Przeskocz do treści

W rocznicę urodzin śp. Profesora Janusza Kurtyki

kkgpimjk13 sierpnia, o godz. 8:20 w Kościele Zmartwychwstania Pańskiego na Cmentarzu Rakowickim (w Alei Głównej) odprawiona została Msza Święta za spokój duszy śp. Profesora Janusza Kurtyki, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej w latach 2005-2010. Po jej zakończeniu uczestnicy przeszli do grobu Profesora, gdzie odbyła się krótka uroczystość.

13 sierpnia 2012 roku śp. Profesor Janusz Kurtyka obchodziłby swoje 52. urodziny. Mszę świętą zamówili oraz uroczystości organizowali wspólnie Żona i Synowie Profesora oraz Krakowski Klub Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki.

Zdjęcia autorstwa p. Anny Loch można obejrzeć tutaj:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/13Sierpnia2012

List dr Zuzanny Kurtyki na dzień urodzin Jej Męża – 13 sierpnia:

Szanowni Państwo, Moi Drodzy,

januszkurtyka1Janusz, gdyby żył, miałby dziś 52 lata. Tak się złożyło, że zginął w najbardziej twórczym wieku dla każdego człowieka. Wieku, w którym wynikająca z doświadczenia mądrość wraz z pełną aktywnością zawodową i życiową, tworzy najlepsze i najtrwalsze dzieła i dokonania.

Janusz zawsze bardzo się spieszył ze swoją pracą, nieświadomie, tak jakby wiedział, że tego czasu może mu zabraknąć, że straci najlepsze lata. Bez względu na to ile zdołał. napisać, wydać, dokonać, zabrakło mu czasu na wychowanie naszych dzieci, nawet na doprowadzenie ich do startu w dorosłość i samodzielność. I to boli najbardziej.

Jego kolejne urodziny obchodziliśmy zawsze na wakacjach. Bardzo dobrze pamiętam te ostatnie- 49-te. Wyjeżdżaliśmy zawsze po 1-szym sierpnia, bo Janusz nie wyobrażał sobie, że mógłby być nieobecny na obchodach rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Na te obchody przyjeżdżaliśmy do Warszawy razem. Dziś, gdy czytam w różnych mediach komentarze pełne zdziwienia, na temat wygwizdywania „osobistości” z PO na tych obchodach, jestem totalnie zaskoczona. Przecież oni byli wygwizdywani na Powązkach od dobrych paru lat! Byłam tego naocznym świadkiem. Były lata, że nie mieli odwagi tam się pokazać. Najwyraźniej w tym roku się odważyli i… okazało się, że jeszcze nie pora, jeszcze nie udało się zdławić strachem i ogłupić wszystkich do końca.

50-te urodziny mojego męża miały być inne. Mieliśmy być już po urlopie. Janusz z wielkim rozmachem planował obchody 10-lecia IPN-u. Miało to być wielkie spotkanie i święto tego typu instytucji ze wszystkich posowieckich krajów Europy. Polski IPN powoli wyrastał na lidera, nasi sąsiedzi przyjeżdżali do Warszawy się uczyć, opierali się na polskich doświadczeniach. Obchody miały, w postaci konferencji, spotkań , publikacji, wystaw, akcji, bilbordów trwać przez cały sierpień i połączyć się z obchodami rocznicy Porozumień Sierpniowych, chociaż z oficjalnych, rządowych obchodów tej rocznicy IPN został cynicznie „ wyrolowany” – to jest chyba najbardziej trafne chociaż mało literackie określenie. Janusz bardzo to przeżywał. Podobnie jak zablokowanie niezależności IPN-u i funkcji prezesa przez nowelizację ustawy o IPN-nie.

W dzisiejszej rzeczywistości nie potrafiłby sobie znaleźć miejsca. Ale gdyby żył na pewno do końca walczyłby o prawdę o Smoleńsku, na pewno walczyłby o wartości, które byłby mu bliskie przez całe życie. Dla których poświęcił swoją ukochaną pracę naukową i zaczął pracować w Instytucie Pamięci Narodowej, dla których w sobotni ranek 10 kwietnia 2010 roku poleciał z prezydentem Lechem Kaczyńskim do Katynia.

Myślę, że po to są takie dni i rocznice, by umacniać nas, pozostałych jeszcze na tej ziemi, w tym byśmy trwali w walce o podmiotowość człowieka i narodu. Do końca. Tak jak Ci, którzy zginęli. Nie pozwólmy sobie odebrać prawa do takich rocznic. Dziękuję Wam z całego serca, że jesteście dziś ze mną i jakby za mnie. Chociaż ja i tak, jestem przy grobie mojego męża cały czas.

Zuzanna Kurtyka