Przeskocz do treści

Wdzięk cyrkowych zwierząt

Marek Kolasiński

"Potwierdzenie tożsamości ofiar to cała sztuka. To wynik pracy zarówno polskich, jak i rosyjskich anatomopatologów. Pracujemy jak jedna duża rodzina. Powinnam powiedzieć, że pierwszy raz jestem świadkiem czegoś takiego, takiej dobrej, można rzec, wzorowej współpracy i wzajemnego uzupełniania się w pracy" - tak wypowiadała się 13 kwietnia 2010 roku w Moskwie Ewa Kopacz, jedna z najbardziej zaufanych osób Tuska. Propagandowym przesłaniem raportu Anodiny było upodlenie najważniejszych osób naszego państwa. W odpowiedzi urzędnicy Tuska przygotowali własny raport. Nadzorujący ich Jerzy Miller tak porównał go do raportu Anodiny; "będzie dla polskiej strony bardziej surowy i bolesny". Ostatnie wydarzenia na Ukrainie zmusiły część zachodnich państw do ochłodzenia ich stosunków z putinowską Rosja. Donald Tusk, z wdziękiem cyrkowej foki, wykonał więc salto w tył i o 180 stopni zmienił swoją retorykę w stosunku do Rosji.

Dzisiaj nie usłyszymy z jego ust o kwitnącej przyjaźni między Polską a państwem Putina. Nie usłyszymy również o wzorowo prowadzonym przez Rosjan śledztwie smoleńskim, które zresztą Tusk sam im oddał. Pozornie może się wydawać, że trzeba by mieć trociny zamiast mózgu, żeby zaufać człowiekowi, który tak radykalnie zmienia poglądy w zależności od tego, z której strony wieje wiatr.

peocyrkProrządowe telewizje są jednak tak przekonane o mocy swojej propagandy, że uważają, że nawet z cyrkowej foki dadzą radę zrobić kandydata na przywódcę Unii Europejskiej, NATO lub ONZ, a wszystkich wątpiących w te idiotyzmy rozjadą z gracją ruskiego czołgu.
 
Jedna z niemieckich gazet chwaliła jakiś czas temu Tuska za to, że jak sugerowała, jest on łatwy do tresowania (il. z sieci).

Treserzy się zmieniają. Cyrkowe zwierzęta pozostają jednak wciąż te same.