Przeskocz do treści

Lekcja Powstania Styczniowego Józefa Piłsudskiego

Marek Gizmajer

Historia zna wiele paradoksów. Jednym z nich jest klęska Powstania Styczniowego z 1863 roku będąca ostatecznie fundamentem zwycięstwa w 1918 roku. Józef Piłsudski pisał: „Dla nas, żołnierzy wolnej Polski, powstańcy 1863 roku są i pozostaną ostatnimi żołnierzami Polski walczącej o swą swobodę, pozostaną wzorem wielu cnót żołnierskich, które naśladować będziemy.”

Odzyskanie niepodległości Polski nie byłoby możliwe bez odbudowy siły militarnej. Wolność zawsze krzyżami się mierzy, z czego doskonale zdawał sobie sprawę syn Komisarza Rządu Narodowego w Powstaniu Styczniowym Józef Piłsudski, którego wychowanie i późniejsza droga wojskowa były kontynuacją dzieła powstańczego. Na Syberii, gdzie został zesłany w 1887 roku, poznał zesłańców z Powstania, w tym jednego z przywódców Bronisława Szwarce. Ich wspomnienia stały się impulsem do głębszych studiów nad zrywem niepodległościowym z 1863 roku. Piłsudski zrozumiał, że jego klęska mogła być lekcją prowadzącą do zwycięstwa. Po powrocie z zesłania postanowił ją solidnie odrobić i przerodzić w czyn.

Już w 1909 roku wygłosił cykl wykładów dla Organizacji Bojowej PPS o przygotowaniach do walki zbrojnej, które następnie trzykrotnie opublikował jako samodzielne broszury. Opisał w nich działanie władz Powstania, kwestie podatkowe, uzbrojenie, cele, czynniki społeczne i uwarunkowania międzynarodowe. W 1912 roku ponownie wygłosił wykłady, tym razem dla uczniów kursu oficerskiego „Strzelca”, omawiając szczegółowe zagadnienia militarne i taktyczne. To była już kuźnia kadr dowódczych. W 1914 roku wydał książkę „22 stycznia 1863” jako pierwszy tom w serii „Bojów Polskich”. Była to praca przeznaczona dla szerokiego kręgu odbiorców, łącząca fakty z opisami literackimi. Została wysoko oceniona przez zawodowych historyków. Piłsudski analizował w niej zdarzenia i wyciągał własne wnioski. W następnym roku wygłosił odczyt w Paryżu.

W kręgu jego zainteresowań były także inne powstania i konflikty zbrojne niewielkich oddziałów ze znacznie silniejszymi armiami, np. wojny burskie, powstanie bokserów, powstanie Garibaldiego, a nawet wojna o niepodległość Stanów Zjednoczonych i wojna japońsko-rosyjska z 1905 roku. Co ciekawe, tę ostatnią studiował z podręczników japońskich, choć nie znał tego języka. Wystarczały mu ryciny przedstawiające położenie wojsk. Starał się czytać dzieła w oryginale. Znał francuski, niemiecki i rosyjski. Jego żona wspominała, że zawsze miał przy sobie jakieś książki. Starał się znaleźć klucz do zwycięstwa Dawida nad Goliatem. I znalazł (il. Powstaniec weteran Walenty Bętkowski w 1929 r., kolorował p. Mikołaj Kaczmarek).

Przez kilka lat I wojny światowej wcielał w życie wiedzę zgromadzoną podczas studiów nad Powstaniem Styczniowym i innymi konfliktami.

Pierwsza Kompania Kadrowa ruszyła w bój 6 sierpnia 1914, dokładnie 50 lat i 1 dzień po straceniu ostatniego dowódcy Powstania Romualda Traugutta. Towarzyszyła jej odezwa Rządu Narodowego wzorowana na odezwie z 1863 roku (Powstaniec Styczniowy - podporucznik Paweł Kozieł, kolor p. Mirosław Szponar).

Piłsudski odrobił lekcje solidnie, klęska 1863 faktycznie przeobraziła się w zwycięstwo 1918. Po odzyskaniu niepodległości specjalna komisja przyznała prawa weterana 3644 wciąż żyjącym Powstańcom. Rozkazem Marszałka włączono ich w szeregi Wojska Polskiego. Gdy w 1919 roku wznowiono kapitułę Orderu Virtuti Militari odznaczono ich jako pierwszych. Otrzymali też żołd i mundury w kolorze fioletowym. Wojskowi nawet wyższych stopni pierwsi oddawali im honory. Otaczał ich powszechny szacunek. W Warszawie uruchomiono dla nich wzorowe schronisko św. Teresy. W XX-leciu Piłsudski nadal wygłaszał przemówienia i odczyty podkreślające znaczenie Powstania.

W 1933 roku wszystkim żyjącym 365 weteranom przyznano Krzyże Niepodległości. Obchodów 75 rocznicy w 1938 roku doczekało 52 Powstańców. W ich imieniu przemówił Mamert Vandalli, który zmarł w 1942 roku w wieku 97 lat. Ostatni Powstaniec Antoni Suss zmarł w 1946 roku w wieku 102 lat (Obaj na fotografii z 1939 roku). Czy to koniec powstańczej epopei? Dziś pojawia się coraz więcej udoskonalonych cyfrowo, kolorowych fotografii Powstańców. Patrzą na nas jak żywi. Czyżby znów mieli nam coś do powiedzenia?