Przeskocz do treści

Własność ziemi i sądownictwo. List otwarty

Kraków, 30 maja 2015 roku

Szanowny Pan
dr Andrzej Duda
Prezydent - Elekt Rzeczypospolitej Polskiej

Nawiązując do Pańskich wielokrotnych wypowiedzi jednoznacznie deklarujących wolę poważnego dialogu ze społeczeństwem zwracam się z gorącą prośbą wzięcie pod uwagę rozwiązania dwu – w moim przekonaniu – niezwykle ważnych problemów. To czego dotyczy ten list to: własność ziemi na terenach Polski północnej i zachodniej oraz chore sądownictwo polskie.

W pierwszej sprawie – według mojej wiedzy – Państwo Polskie przez cały okres powojenny nie zatroszczyło się o przyznanie praw własności rolnikom obejmującym ziemię na tych terenach. Po okresie dzikiej prywatyzacji majątków PGR, mającej wielokrotnie znamiona działalności mafijnej, trudniej niż przedtem znaleźć uczciwe rozwiązanie. To jednak tylko dodatkowy powód, by - jeżeli zobaczy Pan taką możliwość - zająć się sprawą pilnie. Z każdym rokiem trudniej będzie o godne rozwiązanie tego problemu.

Więcej pozwolę sobie napisać o sądach. W konsekwencji zgubnej decyzji profesora Strzembosza naiwnie wierzącego, że środowisko sędziowskie samo się oczyści mamy w sądach przerażająca ilość stalinowców w drugim albo trzecim pokoleniu. Te zarazę można usunąć tylko radykalnymi sposobami. Moja propozycja jest następująca. Drogą ustawową należałoby rozwiązać wszystkie sądy i przy powoływaniu nowych prezesów sądów posłużyć się całkowicie nowym mechanizmem prawnym. Mogę jako nie prawnik mieć pomysły trudne do realizacji, ale po to, by była czytelna moja intencja najprościej będzie jak opiszę mój pomysł i pogląd zarówno na docelową jak i przejściową strukturę władzy sądowniczej w Polsce. Ponieważ jestem przekonany, że sytuacja w Polsce dojrzała do sformułowania nowej konstytucji (przede wszystkim po to, by zabezpieczyć naszą suwerenność dając jednoznaczny zapis o wyższości prawa polskiego nad unijnym) to pozwolę sobie najpierw opisać mój pomysł na funkcjonowanie władzy sądowniczej w Polsce według ewentualnej nowej konstytucji. Prezesi sądów powinni być wyłaniani w wyniku bezpośredniego wyboru spośród profesjonalnych kandydatów, którzy wcześniej weryfikowani by byli przez Komisję Zawodową, ta zaś podlegała by bezpośrednio Radzie Zarządzającej Sądownictwa. Właśnie ustanowienie Rady Zarządzającej Sądownictwa (kwestia nazwy tego organu władzy jest sprawą drugorzędną) byłoby fundamentalną zmianą – o ile wiem pionierską w skali światowej – pozwalającą na jednoczesne poddanie pośredniej kontroli społecznej władzy sądowniczej i całkowite uniezależnienie od aktualnej władzy ustawodawczej i wykonawczej. Rada Zarządzająca Sądownictwa mogłaby składać się z zaledwie kilku osób (7 lub 9) koniecznie wybieranych w wyborach powszechnych. W Radzie można by było być tylko przez jedną kadencję a prawo kandydowania miałby każdy obywatel polski posiadający jedynie polskie obywatelstwo, który skończył 35 lat. W trakcie sprawowania tego urzędu członkowie Rady mieliby bardzo ograniczone prawo wykonywania innej pracy a na pewno nie mogliby zarówno w czasie kadencji i przez okres równy kadencji po jej upływie wykonywać zawodów prawniczych. Rada zastąpiła by częściowo funkcje Ministerstwa Sprawiedliwości i zawiadywała by budżetem sądów. Uważam ponadto, że udział w głosowaniu na prezesów sądów jak i udział w wyborze Rady powinien być dla obywateli polskich zamieszkałych w kraju obowiązkowy. Dodam, że pierwszy skład Rady byłby w całości wybrany w jednym terminie, ale potem byłaby uzupełniana co jakiś przyjęty okres (np. równy połowie kadencji). Nb uważam, że obowiązek uczestniczenia we wszystkich wyborach mógłby być w Polsce korzystny, ale w chwili obecnej byłby społecznie nieakceptowalny. Bez zmiany konstytucji może Pan zapewne powołać w porozumieniu Sejmem i Senatem grono ludzi, którzy mając podobne kompetencje jak planowana Rada Zarządzająca przyjęło by na siebie obowiązek zreformowania sądów- wymiany wszystkich prezesów. Zdaję sobie sprawę, że jest to wyłom w myśleniu o strukturach władzy. Daleko idące oczyszczenie sądów z niemoralnych i niekompetentnych sędziów uważam za jeden z podstawowych warunków przywrócenia wiary Polaków we własne Państwo. Reforma sadownictwa w Polsce wymaga oczywiście uwzględnienia innych jeszcze patologii poza problemem niekompetentnych sędziów i na pewno zrobienie tego wymaga czasu i rozwagi, ale opór wobec pozytywnych zmian w Polsce ze strony tej części sędziów, którzy mentalnie tkwią w PRL-u może być bardzo groźny. To moje przekonanie powoduje, że apeluję do Pana Prezydenta o odważne i pilne działania.

Obydwie sprawy uważam za wyjątkowo trudne i wymagające poważnej dyskusji w gronie prawników, politologów, socjologów. Mam nadzieję, że oba poruszone tematy uzna Pan Prezydent za godne poddania analizie przez Radę Konsultacyjną przy Prezydencie RP oraz, że sam Pan uważa te problemy za ważne.

Z wyrazami szacunku, Wojciech Pasternak