartek resort sprawiedliwości poinformował o skierowaniu do Trybunału Konstytucyjnego wniosku o stwierdzenie niekonstytucyjności europejskiego rozporządzenia ws. mechanizmu wiążącego dostęp do środków unijnych z kwestią praworządności.

Jakie mogą być skutki orzeczenia TK?

Z kolei wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta powiedział, że ewentualne skutki orzeczenia TK w sprawie niekonstytucyjności zaskarżonych rozwiązań byłyby „bardzo istotne, jeśli chodzi o związanie władz polskich tym rozporządzeniem”. Wydanie takiego orzeczenia przez TK oznaczać będzie, że polskie władze nie będą miały upoważnienia na podstawie polskiej konstytucji, aby w jakikolwiek sposób w tych procedurach uczestniczyć. Nie będą mogły zarówno w jakikolwiek sposób wyjaśniać czegokolwiek KE w tych procedurach, nie będą mogły uczestniczyć w posiedzeniach, głosowaniach, nie tylko w swojej sprawie, ale też w sprawach innych państw — mówił Sebastian Kaleta. Dodał, że takie orzeczenie TK skutkowałoby także możliwością podejmowania przez Polskę decyzji uzupełniających „ewentualne uszczerbki wywołane bezprawnymi działaniami organów unijnych”. Sebastian Kaleta podkreślił, że z tego powodu ten wniosek do TK „jest jak najbardziej potrzebny, a polski rząd i parlament powinny być wyposażone w narzędzia obronne przed tą prawną napaścią na Polskę, którą obserwujemy od wielu miesięcy”.

„Próbuje nam się odbierać pieniądze szantażem”

Unijne rozporządzenie ws. mechanizmu warunkowości to próba bezprawnego szantażu i zawłaszczania kompetencji przez UE – ocenił wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł (fot. gov.pl). Widzimy, że dochodzi do bezprawnego zawłaszczania kompetencji przez organy UE i przez Trybunał Sprawiedliwości UE. Ten wniosek ma na celu ochronę polskiej suwerenności i naszej demokracji — powiedział Marcin Warchoł. Przekonywał, że „Unia Europejska nie ma własnych kompetencji, to państwa członkowskie są dawcą i gestorem kompetencji przyznanych UE”, a Polska - jak mówił - „nie przyznała nigdy” Unii prawa do oceny swojego wymiaru sprawiedliwości. Bezprawnym szantażem jest, że próbuje nam się odbierać pieniądze, do których mamy absolutnie prawo, jest to uzurpacja kompetencji, na które Polska nigdy się nie zgodziła — mówił. Dodał, że artykuły 4 i 5 traktatu o funkcjonowaniu UE „jasno wskazują, że UE ma za zadanie chronić tożsamość konstytucyjną poszczególnych krajów członkowskich i struktury konstytucyjne”. Dlatego Trybunał Konstytucyjny jako sąd ostatniego słowa rozstrzygnie wniosek prokuratora generalnego — powiedział. Rozporządzenie dotyczące mechanizmu wiążącego dostęp do środków unijnych z kwestią praworządności, któremu sprzeciwiała się Polska i Węgry, zostało wynegocjowane między prezydencją niemiecką w Radzie UE, Parlamentem Europejskim i przegłosowane w listopadzie ub.r. na spotkaniu ambasadorów państw członkowskich. Po negocjacjach unijni liderzy porozumieli się na szczycie w Brukseli w grudniu ub. roku. W konkluzjach szczytu zawarto zapis, że samo ustalenie, iż doszło do naruszenia zasady państwa prawnego nie wystarczy do uruchomienia zawartego w rozporządzeniu mechanizmu blokowania środków unijnych.

Tekst za: https://wpolityce.pl/polityka/579190-ziobro-zlozyl-wniosek-do-tk-ws-mechanizmu-warunkowosci

Rumuński odpowiednik polskiego trybunału Konstytucyjnego stanął w obronie ustawy zasadniczej! W sposób jasny orzekł, że TSUE nie może dyktować wyższości prawa unijnego nad konstytucją. To odpowiedź na szokujące orzeczenie TSUE z ubiegłego tygodnia, w którym uznano, że prawo UE sprzeciwia się wdrażaniu orzecznictwa sądów konstytucyjnych, jeśli w połączeniu z przepisami krajowymi stwarzają one systemowe ryzyko bezkarności.

TSUE uznał, że praworządność Unii wymaga, aby sądy krajowe miały prawo dopuszczać niewykonanie orzeczenia sądu konstytucyjnego sprzecznego z tym prawem, bez obawy ryzyka poniesienia odpowiedzialności dyscyplinarnej.

Rumuński TK odpowiedział na ubiegłotygodniowy wyrok TSUE. Stwierdził, że dopóki nie dojdzie do zmiany rumuńskiej konstytucji, wyrok TSUE nie jest możliwy do stosowania w Rumunii. Kolejny kraj broni swojej suwerenności od postępującej uzurpacji UE – napisał na twitterze Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości.

Orzeczenie rumuńskiego TK to mechanizm obronny wymiarów sprawiedliwości krajów członkowskich przeciwko dyktatowi TSUE. Trybunał w Luksemburgu konsekwentnie orzeka w sposób, który jest odczytywany jako jawny zamach na suwerenność systemów prawnych „nowych” krajów członkowskich.

Tekst za: https://wpolityce.pl/polityka/579569-rumunski-tk-broni-sie-przed-dyktatem-i-agresja-tsue

Stacja TVN24 przerwała transmisję wczorajszej konferencji ministra Zbigniewa Ziobry i jego zastępcy Sebastiana Kalety. Zdaniem polityków Solidarnej Polski doszło do ocenzurowania prawdziwych informacji, a przywołane przez TVN argumenty tylko potwierdzają narrację ministerstwa.

W związku z decyzją Komisji Europejskiej zwróceniu się do TSUE z wnioskiem o nałożenie kar finansowych na Polskę za działalność Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, we wtorek w Ministerstwie Sprawiedliwości odbyła się konferencja kierownictwa resortu. Szef Solidarnej Polski zwracał uwagę na podwójne standardy Unii Europejskiej. Przywoływał przykłady państw, w których politycy mają bezpośredni wpływ na proces wyboru sędziów. – Ten mechanizm, który mamy w Polsce jest prostą kopią mechanizmu, który funkcjonuje od lat w Hiszpanii. Hiszpański odpowiednik polskiego Sejmu wybiera w drodze głosowania, kwalifikacją trzech piątych spośród sędziów zgłoszonych przez innych sędziów. Tak jak w Polsce musi być podpisanych co najmniej 25 sędziów. Literalnie jest to skopiowane z rozwiązań hiszpańskich. W ten sposób wyłaniani są kandydaci do tamtejszej rady sądownictwa, którzy mają istotną rolę w wyłanianiu sędziów hiszpańskiego sądownictwa. Model hiszpański nie budzi żadnych wątpliwości Komisji Europejskiej, ani TSUE, choć w ich wyborze uczestniczą politycy, parlament taką samą większością głosów – powiedział Zbigniew Ziobro.

Minister sprawiedliwości (fot. wplityce.pl) odniósł się także do przypadku Niemiec. – Sędziowie Najwyższego Sądu Federalnego są wybierani wyłącznie i bezpośrednio przez polityków. Jest powoływana komisja, która w połowie składa się z przedstawicieli wybranych przez Bundestag, w drugiej przez ministrów sprawiedliwości, a więc polityków krajów landowych. Na czele tej komisji stoi minister sprawiedliwości Niemiec, czyli tak jak ja stałbym na czele tej komisji. On podejmuje decyzje na wniosek tych uczestników, kto będzie sędzią Sądu Najwyższego Niemiec – kontynuował. W podobnym tonie wypowiadał się także wiceminister Sebastian Kaleta.

Przerwana transmisja

Po ok. 10 minutach transmisja konferencji została przerwana. – Słyszą Państwo konferencję ministra sprawiedliwości i wiceministra i jeden z argumentów, który został przytoczony na początku odnośnie decyzji Komisji Europejskiej brzmiący, że bardzo podobnie jest na przykład w Niemczech. To konkrety dla naszych widzów: w niemieckim sądownictwie obowiązuje generalna zasada, że o nominacjach sędziowskich decydują ministerstwa sprawiedliwości w krajach związkowych przy udziale parlamentów związkowych i przedstawicieli samorządu sędziowskiego w różnych proporcjach, w zależności od landu. Nie wyłącznie politycy, jak usłyszeliśmy przed chwilą – powiedziała prowadząca serwis Anna Jędrzejowska. – Nie pierwszy raz padają takie wypowiedzi ze strony przedstawicieli ministerstwa sprawiedliwości. Konkret24 już w listopadzie bardzo dokładnie to tłumaczył w odniesieniu do Hiszpanii i Niemiec. Ten argument pojawia się jednak po raz kolejny. Agresja prawna, podwójne standardy - takie słowa słyszeliśmy przed chwilą podczas konferencji – dodała. Następnie stacja wyemitowała wypowiedź rzecznika Komisji Europejskiej oraz zaproszonego do studia eksperta. Transmisja konferencji została wznowiona dopiero gdy doszło do zadawania pytań przez dziennikarzy. Wcześniej TVN24 zdążył wyemitować jeszcze blok reklamowy.

Odpowiedź polityków

Na działania stacji zareagował minister Sebastian Kaleta (fot. wplityce.pl). Jego zdaniem treść artykułu, na który powołała się stacja, potwierdza tezy prezentowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości. "Dziękuję za potwierdzenie dzisiejszych słów Zbigniewa Ziobry o tym, że kto jest sędzią w Niemczech decydują wyłącznie politycy lub wskazane przez nich osoby. Polecam dokształcenie wydawców w TVN24, bo dochodzą mnie słuchy, że ocenzurowali dziś te fakty" – napisał. "Dziękuję również za potwierdzenie casusu Irlandii, tam o tym kto zostanie sędzią też wyłącznie decydują politycy. Dodam tylko, że to parlament, a nie żadna złożona z sędziów Izba Dyscyplinarna SN. Gdzie jest KE? Dziękuję również za potwierdzenie, że Polski KRS jest skonstruowany analogicznie do hiszpańskiego z drobną róznicą dot badania wymogów formalnych zgłoszonych kandydatów. W Polace formalnie kwalifikuje kandydatury Marszałek" – dodał.

"Jeśli TVN chciałby porozmawiać nie sam ze sobą na temat tego jak wprowadzają widzów w błąd - ja i Sebastian Kaleta jesteśmy gotowi do debaty" – skomentował. europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki.

Tekst za: https://dorzeczy.pl/obserwator-mediow/198468/tvn24-ocenzurowal-konferencje-ziobry-i-kalety-jest-odpowiedz-politykow.html

Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta w rozmowie z telewizją wPolsce.pl podkreślał, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wchodzi w kompetencje sądu konstytucyjnego i tym samym, wykracza poza swoje kompetencje.

TSUE stawia się w roli supersądu konstytucyjnego wobec Polski. Chce orzekać o sprawach, które nie zostały przekazane Unii Europejskiej i jednocześnie władczo rozstrzygać spory prawne dotyczące polskiego ustroju. Spycha więc nasze państwo do roli podległej Unii Europejskiej. Kwestia sądownictwa nie jest objęta zapisami traktatowymi, a trzeba przypomnieć, że Sąd Najwyższy jest organem konstytucyjnym. To oznacza, że jest to wewnętrzna sprawa Polski. Proszę sobie wyobrazić, że TSUE zawiesza funkcjonowanie polskiego Sejmu — mówił Sebastian Kaleta w rozmowie z telewizją wPolsce.pl.

Istnieje zagrożenie ingerencji TSUE w wewnętrzne sprawy ustrojowe. Tak działa dzisiaj TSUE, który działa poza swoimi kompetencjami. Tymczasem to TK, w czasie, gdy zasiadali w nim np. prof. Rzepliński, uznał, że „sądem ostatniego słowa” jest Trybunał Konstytucyjny — podkreślał Sebastian Kaleta.

Polska nie jest województwem w UE

Minister zwrócił też uwagę za kompleksy części elity politycznej oraz zbuntowanej grupy sędziów. Postawa opozycji części sędziów pokazuje mentalność kolonialną. To zasada, która brzmi: „zgodzimy się na wszystko czego oczekuje Bruksela, by tylko nie rządziło Prawo i Sprawiedliwość” — mówił Sebastian Kaleta.

My nie jesteśmy jakimś „województwem” w Unii Europejskiej. Organy Unii Europejskiej mają tyle władzy ile dostaną od państw członkowskich. Ważne, by pokazać, że nie jesteśmy jakimś wyjątkiem w Unii Europejskiej. Państwa takie jak Niemcy i Francja też prowadzą spory z Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Tymczasem tylko w Polsce istnieje swoisty kompleks, z którego wynika, że wszystko co nam powie Unia jest dogmatem — dodał.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/548868-tylko-u-nas-kaleta-tsue-stawia-sie-w-roli-supersadu-wideo

Powołanie Rady Wolności Słowa, w której zasiądzie pięciu członków powoływanych na sześcioletnią kadencję większością 3/5 głosów przez Sejm - to jedno z założeń projektu ws. ochrony wolności słowa w internecie, którego ostateczny kształt przedstawiło w piątek kierownictwo resortu sprawiedliwości.

Konferencja prasowa ministrów Zbigniewa Ziobry i Sebastiana Kalety

W czasie piątkowej konferencji prasowej szef MS Zbigniew Ziobro podkreślał, że obecnie to w internecie toczy się wiele sporów, dlatego też obywatele Polski powinni mieć zagwarantowane „podstawowe prawa”, o których mówi polska konstytucja. Jak tłumaczył, aby to urzeczywistnić, konieczne było stworzenie ram prawnych, które wymuszą od „globalnych graczy” respektowanie tego prawa. Dziś nie ma tego rodzaju skutecznych narzędzi, dziś media społecznościowe decydują same, jakie treści będą cenzurowane, usuwane — wskazał.

Wiceszef MS Sebastian Kaleta, odpowiedzialny za prace nad projektem ws. ochrony wolności słowa, podkreślił, że od czasu prezentacji jego założeń dokonano dodatkowych konsultacji. Dzisiaj jesteśmy w stanie państwu zaprezentować ten projekt, który trafi w najbliższych dniach pod obrady rządu i dalsze konsultacje — powiedział.

Założenia projektu

Projekt zakłada powołanie Rady Wolności Słowa, w której łącznie z przewodniczącym zasiądzie pięciu członków. Na sześcioletnią kadencję większością 3/5 głosów powoływać ma ich Sejm. Rada ta będzie stała na straży przestrzegania przez wszelkie media społecznościowe działające na terenie Rzeczypospolitej konstytucyjnego prawa do korzystania z wolności słowa — podkreślił.

Rada Wolności Słowa będzie rozpatrywała odwołania użytkowników od treści, które zostały przez serwisy społecznościowe usunięte, bądź została ograniczona do nich dostępność — mówił. Jak tłumaczył, jeśli serwis przykładowo zablokuje dostęp do danej treści, użytkownik ma prawo odwołać się od tej decyzji do tego serwisu. Serwis rozpatruje reklamację i albo przywraca dostęp do treści i sprawa jest zakończona, albo nie uwzględnia reklamacji. Użytkownik zyska wówczas prawo odwołania się do Rady, która będzie miała 7 dni na rozpatrzenie skargi tego użytkownika — poinformował. To zmiana w stosunku do założeń zaprezentowanych w grudniu, zgodnie z którymi w podobnym celu w jednym z sądów okręgowych miał powstać sąd ochrony wolności słowa.

Janusz Kowalski: To ważna inicjatywa

.@SolidarnaPL przygotowała projekt Ustawy o ochronie wolności słowa w internetowych serwisach społecznościowych. To ważna inicjatywa @ZiobroPL @sjkaleta @MS_GOV_PL. Zachęcam do zapoznania się z założeniami #UstawaWolnościowa — napisał na Twitterze Janusz Kowalski, wiceminister aktywów państwowych.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/535004-co-zawiera-projekt-ws-ochrony-wolnosci-slowa-sprawdz

Biuro Komunikacji i Promocji
Ministerstwo Sprawiedliwości

Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało przepisy, które skutecznie realizują konstytucyjne prawo do wolności słowa i służą ochronie przed fałszywymi informacjami w internecie. - Użytkownik mediów społecznościowych musi mieć poczucie, że jego prawa są chronione. Nie może być też cenzury wypowiedzi. Wolność słowa i wolność debaty to istota demokracji – podkreślił Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro na dzisiejszej (17 grudnia br.) konferencji prasowej poświęconej nowym rozwiązaniom.

Media społecznościowe powinny być przestrzenią wolności słowa. Jednak coraz więcej osób dostrzega niepożądaną ingerencję w zamieszczane tam treści, często usuwane, choć nie naruszają polskiego prawa. - Nierzadko ofiarami ideologicznych zapędów cenzorskich padają przedstawiciele funkcjonujących w Polsce rozmaitych środowisk, których treści są usuwane bądź też blokowane w internecie – zaznaczył minister Zbigniew Ziobro.

W serwisach internetowych pojawia się też coraz więcej fake newsów, a gdy ktoś chce się przed nimi bronić, nie może dochodzić swoich praw. Stąd konieczność wprowadzenia adekwatnych do zmienionej rzeczywistości procedur. Minister Sprawiedliwości podkreślił konieczność wyważenia w nowych przepisach zarówno swobody debaty publicznej, jak i ochrony dóbr osobistych i praw osób w tej debacie uczestniczących.

- Nadszedł czas, żeby Polska miała regulacje chroniące wolności słowa w internecie, chroniące przed nadużyciami wielkich korporacji internetowych. A z drugiej strony takie, które pozwolą, z pełną kontrolą sądową, zwalczać naruszenia prawa występujące w sieciach społecznościowych – powiedział Sekretarz Stanu Sebastian Kaleta, który nadzoruje w resorcie prace nad ustawą o wolności wyrażania swoich poglądów i rozpowszechniania informacji w internecie.

Wiceminister przedstawił najważniejsze założenia projektu. Zgodnie z propozycją, serwisy społecznościowe nie będą mogły według własnego uznania usuwać wpisów ani blokować kont użytkowników, jeśli treści na nich zamieszczone nie naruszają polskiego prawa. W razie usunięcia treści lub zablokowania konta jego użytkownik będzie miał prawo złożenia skargi do serwisu.

Projekt przewiduje też złożenie do serwisu społecznościowego skargi na publikacje zawierające treści niezgodne z polskim prawem – z żądaniem ich zablokowania.

W obu przypadkach serwis w ciągu 48 godzin będzie musiał rozpatrzyć skargę. Jeśli wyda decyzję odmowną, będzie można zwrócić się do sądu, a ten rozpozna taką skargę w ciągu siedmiu dni. Postępowanie będzie miało całkowicie elektroniczny charakter, a prowadzone będzie przez wyspecjalizowany Sąd Ochrony Wolności Słowa, utworzony w jednym z sądów okręgowych.

Projekt zakłada również wprowadzenie nowego instrumentu - tzw. pozwu ślepego. Ktoś, kogo dobra osobiste zostaną naruszone w internecie przez nieznaną mu osobę, będzie mógł złożyć pozew o ochronę tych dóbr bez wskazania danych pozwanego. Do skutecznego wniesienia do sądu pozwu wystarczy wskazanie adresu URL, pod którym zostały opublikowane obraźliwe treści, daty i godziny publikacji oraz nazwy profilu lub loginu użytkownika. Proponując taki pozew, projekt uwzględnia postulaty zgłaszane m.in. przez Rzecznika Praw Obywatelskich.

Wiceminister Sebastian Kaleta przedstawił też dla porównania przepisy stosowane w innych państwach - głównie w Niemczech i Francji. Tamtejsze rozwiązania kładą nacisk na szybkie usuwanie treści, które uznane zostaną za naruszające prawo danego kraju, a nie na ochronę wolności wypowiedzi. Zatem regulacje te mają charakter przede wszystkim represyjny. Np. w Niemczech portalowi społecznościowemu, który łamie prawo, grozi bardzo wysoka kara finansowa – nawet 50 milionów euro. Ponadto o tym, czy zamieszczone treści łamią prawo, decyduje ostatecznie minister sprawiedliwości.

Także rozwiązania przedstawione w ostatnich dniach przez Komisję Europejską w Digital Service Act skupiają się na usuwaniu niedozwolonych treści. Dlatego Polska chce przyjąć własne przepisy, skutecznie broniące konstytucyjnego prawa do wolności wypowiedzi, by w razie sporu z portalem społecznościowym i jego użytkownikiem to sądy decydowały o ewentualnym złamaniu prawa.

Tekst i zdjęcia za: https://www.gov.pl/web/sprawiedliwosc/przelomowa-ustawa-o-ochronie-wolnosci-slowa-w-internecie

Radio Maryja

Polska w sprawie praworządności będzie zyskiwać sojuszników, ponieważ forsowane kolanem rozwiązania budzą coraz większy sprzeciw – przekonywał podczas konferencji prasowej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Państwa członkowskie UE nie osiągnęły jednomyślności w sprawie wieloletniego budżetu UE i funduszu odbudowy. Polska zgłosiła weto. Wszystkie państwa powinny być traktowane równo – podkreślił premier Mateusz Morawiecki. – Domagamy się, żeby UE nie była Unią podwójnych standardów, by była Unią równych, a nie Unią równych i równiejszych – mówił premier RP w Sejmie. Na warunki Unii Europejskiej nie zgodziły się także Węgry i Słowenia.

Na naszych oczach establishment Unii Europejskiej – pod przewodnictwem Niemiec – próbował zmienić treść traktatów i dokonać rewolucji – wskazał Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości, Prokurator Generalny. – Dokonać rewolucji zmierzającej w kierunku tworzenia jednego państwa z siedzibą w Brukseli, a może w ostatecznie w Berlinie i w Brukseli. Chciano pozbawić licznych uprawnień władczych państwo polskie i uczynić z polskiej demokracji tak naprawdę demokrację fasadową – akcentował lider Solidarniej Polski. Taka sytuacja odbierałaby Polakom realny wpływ na to, co się dzieje w naszym kraju.

Minister Zbigniew Ziobro podkreślał, że rząd Zjednoczonej Prawicy skupiony jest wokół nie tylko obrony podstawowych interesów Polski i jej suwerenności, ale także wokół obrony UE w takim kształcie, w jakim obowiązuje w przyjętych traktatach. – To my bronimy praworządności UE. Broni jej polski premier, polski minister sprawiedliwości, polski rząd i Zjednoczona Prawica, która dziś odpowiada za kierunek spraw w naszej ojczyźnie – wskazał minister Zbigniew Ziobro.

Nie można przepisów traktatowych obchodzić rozporządzeniem – zwrócił uwagę wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. W innym przypadku pozwalałoby to UE wpływać na wszystkie sfery, również te zastrzeżone dla państwa członkowskiego. – Oczywiście dzisiaj my bronimy praworządności i suwerenności Polski i innych państw członkowskich UE – mówił Sebastian Kaleta.

Zastosowanie weta przez Polskę nie jest żadnym awanturnictwem – podkreślił europoseł Patryk Jaki. Wielokrotnie było ono stosowane również przez inne państwa. – Czy Polska jest jakimś państwem gorszej kategorii? Skoro premier Holandii może stosować to narzędzie negocjacyjne, a Polska nie może. Dlaczego Polska ma być traktowana w tym zakresie gorzej? – akcentował europoseł Patryk Jaki.

Tekst i zrzuty ekranowe za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/min-z-ziobro-forsowanie-kolanem-przez-prezydencje-niemiecka-przy-wsparciu-establishmentu-brukselskiego-rozwiazan-sprzecznych-z-traktatem-budzi-coraz-wiekszy-sprzeciw

„Nie ma innej możliwości, wobec bezprawia jakie proponują największe państwa wraz z prezydencją niemiecką” - tak minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro mówił o ewentualnym polskim wecie do unijnego budżetu.

Na początku listopada między prezydencją niemiecką a Parlamentem Europejskim wypracowane zostało porozumienie w sprawie mechanizmu powiązania dostępu do środków unijnych z praworządnością, które zostało skrytykowane przez rządy Polski i Węgier. W liście skierowanym do szefów instytucji UE dotyczącym budżetu wspólnoty premier Mateusz Morawiecki oświadczył, że Polska podtrzymuje swoje stanowisko i nie może się zgodzić na uznaniowość mechanizmu.

Zbigniew Ziobro: „Polska winna użyć weta”

Minister Sprawiedliwości wskazywał, że to historyczny moment, w którym Polska musi uratować swoją suwerenność. Nie są to słowa przesadzone. Nie jest to patos, ani uderzanie z wysokiego C. To jest kwestia, która będzie rozstrzygać o tym, czy Polska będzie suwerennym podmiotem w ramach tej wspólnoty, jaką jest UE, czy też zostanie poddana politycznemu i zinstytucjonalizowanemu zniewoleniu — mówił Zbigniew Ziobro. Bo nie chodzi to o żadną praworządność, która jest tylko pretekstem, pięknym słowem, który ładnie trafia do ucha, ale chodzi tutaj realnie o instytucjonalne, polityczne zniewolenie, radykalne ograniczenie suwerenności — podkreślił. Już w lipcu przekonywałem, aby premier skorzystał z prawa weta — dodał. Według ministra „jest to ten moment, a którym po raz kolejny jest możliwość skutecznego wykorzystania realnej władzy, jaką traktaty UE przypisują poszczególnym państwom, w tym Polsce”. Władzy, która poszczególnym państwom daje gwarancję bezpieczeństwa i obrony swoich najbardziej podstawowych interesów i racji stanu. Po to właśnie ta zasada weta została w pewnych sprawach traktatowych zastrzeżona — mówił Zbigniew Ziobro. Przypomniał również, że to mechanizm stosowany przez inne kraje. Z tego prawa weta różne kraje wielokrotnie korzystały, dbając o swoje interesy, o swoje bezpieczeństwo i korzystając na tym — mówił minister sprawiedliwości. Propozycja prezydencji niemieckiej, wspierana przez przewodniczącą KE jest wymierzona w podstawowe interesy Polski — wskazywał. Polska broni nie tylko swojego interesu, ale również praworządności UE, traktatów i praw wszystkich państw — zaznaczył. Jak przypomniał Zbigniew Ziobro, w poniedziałek zaplanowano spotkanie komitetu stałych przedstawicieli państw UE, a następnie w kolejnych dniach odbywa się Rada UE i „teraz jest ten moment (…) kiedy Polska może zgłosić weto do wieloletnich ram budżetu i innych dokumentów przedstawionych do decyzji”.

List do premiera Morawieckiego

Zbigniew Ziobro poinformował o wysłaniu listu w tej sprawie do premiera Mateusza Morawieckiego. W tej sprawie zająłem stanowisko i wysłałem list, który jest w drodze do premiera Morawieckiego — powiedział minister sprawiedliwości. Cieszę się, że mogę mówić jedynym głosem z liderami Prawa i Sprawiedliwości, z premierem Morawieckim (…), z całą naszą koalicją i obozem Zjednoczonej Prawicy — mówił. Podkreślił, że obóz Zjednoczonej Prawicy mówi „nie” w sprawie powiązania budżetu UE z praworządnością. Mówimy „nie” dla tych rozwiązań i wskazujemy, że Polska winna użyć weta (…) Jestem przekonany, że podobnie jak pan premier Orban (…) pan premier Morawiecki z tych uprawnień skorzysta — stwierdził Zbigniew Ziobro. Podkreślał, że decyzje, o których mowa, dotyczą „spraw zasadniczych” i będą rozstrzygać o tym, co „przez dziesięciolecia będzie odbijać się na jakości życia Polaków”. W naszej ocenie nie ma innej możliwości - wobec bezprawia, jakie proponują największe kraje UE (…) - jak skorzystać z tych środków władczych, które gwarantują nam obronę naszych podstawowych interesów — stwierdził minister sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro przypomniał, że podobne stanowisko wyraził wicepremier i prezes PiS Jarosław Kaczyński.To stanowisko zostało wysłane dzisiaj do pana premiera również jako gest solidarności w stosunku do wypowiedzi pana premiera czy prezesa Kaczyńskiego — zaznaczył. Byłoby nie tylko grzechem, ale czymś więcej, byłoby czymś niewybaczalnym przez historię, gdybyśmy z tego narzędzia nie skorzystali. (…) To jest nasza racja stanu — mówił.

Apel do opozycji

Zbigniew Ziobro apelował również do opozycji. Minister podkreślił, że „wszyscy polscy politycy powinni mówić w tej sprawie jednym głosem: nie zgadzamy się na takie rozstrzygnięcia, nie zgadzamy się na tak radykalne uderzenie w pozycję Polski, nie zgadzamy się na tak radykalne ograniczenie suwerenności Polski i dlatego składamy weto, ponieważ chcemy, aby nasze podstawowe interesy były wysłuchiwane”. Zaznaczył, że to jest „nasza racja stanu” i zaapelował do polityków opozycji, „by wyszli poza swoje doraźne interesy, konflikty i spory polityczne”. Są sprawy, które nas Polaków powinny łączyć ponad politycznymi podziałami, ponad bardzo silnymi nawet emocjami, które tym podziałom towarzyszom, poza złym językiem, który tym podziałom towarzyszy, poza tym wszystkim złym rzeczom, które się wokół tych sporów dzieją, bardzo ostrych w Polsce sporów — mówił Zbigniew Ziobro.

Co w przypadku braku weta?

Zbigniew Ziobro pytany, co by się stało w momencie, gdyby premier nie zawetował unijnego budżetu, Zbigniew Ziobro odparł, że rozumie, że jest to kwestia „teoretycznych rozważań”. Słuchając wypowiedzi pana premiera, czy też wypowiedzi innych polityków PiS na czele z prezesem Jarosławem Kaczyńskim nie mam wątpliwości, że to są oceny zbieżne z tym, co tutaj zaprezentowaliśmy na konferencji — wskazywał minister. Jestem przekonany, że wszyscy myślimy tak samo i weto zostanie tutaj zastosowane. Natomiast jeśli pan mnie pyta o czysto teoretyczną sytuację (…), to w takim wypadku oznaczałoby to całkowitą utratę zaufania do premiera z wszelkimi tego konsekwencjami, które z takich sytuacji wypływają — powiedział. Podkreślił, że były „pewne rozdźwięki”, jeśli chodzi o lipcowy szczyt Rady Europejskiej, natomiast teraz cały obóz mówi „jednym głosem”. Przywołał w tym kontekście wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Na pytanie, czy będzie weto dla budżetu i koronafunduszu, pan prezes Kaczyński odpowiada: „będzie weto”. „Jeśli groźby i szantaże będą utrzymane, to my będziemy twardo bronić żywotnego interesu Polski. Weto. Non possumus. Ci, którzy chcą nam odebrać suwerenność i narzucić swoje widzimisię, są na drodze do upadku” — cytował. Otóż w 100 proc. podpisujemy się pod tym sformułowaniem — podkreślił szef MS.

Patryk Jaki: To bezczelne łamanie praworządności

Dalej Patryk Jaki przypominał, co w unijnym raporcie Komisji Europejskiej na temat Polski uznane zostało za złamanie praworządności. To m.in. procedura wyboru pierwszego prezesa SN, podleganie CBA władzy wykonawczej czy łączenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Europoseł wskazywał, że w wielu krajach UE funkcjonują podobne rozwiązania, ale tylko Polsce za nie miałyby być odebrane środki unijne. Na koniec wskazał „rodzynek” z raportu. Od 2016 r. RPO stoi w obliczu trudnego otoczenia, ponieważ znajduje się pod krytyką rządzącej większości politycznej — cytował Patryk Jaki. Wszystko to, o czym państwu dziś mówię, to jest bezczelne łamanie praworządności i właśnie dlatego się temu sprzeciwiamy — podkreślił.

Sebastian Kaleta: To próba obejścia traktatów

Wiceminister Sebastian Kaleta wskazywał, że nowy mechanizm praworządności ma - wbrew traktatom - zastąpić procedurę z art. 7. W tej procedurze, do ukarania danego państwa konieczna jest jednomyślność. Wobec Polski i Węgier takiej jednomyślności oczywiście nie ma — przypomniał Sebastian Kaleta. Mamy do czynienia z procesem politycznym, który służy obejściu traktatów — zaznaczył. W związku z tym, że prawo jest łamane, nie ma innej możliwości, żeby Polska nie skorzystała ze swojego uprawnienia. (..) Albo rozporządzenie wejdzie w życie, albo niemieccy politycy się opamiętają — dodał.

Michał Wójcik: „Musimy powiedzieć kategoryczne nie”

Z kolei wiceminister Michał Wójcik wskazywał, że kluczową kwestią jest suwerenność Polski. To jest bardzo ważny moment w naszej historii. To, co dzisiaj się będzie działo określi pozycję naszego kraju na kolejne kilkadziesiąt lat. Politycy opozycji muszą zdać sobie sprawę, że to jest historyczny moment — podkreślał. Jest słowo klucz: suwerenność. Ile warta jest suwerenność? Dla nas jest bezcenna. (…) Wprowadzenie mechanizmu, który łączy wypłatę środków z praworządnością to ograniczenie suwerenności — mówił. Musimy powiedzieć kategoryczne nie — wskazał Michał Wójcik.

Co po wecie? Woś: Prowizorium

Wiceminister Michał Woś przypomniał, że w przypadku weta obowiązywać będzie prowizorium budżetowe, które jest korzystne dla Polski. Skutek jest tylko jeden. Obowiązuje tzw. prowizorium — powiedział. To nie jest nic nadzwyczajnego i Polska musi wykorzystać wszystkie dostępne mechanizmy, żeby bronić swojej suwerenności — podkreślił.

Janusz Kowalski: Weto albo śmierć

Wiceminister Janusz Kowalski zaznaczył, że o polskiej suwerenności nie mogą decydować unijni politycy przy zielonym stoliku. Weto albo śmierć to hasło symbol — przypomniał. Weto oznacza utrzymanie Polski jako państwa podmiotowego, które nie zgadza się, aby przy zielonym stoliku ktokolwiek rozmawiał o polskiej suwerenności — mówił. Polska musi postawić weto w ciągu kilkudziesięciu godzin — wskazał.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/526677-ziobro-chce-weta-ws-budzetu-polska-broni-praworzadnosci-ue

Radio Maryja

Prawo i Sprawiedliwość żąda ujawnienia pełnych zarobków prezesów warszawskich spółek miejskich. Okazuje się, że zarabiają oni ogromne pieniądze. Dla przykładu szefowa Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w 2018 roku zarobiła 382 tysiące złotych brutto. We wtorek prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zapowiedział projekt ustawy skromnościowej. Domaga się, aby rząd ujawnił zarobki w spółkach Skarbu Państwa. Jednocześnie twierdzi, że rząd marnuje środki na przekop Mierzei Wiślanej i budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego. – Po to, aby tak naprawdę dać pracę koleżankom i kolegom – mówił Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy.

To potrzebne inwestycje, które w przyszłości zaprocentują – zauważył rzecznik rządu Piotr Müller. – To nie jest tak, że miejsca pracy są tylko przy tych inwestycjach, ale przede wszystkim powstają dzięki tym inwestycjom, wokół tych dużych inwestycji – mówił Piotr Müller.

Na zarzut prezydenta Warszawy odpowiedziało Prawo i Sprawiedliwość. Jak mówił wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta warszawski ratusz hojnie opłaca swoich pracowników. – Niektórzy zarabiają po 400 tys. zł rocznie, dorabiają w spółkach miejskich. Do tych spółek często trafiają politycy Platformy Obywatelskiej, np. jeden z radnych dzielnicowych jako zarządca miejskiego basenu zarobił w 2018 roku 250 tys. zł – wskazał Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości.

Prezes Metra Warszawskiego Jerzy Lejk zarobił w 2018 roku 362 tysiące złotych brutto. 382 tysiące złotych brutto wpłynęło na konto prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Renaty Tomusiak. Dodatkowe 51 tysięcy złotych brutto zarobiła w Radzie Nadzorczej Szpitala Praskiego. PiS zaapelowało do Rafała Trzaskowskiego o ujawnienie pełnych zarobków i nagród w spółkach miejskich.

– Ministrowie rządu najjaśniejszej Rzeczypospolitej zarabiają o wiele mniej, niż dyrektorzy ratusza warszawskiego – mówił premier Mateusz Morawiecki. Średni miesięczny zarobek 133 dyrektorów i zastępców w warszawskim ratuszu to 16 tys. złotych. Wiceprezydent stolicy Michał Olszewski zapewnił, że zarobki są jawne, ale o swoim wynagrodzeniu za ubiegły rok mówić nie chce. – Mniej niż w roku 2018, ale kwoty pani nie podam, bo nie pamiętam. […] Na pewno zarobiłem mniej zarządzając tak dużym budżetem niż poseł PiS, który zarządza pustym polem pod Baranowem – akcentował Michał Olszewski, wiceprezydent Warszawy. Zgodnie z oświadczeniem majątkowym w 2018 roku Michał Olszewski zarobił 316 tysięcy złotych z tytułu funkcji wiceprezydenta Warszawy i członka rady nadzorczej TBS Warszawa Południe.

Rafał Trzaskowski nie zareagował na apel PiS. Partia rządząca ma już przygotowany projekt zmian prawnych. – Na podstawie zaproponowanych przepisów ustawy będzie obowiązek uzupełnienia tych informacji, ponieważ tych wszystkich danych w przestrzeni publicznej po prostu nie ma – podkreślił Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości. Jak zauważył gdański radny PiS Kazimierz Koralewski również w gdańskich spółkach zarobki są wysokie. Za przyzwoleniem elektoratu KO. – Są to bardzo duże kwoty. Czy to w sprywatyzowanych jednostkach komunalnych jak wodociągi. […] Wszelkie naciski, które płyną na włodarzy tych miast, gdzie są tak wysokie zarobki spływają po elektoracie PO, jak woda po gęsi – mówił Kazimierz Koralewski, gdański radny PiS.

Wysokość zarobków zawsze była niewygodnym tematem – wskazał socjolog dr Mirosław Boruta Krakowski. Jak przypomniał w 2018 roku rząd PiS obniżył zarobki posłów i senatorów o dwadzieścia procent. – Żeby ta płaca była adekwatna do tego czym się zajmujemy, jak dużą mamy odpowiedzialność i czy rzeczywiście jesteśmy tak w pełni zaangażowani – mówił dr Mirosław Boruta Krakowski.

Obecnie podstawowe wynagrodzenie parlamentarzysty to prawie 10 tys. złotych brutto. Podstawowa pensja ministra to niespełna 13 tysięcy złotych brutto.

Tekst i zrzuty ekranowe za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/polska-informacje/ogromne-zarobki-w-warszawskich-spolkach-miejskich

Radio Maryja

Politycy Solidarnej Polski krytykują projekt sprawozdania komisji wolności obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych Parlamentu Europejskiego dotyczący naruszeń praworządności w Polsce. Komisja zajmie się sprawą naszego kraju po południu.

Do licznych zapisów projektu wstępnego sprawozdania LIBE odnieśli się na konferencji prasowej europoseł Patryk Jaki oraz wiceministrowie sprawiedliwości, klimatu i aktywów państwowych – Sebastian Kaleta, Jacek Ozdoba i Janusz Kowalski.

W projekcie zawarte są zapisy krytykujące polski rząd za procedowanie w Sejmie obywatelskich projektów ustaw antyaborcyjnych, sposób wyboru sędziów czy funkcjonowanie Izby kontroli nadzwyczajnej i spraw publicznych Sądu Najwyższego.

Europoseł Patryk Jaki ocenił, że projekt jest zmanipulowany i niesprawiedliwy oraz że to próba odebrania Polsce podstawowych elementów suwerenności. Polityk wskazał przy tym, że przygotowano go w oparciu o argumenty polskiej opozycji.

– To są argumenty dyktowane przez polską opozycje, które osłabiają polską państwowość, polskie państwo. Chcą przede wszystkim doprowadzić do tego, aby polskim obywatelom zostały odebrane pieniądze za to, że Polska jest państwem suwerennym i sama może decydować o tym, jakie prawa w Polsce uchwala. To jest próba odebrania podstawowych elementów polskiej suwerenności, to znaczy próba odebrania możliwości Polski stanowienia prawa ku wielkiej uciesze opozycji, dlatego chciałbym, żebyście to Państwo wszyscy wiedzieli. O godzinie 14.00 będzie dzisiaj w Parlamencie ten raport prezentowany, który jest niesprawiedliwy, zmanipulowany i stawiający Polskę w bardzo złej sytuacji. Uważam, że wszyscy powinniśmy solidarnie przeciwko temu zaprotestować – powiedział Patryk Jaki.

Posiedzenie, na którym komisja wolności obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych PE będzie debatować o Polsce, rozpocznie się o godz. 14.00. Europosłowie mają też rozmawiać o sytuacji w polskim sądownictwie z prezesem Europejskiego Stowarzyszenia Sędziów i członkiem zarządu Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.

Tekst i zdjęcie za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/solidarna-polska-przeciwko-antypolskiej-narracji-w-parlamencie-europejskim

Solidarna Polska to partia konsekwentnie stająca w obronie polskiej suwerenności i praw polskich rodzin. Pomysłodawcą i założycielem ugrupowania był Zbigniew Ziobro. Przez cały czas działania partii, czyli od 2012 roku, jest też jej prezesem. Politycy Solidarnej Polski dali się poznać Polakom jako twórcy i realizatorzy reformy wymiaru sprawiedliwości. Ministerstwo Sprawiedliwości kierowane przez Prezesa Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobro przygotowało i przeprowadziło oczekiwaną przez wielu Polaków reformę wymiaru sprawiedliwości oraz zmiany w prokuraturze. Resort zrealizował także wiele kluczowych zmian w prawie, dzięki którym mocniej zagwarantowane są prawa obywateli, a budżet państwa zasilają pieniądze odebrane przestępcom. To przede wszystkim nowe przepisy zaostrzające odpowiedzialność za przestępstwa VAT, konfiskata rozszerzona, prawo ułatwiające walkę z lichwiarzami czy zabraniające odbierania rodzicom dzieci tylko i wyłącznie ze względu na biedę.

Swoją pierwszą reprezentację parlamentarną partia miała w VII kadencji Sejmu (2011-2015). Przed wyborami w 2015 roku Solidarna Polska weszła w skład Zjednoczonej Prawicy, która zwyciężyła w wyborach parlamentarnych. Politycy Solidarnej Polski weszli w skład rządów Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego. Zbigniew Ziobro został ministrem sprawiedliwości, a po przeprowadzeniu reformy prokuratury także prokuratorem generalnym. Beata Kempa w rządzie Beaty Szydło objęła funkcję ministra – członka Rady Ministrów i szefowej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a w rządzie Mateusza Morawieckiego – ministra ds. pomocy humanitarnej. W 2019 r. zastąpił ją na tym stanowisku inny polityk Solidarnej Polski, Michał Woś.

W 2019 roku Zjednoczona Prawica powtórzyła swój sukces wyborczy, po raz drugi z rzędu uzyskując samodzielną większość parlamentarną. Przyczynił się do tego znakomity wynik wyborczy kandydatów Solidarnej Polski. Politycy tej partii zdobyli aż 18 mandatów, a obecnie ich reprezentacja parlamentarna liczy 19 posłów. W nowym rządzie Mateusza Morawieckiego znaleźli się Zbigniew Ziobro, jako minister sprawiedliwości i prokurator generalny, oraz Michał Woś jako minister środowiska.

Solidarna Polska ma też swoją reprezentację w Parlamencie Europejskim. W zwycięskich dla Zjednoczonej Prawicy eurowyborach w 2019 r. mandaty uzyskali Beata Kempa i Patryk Jaki. Podobnie jak inni europosłowie PiS, zasiadają oni we frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR). Partia posiada też liczną reprezentację w polskich samorządach, w tym we władzach sejmików wojewódzkich, dzięki udanemu startowi w wyborach samorządowych w 2018 r.

Dzięki zaangażowaniu polityków Solidarnej Polski udało się podjąć skuteczną walkę z warszawską mafią reprywatyzacyjną. W efekcie działań Komisji Weryfikacyjnej, na której czele stał najpierw Patryk Jaki, a następnie Sebastian Kaleta, Warszawa uzyskała możliwość odzyskania wielu nieruchomości przejętych w wyniku niezgodnych z prawem działań.

Obecnie w skład władz Solidarnej Polski wchodzą: prezes Zbigniew Ziobro, wiceprezesi Beata Kempa i Michał Wójcik, sekretarz generalny Mariusz Kałużny, skarbnik Michał Woś oraz przewodniczący Rady Głównej Edward Siarka.

Za: https://solidarna.org/o-nas