Marek Morawski
7 października 2012
Zjawisko to również dotyczy naszej rzeczywistości. Szkoda, że dotyczy wielu ludzi, których kiedyś widziałem w całkowicie innej chyba bajce. A może uległem FATAMORGANIE?
Kilka dni temu w telewizji pojawił się Pan Marcinkiewicz. Człowiek, który już kiedyś sam, osobiście zepsuł sobie opinię nielojalnością, pogardą dla wartości wyższych niż tylko konsumpcja, blichtr, oszustwo itd.
Ten pan „wszedł” na szklany ekran i zaczął dezawuować porządnego człowieka, profesora Glińskiego tylko z tego powodu, że zadeklarował podjęcie się trudu, powtarzam TRUDU zorganizowania rządu fachowców. Dezawuować tylko z tego powodu, że inicjatywa wyszła z PiS? To jest chore albo z gruntu fałszywe. To jest tworzenie fałszywego obrazu, który ma się rozlać na cały kraj. Ma psuć opinię wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób nawet tylko otarli się o PiS. Jest to tworzenie FATAMORGANY dla społeczeństwa, tylko dlatego, że to mówi były premier. Nic to, że skompromitowany, sam się skompromitował. Nic to, że bez charakteru, jakby to powiedziano w każdej społeczności o normalnej i przyzwoitej hierarchii wartości. Posądza człowieka zacnego, uznanego autorytetu o zabawę Polską. Nie mówi wprost, ale sugeruje, że jest złym Polakiem – chce się bawić Polską. Doprawdy jest to niebywałe. Wykorzystuje technikę manipulowania informacją polegającą na tym, by mówić o czymś lub o kimś, komu już zepsuto opinię. Potem wymieniać nazwisko tego przeznaczonego „na zmarnowanie” Słuchacz już skojarzy. Ten zły, to ten drugi pewnie też. Prawda, jakie to wredne!!!
Jest to również sabotowanie podstawowego prawa demokracji, czyli możliwości tworzenia rządu technicznego, rządu fachowców przez opozycję, czy grupę ludzi nie należących do jakiejkolwiek partii, skoro sprawujący rząd nie spełnia swych funkcji chociażby poprawnie. Nikt nie kompromitował tego rządu, tylko sam rząd się skompromitował sterując wymiarem sprawiedliwości, pokazując całkowite lekceważenia ułomnego zresztą prawa, które można naginać, jak się chce. Pan Marcinkiewicz tworzy FATAMORGANĘ wmawiając ludziom, że inny rząd niż obecny będzie zły, że stwierdzając á priori, że inni ludzie będą złymi fachowcami i źle będą sprawować swoje funkcje. Tego nie wolno czynić. To jest po prostu nieuczciwe. Sam Pan Marcinkiewicz nie wykazał się jakimiś nadzwyczajnymi czynami, poza rozwaleniem tamtych rządów (pospołu z innymi). Owszem dokonano kilka ważnych zmian, ale to nigdy nie jest zasługą jednego człowieka, ale ludzie żądni władzy zawsze sobie przypisują wszelkie zasługi. Ten model perorowania zastosował również Pan Marcinkiewicz.
Nie zgadzam się z takim sposobem uprawiania „demokracji”, bo jest to dyktatura, odbieranie możliwości pluralizmu, możliwości podejmowania działań całkowicie zgodnych z prawem i co jest niezmiernie ważne nowatorskich w tych wcale nie tak luksusowych latach. Bo nowy rząd ma być próbą odejścia od partyjności. Takim działaniom trzeba jak najbardziej przyklasnąć. Nie brakuje w Polsce fachowców, tylko że piekarz powinien piec pyszny chleb, hydraulik fachowo naprawiać instalację sanitarną, a lekarz-menadżer kierować resortem zdrowia, nauczyciel z dodatkowym fakultetem zarządzania kierować szkolnictwem czy edukacją. Nie oznacza to, że nie mogą być utalentowani ludzie z niskim wykształceniem, ale jest to nadzwyczaj rzadkie. Spryt, cwaniactwo to nie jest wiedza tylko umiejętność.
Tak nie wolno czynić nawet Panu, Panie premierze Marcinkiewicz. Powiem więcej. Szczególnie Panu nie wolno. Nie przystoi, jak to się niegdyś mówiło. Nie będę tłumaczył dlaczego, bo wierzę w inteligencję byłego premiera. Jeśli to jest dlań niezrozumiałe, to się nie dziwię, że rząd się rozleciał.
Kierowanie nawą państwową czy nawet jednym resortem wymaga nie tylko wiedzy, ale i niezwykłej wyobraźni, posiadania wizji przyszłości, by prawidłowo doskonalić zastane prawo, istniejące uregulowania prawne, a właściwie by poprawiać ułomną rzeczywistość, eliminować błędy niegdyś popełnione lub nawet celowo wprowadzone. Wizją tą nie może być rozwój przez zastój i serwowanie FATAMORGANY. To nie jest bajka. Pora przestać bawić się koalicji w strasznego luda i przestać straszyć opozycją. To jest doprawdy śmieszne, wręcz dziecinne i czyni zbyt wiele złego naszemu krajowi. Nie może być tak, by wprowadzać w życie hasło „PO NAS CHOĆBY POTOP”. My nie mamy się gdzie przenieść. Jest nas 37 milionów i nie powędrujemy na dzikie pola, do Afryki czy nie dokonamy exodusu do Kalifornii niczym Amerykanie wskutek katastrofalnej suszy lat trzydziestych ubiegłego wieku (Opisał ją Steinbeck w Gronie gniewu).
Takich siejących fałszywy obraz, nadmuchiwaczy FATAMORGANY w społeczeństwie jest więcej niż tylko Pan Marcinkiewicz. Kiedyś sami się będą wstydzić tego. Szkoda, że są to często ludzie lubiani, mający osiągnięcia, którzy dali się wciągnąć w nieczystą grę, fałszywą w imię doraźnych korzyści, czyli jak to się niegdyś mówiło dosadnie, ale prawdziwie „bycia przy żłobie”. Mało tego. To często są ci sami, co niegdyś korzystali z ówczesnego żłobu. To się samo ujawnia (oliwa zawsze wypłynie ma wierzch). Okazuje się, że najbardziej protestują ci, co zbierali niegdyś profity z tego, że byli przy władzy lub pracowali dla władzy. Teraz też.
My zaś nie możemy ulegać takiej FATAMORGANIE, bo za ten fałszywy obraz najwyższą cenę zapłacą zwykli ludzie. Lepiej, aby ten obraz był mniej ładny, ale prawdziwy.
Powtarzam: Takie „gadanie” w telewizji publicznej to mędrkowanie. Nie wolno i nie należy tego czynić. Jest to zarzucanie porządnemu człowiekowi, profesorowi Glińskiemu braku patriotyzmu czyli zabawy Polską. Jest to urabianie opinii komuś, kogo nie zna szeroka społeczność, zanim jeszcze cokolwiek zrobił. Takie działanie „na zaś”. Od razu powiedzieć, że jest zły. Ja się nie godzę na taką ohydną walkę polityczną. Od lat po raz pierwszy mamy okazje powstanie rządu fachowców, niepartyjnego. I z góry wyznaczeni gracze stawiają zasłonę dymną. Nie, nie jest to zasłona dymna. Jest to tworzenie obrazu FATAMORGANY. Obrazu całkowicie fałszywego. Obrazu, który nie przedstawia niczego realnego. Jak nazwać takiego człowieka fałszującego, powiem opluwającego kogoś? Kiedyś by powiedziano szubrawiec.
Jeżeli ktoś, kto jeszcze niczego nie zrobił jest przedstawiany w złym świetle, jeżeli to, co ma uczynić przedstawia się jako zabawę Polską, to co mamy powiedzieć o tym, co widzimy bez pomocy wrogich sił Polsce? Co wobec tego czyni z Polską ten rząd? Czy jest to zabawą? Zapewne nie. Jest to po prostu niszczenie Polski, nie zabawa. Jest to rozdrapywanie tej sztuki sukna, której na imię Polska. Uzależnienie władzy sądowniczej od ustawodawczej i wykonawczej, to jest zepsucie państwa. To samo z prokuraturą. Niemal całkowite zmanipulowanie informacji, mediów jest zabiegiem demokratycznym czy dyktaturą? Eliminowanie mediów niezależnych czym jest? Niszczenie edukacji czym jest?. Dalej rozwalenie nauki. A nieudolność zarządzania inwestycjami państwowymi? Dalej akceptowanie cen kontraktów iście niebotycznych, kiedy na świecie takie inwestycje jak budowa autostrad, stadionów wykonuje się o kilkadziesiąt procent taniej i o połowę krócej w o wiele trudniejszych warunkach geologicznych. Tak można długo wymieniać. Ktoś powie, że jestem uprzedzony. Nie. Dla mnie mogą rządzić jacykolwiek ludzie, byle mieli na celu dobro państwa, byle prezentowali polską rację stanu. Mogą zarabiać doskonale, ale nie może być afer z podwójnym dnem, którego nawet nikt nie chce odsłonić jak afera AMBER GOLD czy OLT. To tylko wierzchołek góry lodowej.
Dla wyjaśnienia: tylko 1/8 góry lodowej jest na wierzchu.
Pan Marcinkiewicz powinien powiedzieć, ale nie to, co powiedział, lecz to, co jest pod tą wodą, co kryje w swoim wnętrzu ta góra lodowa. Na to trzeba być jednak gościem. Czy zgodzicie się ze mną, moi czytelnicy?
Może wskazane byłoby powiedzieć, czego dokonano (dokonał rząd) w nadbudowie, czyli tej sferze, która dotyczy naszego ducha, zachowań, obyczajów, wręcz etyki?
Rozwala się to, co jednoczyło nas Polaków, dzięki czemu byliśmy Narodem wyróżniającym się w Europie. Nie jest prawdą, że siedzimy na końcu listy. Siedzimy na liście dokonań w sferze materialnej, bo nas tam pakują nieudolni, leniwi, niedouczeni ludzie wsadzeni na stanowiska, na których nie powinni być.
Toczy się bezpardonową walkę z chrześcijaństwem, szczególnie katolicyzmem. Równocześnie trąbi o tolerancji.
Zniszczono autorytet nauczycieli.
Pewnym dzieciom daje się handicap wskutek orzeczeń o posiadaniu ADHD czy dysleksji. Dziś to jest tak wysoki procent, że aż dziw, skąd jesteśmy jako społeczeństwo tak dalece obciążeni. Kiedyś wystarczyło na to postanie w kącie, czasem tzw. koza i było po ADHD. Może to nie odpowiada wielu rodzicom i zwolennikom nowych teorii, ale przecież chodziliśmy do szkoły, byli tacy, co chodzili po klasie, ale to po kilku tygodniach było niwelowane. Klasy były niezwykle liczne. Pięćdziesięciu uczniów, czasem nawet więcej. Grupa różnorodna, tyle że wystarczyło lekkie podniesienie głosu przez nauczyciela, by uspokoić 50 chłopaków. Bywało wyrzucenie z klasy i zameldowanie się u dyrektora. Przecież to wszyscy wiedzą
Niszczy się edukację na każdym szczeblu.
Preferuje się obyczajowość seksualną kolosalnej mniejszości i nie jest to tolerancja, tylko chęć dokonania zmiany obyczajowości. Niegdyś zmiana obyczajowości w tym zakresie w długim okresie czasu we Francji doprowadziła do niemal całkowitego zaniku przyrostu naturalnego arystokracji. Dopiero zakaz uprawiania tej miłości przez króla (król również zarzucił te praktyki) odwrócił ten trend. Czy to może doprowadzić i w Polsce do niekorzystnych zmian demograficznych? Nie wykluczam takiej możliwości, ale nikt takich badań nie podejmie, bo to nie jest poprawne politycznie. Tylko nikt nie chce powiedzieć, czy to jest zgodne z Polską racją stanu. Starożytni Grecy to inaczej robili. Uprawiali miłość platoniczną, ale posiadali rodziny. Nikt rozsądny nie tnie gałęzi, na której siedzi.
Odchodzi się od dobrych standardów na rzecz bylejakości. Również dzięki Unii Europejskiej. To nie przypadek, że walą się nowe autostrady, wykopy pod metro, szynka jest bez mięsa, „sok malinowy” zawiera 0,5% prawdziwego soku wyciśniętego z malin itp. To jest pokłosie odejścia od standardów jakichkolwiek, od dobrego nauczania, od uczciwego traktowania swego państwa, od uczciwości, wręcz przyzwoitości. Kraj traktowany jest jak obiekt do rozszarpania. To jest konsekwencja odejścia od solidnego wykonywania swej pracy, przez urzędników też, odejścia od wszelkich norm.
Rozwalono, unicestwiono wiele polskich firm budowlanych, które zmuszono do kredytowania państwowych inwestycji. To państwo nasze, chyba Minister Rostowski tak sprytnie prokurujący wirtualny budżet, zatrzymywał pieniądze dla firm budowlanych. Przecież to wszystko można uregulować niezwykle prosto, tylko trzeba chcieć, a nie tworzyć zbójeckie państwo. Zatrzymanie pieniędzy dla przedsiębiorców jest kradzieżą, czy nie tak? Mało tego. Jest podcinaniem finansów – bytu tych firm oraz rodzin ich właścicieli. Wszystko jedno, czy był pośrednik, czy nie. Jeżeli zaangażowano pośrednika, a nie zabezpieczono interesu rzeczywistych wykonawców, to jeszcze gorzej. Nie można powiedzieć: „A, poradzą sobie”.
O tym proszę powiedzieć Panie były premierze.